Wszystko wytrzymam. Kanibali, potwory, demoniczne lalki, piłę łańcuchową, aligatory, wielkie mrówki, ślimaki, zombie. Wszystko wytrzymam, ale gdy w grę wchodzi horror pokroju Gæsterne (Speek no evil, lub w wersji polskiej Goście) to nogi się pode mną uginają. To groza z rzędu najokrutniejszych, bo wychodzi od człowieka, zaczyna się od totalnego dyskomfortu, a później jest coraz gorzej. Sprawcami są ludzie, ofiarami rodzina taka jak moja czy twoja. Akcja rozgrywa się współcześnie, może na obrzeżach mojego miasta, albo u twoich sąsiadów za miedzą. Streszczę pokrótce w dwóch zdaniach. Rodzina z Danii spędza urocze wakacje w Toskanii, tam poznają równie uroczą rodzinę z Holandii. Zacieśniają się więzy, po urlopie Duńczycy dostają pocztówkę i zaproszenie na weekend. Skorzystali, głupcy.
Gæsterne prezentuje ten specyficzny rodzaj filmowego wrzenia, a reżyser Christian Tafdrup stawia nas niemal od początku w bardzo niezręcznej sytuacji (jednej po drugiej, na okrągło). Siedzimy w fotelu i nie możemy ruszyć się ze strachu że zaraz coś wybuchnie, albo w najlepszym wypadku ktoś zwróci nam uwagę, że robimy coś nie tak. To, co dzieje się na ekranie przypomina mi sytuację z drzazgą, która dostała się pod skórę, a my chcąc ją wyciągnąć, popychamy ją głębiej. Nieprzyjemne uczucie, najlepiej tę drzazgę byłoby zostawić, no ale przecież nie można tego zrobić. Pocimy się w trakcie oglądania, towarzyszą nam podczas seansu niewyobrażalnie niezdrowe emocje, chcemy wyłączyć, ale wiemy, że to wybitna rzecz jeżeli chodzi o filmowy dyskomfort, więc brniemy w to dalej. Dlaczego to sobie robimy? Najpewniej chcemy coś przeżyć, tak jak na początku chciałby coś przeżyć Bjørn, szczęśliwy (teoretycznie) mąż i ojciec. Przecież już tak długo tonął w życiowym marazmie, nosił sztuczny uśmiech, spotykał się ze znajomymi, których nie lubił. Chciał czegoś z biglem, czegoś żywego, no to dostał. Wychodzi tu pewien przekaz, z którym się zgadzam, o tym, że nie doceniamy rutyny i rzeczy szarych. Ta cała tyrada o rzucaniu się w wir przygód, podejmowaniu ryzyka w pewnym momencie na życiowej drodze może być niebezpieczna. Po co naginać reguły, gdy jest stabilnie? Zmiany są potrzebne, gdy coś ci doskwiera w wyjątkowo okrutny sposób. Sytuacja życiowa, ekonomiczna, sercowa, zdrowotna. Coś trzeba zrobić, ale gdy wszystko jest ok, a ty się źle z tym czujesz i nie potrafisz tego zdefiniować, to najpierw potrzebna jest wizyta u terapeuty. Bjørn do terapeuty nie poszedł, za to na farmę do przygodnie spotkanych ludzi pojechał i owszem. I dostał to, czego mu tak bardzo w życiu brakowało, szaleństwo. Jednak tu wychodzi też coś innego, nasz strach i brak reakcji w momencie, kiedy reakcja jest potrzebna i być może pierwszy znak stopu powstrzymałby całą resztę niewyobrażalnie przykrych wypadków.
Jeżeli miałbym oceniać utwór filmowy pod względem dostarczonych mi emocji to powinienem wystawić Gæsterne ocenę najwyższą. Ktoś mógłby narzekać na to, że ten slow burning horror, jest jednak zbyt slow. Ale to przecież jest w tym dziele najlepsze, bo każde zachowanie Patricka (wyborny Fedja van Huêt, którego pamiętam jeszcze z duńskiego Charakteru z 1997 roku) i Karin składa się na to, co nas najbardziej denerwuje, później irytuje, czujemy się nerwowo, chcemy wyjść, jest za późno, jesteśmy przerażeni, nie działa klamka, okna nie otwierają, odwracamy się, a on wciąż się dopytuje „o co nam właściwie chodzi”? Myślę, że to napięcie wynika też z tego, że trudno na początku (później już wiadomo, piekło nie wymaga wyjaśnień) wytłumaczyć komuś co nam właściwie nie pasuje, bo gdy powtórzymy sobie konkretny zarzut, może on brzmieć niepoważnie. Na tym jednak polega ta złożona kwestia o „rzeczach, które się na to złożyły”.
Gæsterne jest więc nieprzyjemny, gęsty i ciasny, duszny, podwyższający w znacznym stopniu tętno, a przede wszystkim wstrząsający i przerażający. Finałowe „- Dlaczego to robicie? – Bo nam na to pozwalacie.” to cios ostateczny, powtórka z „- Dlaczego to robicie? – Bo możemy” , które usłyszeliśmy w Nieznajomych z 2018 roku.
Czas trwania: 97 min
Gatunek: horror
Reżyseria: Christian Tafdrup
Scenariusz: Christian Tafdrup, Mads Tafdrup
Obsada: Morten Burian, Sidsel Siem Koch, Fedja van Huêt, Karina Smulders
Zdjęcia: Erik Molberg Hansen
Muzyka: Sune „Køter” Kølster