Ta historia jest niesamowita. Niesamowita chociażby z tego względu, że fabuła dotyczy sachalińskich husky, rasy psów, którą dziś uznaje się za wymarłą. Wyhodowane przez lud Niwchów na wyspie Sachalin (należącej obecnie do Rosji) pomagały na biegunie południowym, a Antarktyka Koreyoshi Kurahara opowiada o jednej z wypraw z 1958 roku właśnie na Antarktydzie. Dramatyczne wydarzenia z tamtego roku rozpoczęły się w stacji badawczej Showa, gdy grupa naukowców podjęła bardzo niefortunną decyzję. Jednak zanim o niej napiszę (trzeba, bo jest zawiązaniem całej właściwej akcji) spróbuję nakreślić charakter całego filmu Antarktyka i najważniejszego elementu, czyli obrazu zażyłości pomiędzy ludźmi, a sachalińskimi husky w liczbie 15 sztuk, które poznamy w trakcie seansu.
Antarktyda jako miejsce została przedstawiona w filmie niczym obca planeta. Kręcony przez trzy lata film pokazuje teren ekstremalnie nieprzyjazny człowiekowi, ale też niezwykle piękny. Zdjęcia Akiry Shiizuka to dzieło sztuki, ale po prawdzie, każde jedno ujęcie z Antarktydy wygląda monumentalnie gdy zestawi się je z muzyką Vangelisa. Grecki kompozytor, świeżo po wydaniu ścieżki dźwiękowej do Łowcy androidów w charakterystyczny dla siebie sposób łączy elektronikę z czymś, co dostaje się do naszego wnętrza bardzo głęboko. To dzięki partyturom Vangelisa (jak w przypadku innych filmów z jego muzyką i w tym ilustracje muzyczne są kompletne) obraz żyje i oddycha. Słychać tu piękno, słychać i wzruszenie, gdy człowiek jest zbratany z psem bardzo blisko, są towarzyszami, przyjaciółmi, uzupełniają się i tylko razem mogą przetrwać. A jednak te niefortunne wydarzenia, o których wspomniałem, nastąpiły. Naukowcy byli zmuszeni na chwilę opuścić bazę, zostawili psy, po które mieli wrócić. Warunki pogodowe zmieniły się jednak tak bardzo, że nie sposób było zmienić planów i 15 sachalińskich husky pozostało przykutych łańcuchami w bazie Showa.
Antarktyka, mimo ogromnych zalet, fantastycznych zdjęć i muzyki, jest dość specyficznym obrazem. Główna akcja skupiona jest wokół husky, które zrywają się z łańcuchów i towarzyszymy im, gdy próbują po prostu przetrwać. Polują, przemierzają biegiem setki kilometrów w poszukiwaniu pożywienia (natura potrafi mimo wszystko zaskoczyć niekiedy swą obfitością na tym złowrogim terenie), również dostają się w śmiertelne pułapki, trwają przy ekstremalnych temperaturach. Narrator opowiada dość szczegółowo o ich „podróży” po Antarktydzie, wymienia z imienia, gdy ulegają wypadkom, polują na zwierzynę (mocne, surowe i dość kontrowersyjne sceny ataku na foki). Twórcy tłumaczyli, że te dość wyraziste reakcje psów zostały uzyskane dzięki sprytnemu montażowi, zwłoki zostały wcześniej przygotowane w studiu, krew była sztuczna. Kontrowersje pozostały, bo całość wygląda bardzo realistycznie i w kategorii filmów z nurtów survivalowych (nawet jeżeli dotyczą zwierząt) to czołówka. Ta historia jednak wydarzyła się naprawdę i jak widać twórcom zależało bardzo, by uwiarygodnić przekaz i żebyśmy jako widzowie poczuli choć trochę warunki na Antarktydzie, która, powtarzam, została sfilmowana niczym obca planeta.
Nie będę zdradzać finału, jest wiele źródeł na temat dwóch „głównych” bohaterów, sachalińskich husky o imionach Taro i Jiro. Traficie z pewnością na wzmianki o nich, zobaczycie w sieci ich pomnik, który stoi w mieście Nagoya na wyspie Honsiu. Obraz Koreyoshi Kurahara był ogromnym kasowym hitem w Japonii.
To dramatyczna historia psów, ale też historia kilku ludzi, którzy z wyrzutami sumienia popadli w stany depresyjne. Summa summarum Antarktyka to film niezwykły. Człowiek próbuje okiełznać kontynent o powierzchni większej niż Europa mając za towarzysza psa. Antarktyka ma oczywiście swój amerykański odpowiednik, Przygoda na Antarktydzie gdzie w głównej roli wystąpił Paul Walker. Nieśpieszno mi, by tytuł nadrobić.
Czas trwania: 143 min
Gatunek: dramat
Reżyseria: Koreyoshi Kurahara
Scenariusz: Toshirō Ishidō, Koreyoshi Kurahara, Tatsuo Nogami, Susumu Saji
Obsada: Ken Takakura, Tsunehiko Watase, Eiji Okada, Masako Natsume
Zdjęcia: Akira Shiizuka
Muzyka: Vangelis