Ja Was przepraszam bardzo, że znowu przychodzę z czymś wyśmienitym i znowu (jeżeli dacie się namówić) zabierze to Wam kilka godzin cennego czasu. Dokładnie dziewięć, bo dziewięć odcinków liczy sobie pierwsza seria Rozdzielenia. Za pomysłem stoi Dan Erickson, a gros epizodów wyszło spod ręki Bena Stillera. Rozdzielenie to unikalna rzecz, a żeby pokrótce ją scharakteryzować muszę użyć popularnego porównania artystycznych koneksji. Otóż Rozdzielenie to taki serial Lost (Zagubieni) oglądany przez Philipa K. Dicka. Jeżeli więc wśród Was znajdują się fani serialu Zagubieni (a finałowy epizod uważacie za arcydzieło telewizyjnej sztuki) i wielbicie prozę Philpa K. Dicka i wszystko co łączy się z Dickowską schizofreniczną atmosferą, to Rozdzielenie jest dla Was.
Fabuła? Trzeba pokrótce opisać patent jaki wymyśliła korporacja Lumon, która w Rozdzielenie robi za tę złą organizację. Otóż możesz na własne życzenie rozdzielić swoją osobowość i od momentu operacji ty i twoje alter ego będą podążać dwoma ścieżkami. Jedna strona nie będzie wiedziała absolutnie nic o drugiej, mając jednak tą świadomość, że alter istnieje. Istnieje więc twoja wersja przeznaczona do pracy w korpo, gdy poświęcasz osiem godzin w służbie firmie i nic poza tym. Alter włącza się po przekroczeniu progu fabryki i w schludnym biurze, przy swoim komputerze, w towarzystwie kilku osób wykonujesz te dziwne rzeczy, o których nie masz pojęcia. Praca machinalna, odtwórcza, ale też nieco zastanawiająca. Osiem godzin nie stanowi dnia jak stoi w tytule jednego z arcydzieł Fassbindera i osiem godzin w serialu Rozdzielenie mija bardzo szybko. Jest przerwa na lunch, pogaduszki, kilka uśmiechów, powrót do biurka i znowu trzeba przeklikać coś absurdalnego w retro systemie. Po wyjściu z zakładu alter znika w cieniu, pojawia się druga osobowość. Na co to komu? Motywów może być bardzo wiele, jak choćby motywacja głównego bohatera, który nie może się podnieść z traumatycznych przeżyć. W wypadku zginęła jego żona, a on, wrak człowieka, nie był w stanie normalnie funkcjonować w pracy. Zdecydował się na bezbolesny zabieg, odłączył się i przez część dnia nie myśli już o wypadku, który wcześniej przekreślił wszystko.
Philip K. Dick byłby więc dumny, bo oto dostajemy prawdziwą walkę osobowości i bitwę o dominację nad ciałem człowieka. Jest i kryzys tożsamości, niepewność co do prawdziwości otoczenia, organizacja, która ma chrapkę na zniewolenie jednostki itd. Jedna strona nie wie nic o drugiej, a jednak obie coś pcha do siebie. Mark (Adam Scott) chciałaby dowiedzieć się, co robi w pracy i ten sam Mark, zaczyna mieć wątpliwości, co do stabilnej sytuacji korporacji i zasad moralnych tam panujących. Ład korporacyjny ulega bowiem zachwianiu, gdy do grupy dołącza osoba emocjonalnie niestabilna i skora do buntu i to samo poruszenie następuje, gdy Mark „z zewnątrz” spotyka kogoś, komu udało się „wydostać”.
Pierwszy sezon to niezły mikser z finałem, który parokrotnie policzkuje widza. Zwrotów akcji jest tu wiele, niejasności i tajemnic jeszcze więcej, ale to właśnie dzięki temu kochaliśmy Zagubionych. Rozdzielenie trzyma mocno przed ekranem, bo autentycznie jesteśmy zainteresowani kulisami tego osobliwego zabiegu. Walka o tożsamość jest tutaj zaprezentowana w niespotykany dotąd sposób, bo są różne przypadki konfliktu na poziomie mentalnym. Osobowości mogą nie chcieć ze sobą współpracować, wypierają się, przejmują teren, inne chcą natomiast podjąć współpracę na każdym polu, chociaż jeszcze nic o sobie nie wiedzą. Niesamowite. Gdy dodamy fakt, że aktorzy grają dwa różne charaktery (albo przynajmniej inaczej się zachowują) macie już komplet atrakcji, a obsada jest fantastyczna – dość wspomnieć Johna Turturro, Adama Scotta, Christophera Walkena czy choćby fantastyczną Britt Lower i Patricie Arquette. Scenariusz rzeczywiście potrafi przyprawić o ból głowy, ale zapewniam, że to bardzo ambitny projekt. Dla sztuki telewizyjnej to wyzwanie, ale Ben Stiller wyszedł z tego obronną ręką. To dzieło autorskie, z wizją całkowicie podległą artyście. To się czuje.
Czas trwania: 9 x 50 min
Gatunek: sci-fi
Twórca: Dan Erickson
Reżyseria: Ben Stiller, Aoife McArdle
Obsada: Adam Scott, Zach Cherry, Britt Lower, Tramell Tillman, Jen Tullock, Dichen Lachman, Michael Chernus, John Turturro
Zdjęcia: Jessica Lee Gagné, Matt Mitchell
Muzyka: Tony Morales