Strach zżerać duszę

Będąc praktycznie od czasu debiutu w twórczym szale, napędzany używkami, tworząc przy tym niejednokrotnie bardzo toksyczną atmosferę wokół siebie, Fassbinder z pewnością nie nastawiał się na to, że nagle jego kolejny obraz zostanie zauważony przez szerszą publiczność. Dla niego, reżysera, było to kolejny projekt z 1974 roku, nakręcony jak zwykle w szalonym tempie (dwa tygodnie zdjęć). A jednak Strach zżerać duszę zdobył z miejsca duże uznanie wśród krytyków, a po latach, słusznie zresztą, został okrzyknięty jednym z najważniejszych filmów w dorobku Fassbindera.

Rainer Werner Fassbinder wykorzystuje melodramat i wpatrzony w dzieła Douglasa Sirka opowiada o miłości. U Fassbindera jest to jednak uczucie zgoła nietypowe, bo strzałą Kupidyna oberwała starsza kobieta, sprzątaczka i młody Marokańczyk, pracownik fizyczny. Z niezwykłą dozą empatii niepokorny Niemiec przygląda się z uwagą związkowi i portretuje go w sposób co najmniej intrygujący. Jak w rzadko którym filmie o „nietypowych związkach” tutaj twórca w sposób niezwykle wyrafinowany zdaje się prowokować widza i igrać z nim. Uważam się za osobę tolerancyjną i pomimo tego, że kibicowałem od początku Emmi Kurowski i Aliemu, bo naprawdę każdy zasługuje na miłość i nie ma żadnego znaczenia pochodzenie, status, ani wiek, to jednak obawiałem się, że ktoś może mieć tu złe zamiary. Podejrzewam, że stereotypy przemycane co rusz przez kino, chociażby z dobrymi intencjami by piętnować zachowania, zrobiły w tym przypadku swoje. Fassbinder zaskakuje, kieruje wprawdzie swoich bohaterów na ślubny kobierzec, ale wystawia ich na ciężkie próby. Sam związek z miejsca wystawiony jest na ostracyzm, bo zarówno sąsiedzi i rodzina Emmi, ale i znajomi Aliego (chociaż w mniejszym stopniu) nie tolerują tego wyboru. Przez to Strach zżerać duszę, który niesie w sobie potężną siłę i mocne przesłanie jest dzisiaj być może bardziej aktualny niż w dniu premiery. Nie jest jednak tak, co ciekawe, że całe środowisko piętnuje związek. Fassbinder jest w tym bardzo uczciwy. Właściciel kamienicy za nic ma sobie utyskiwania sąsiadek Emmi, bo dla niego liczy się tylko to, żeby Marokańczyk się tu zameldował, a reszta go nie interesuje. Tak samo sklepikarz, który szybko zdaje sobie sprawę, że klient to klient. Summa summarum liczy się człowiek i jego dobre uczynki. Jest to dość nietypowe zagranie u Fassbindera, który z reguły jest bardziej ostry i ma mało wiary w ludzi. Tutaj ciosy rozdaje, ale robi to w stylu zachodnich melodramatów, bo po każdym deszczu ma szansę wzejść słońce. Sam tytuł (specjalnie napisany niegramatycznie) odnosi się do bardzo ludzkich przywar i strachu dotyczącego choćby marginalizacji. To przecież normalne, że zależy nam na akceptacji i chcielibyśmy podzielić się naszym szczęściem z innymi. Dla Emmi i Aliego jest to niezwykle trudne, bo owszem, można odwrócić się od wszystkich i iść pod rękę nie zważając na zdanie najbliższych, a jednak strach niekiedy to uniemożliwia. Strach przed niezrozumieniem i upokorzeniem.

Melodramat Fassbindera nacechowany jest chłodnym ujęciem związku. Ta dwójka nie jest skora do wyrażania namiętności, bo to nie ten typ ludzi. Podchodzą do siebie z obawą, jakby nieufni i z góry zakładający niepowodzenie tego związku. Zarówno oni sami, jak i zresztą my poniekąd nie wierzymy w ewentualny „sukces”. Tym bardziej, z uwagą, oglądamy Strach zżerać duszę. Tu zresztą wszystko musi dokładnie wybrzmieć, a opowieść prowadzona jest w leniwym tempie. Moment w którym Ali bije się z myślami, albo chwila, gdy Emmi przychodzi do knajpy i czeka aż mąż do niej podejdzie. Nigdzie się nie spieszymy, oni i tak już długo na siebie czekali. Gdy z historii około produkcyjnych doda się tu informacje, że Strach zżerać duszę był rzeczywiście planowany tylko jako ćwiczenie realizacyjne, by jakoś zająć czas pomiędzy kręceniem film Martha, a Effi Briest uwidacznia się tu cały geniusz Fassbindera. Z tak krótkiego okresu zdjęciowego udało mu się zmontować i wydać dzieło piękne, skłaniające do myślenia, bardzo aktualne i będące zarazem, jak się okazuje, wzorem i inspiracją dla wielu filmowców.

Strach zżerać duszę miał swoją premierę w Monachium 5 marca 1974 roku. Pokazany na festiwalu w Cannes został okrzyknięty arcydziełem i zdobył nagrodę FIPRESCI (nagroda Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych). Gdy Fassbinder zdobył nagrodę, miał już przygotowane do pokazania kolejne trzy filmy, nigdy nie zwalniał, a od czasu Strach zżerać duszę, patrzyli już na niego wszyscy, chociaż on sam zdawał się tego nie zauważać.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 93 min
Gatunek: dramat
Reżyseria: Rainer Werner Fassbinder
Scenariusz: Rainer Werner Fassbinder
Obsada: Brigitte Mira, El Hedi ben Salem, Barbara Valentin, Irm Hermann
Zdjęcia: Jürgen Jürges

PODOBAŁ CI SIĘ TEN ARTYKUŁ? LUBISZ TĘ STRONĘ?