Kto by pomyślał, że z tak mało interesującej rzeczy można zrobić cały, nawet niezły, serial. Showrunnerem jest Robert Siegel, reżyser i scenarzysta. To spod jego pióra wyszedł między innymi Wrestler czy McImperium. Pam & Tommy zasilił portfolio amerykańskiej platformy streamingowej Hulu. Dla wychowujących się w latach 90. domowe video Pameli Anderson i Tommy’ego Lee nie miało aż tak wielkiego znaczenia kulturowego. Skandal? Był i owszem, ale nie u nas. Ot, kolega mówił, że chodziło o kilka minut na jachcie i w samochodzie. Internet już hulał, więc te taśmy, a właściwie skondensowany do kilku najważniejszych minut materiał był już masowo rozpowszechniony. Z pewnością inni celebryci szybko zaczęli kasować swoje swawole i pod tym względem nagranie musiało narobić niezłego szumu. Nie interesowały nas w ogóle kulisy. Co za tym stało, kto to wykradł, jak doszło do upowszechnienia. A o tym wszystkim jest właśnie serial Pam & Tommy.
Tłem i najważniejszym przesłaniem jest tu kradzież prywatności i wystawienie tej prywatności na światło dzienne. Zburzone zostały pewne mury przyzwoitości, zniesione kolejne granice dobrego smaku. Tabloidy, które kochały tę parę (za ich krzykliwość, a Pamela była przecież wtedy na topie), nie odstępowały ich na krok. Kaseta z nagraniem stała się hitem, a dzisiaj mówi się o takich materiałach „virale”. Tak, Pamela’s Hardcore Sex Video to viral, a Pamela Anderson to pierwsza tak znana celebrytka, której home video, pisząc kolokwialnie, wymsknęło się poza domowe gniazdko. Co na to serial?
Jest fantastycznie oprawiony i stylistyka jest zapewne jego największym atutem. Lata 90., a dokładnie ich połowa, to telelewizyjny wehikuł czasu. Odzież, scenografia, charakteryzacja, muzyka (!), to esencja najntisów. Pod tym względem nie zapomniano o żadnym artefakcie, który po prostu jest i się nie narzuca. Zyskuje na tym cała produkcja, bo w gruncie rzeczy, całość nie jest tak porywająca jakby… no właśnie nawet nie można napisać „jakby mogła być”. Jesteśmy wprawdzie po czterech odcinkach i nie można wyrokować, ale twórcy moim zdaniem (mniemam, że Seth Rogen maczał w tym palce, którego bardzo lubię) przerysowali fabułę i Pam oraz Tommy (Sebastian Stan) w tym wydaniu stali się własnymi karykaturami. Ok, Tommy perkusisty grupy Mötley Crüe, nabuzowany wariat, w serialu został pociągnięty tak grubymi konturami, że jawi się niczym wyjęty z komiksu. Podobnie jak Pam, która przecież stała się ofiarą. Nikt nie chciałby upublicznić swoich prywatnych spraw, a seksualnego aktu, jakkolwiek by był lub nie był wyuzdany, w ogóle.
Jak na razie daję serialowi szansę, bo przede wszystkim zaciekawiony jestem puenty. Pam & Tommy jest niestety dostępny tylko na amerykańskiej platformie Hulu, która jak na razie nie jest, przez swoje ograniczenia, w stanie konkurować ze streamingiem dostępnym już u nas. Co nam pozostaje? Odpowiedzią jest oczywiście ExpressVPN, który owszem daje tą możliwość „przeniesienia się” i nadrobienia co ciekawszych tytułów z zachodnich platform. Sam serial, który nagrany jest dość odważnie, a wcielająca się w jedną z głównych Lily James przypomina Pamelę Lee Anderson w całym kontekście. Polecam, by poczuć ducha tamtych czasów i być może bardziej poczuć aurę skandalu.