Krótkometrażową opowieść Adama Nowaka ogląda się tak, jakbyśmy trafili na zaginione taśmy z rozmowami pomiędzy Rickiem Deckardem, a Rachael z Łowcy Androidów. Mam nawet wrażenie, że reżyser Adam Nowak, zapatrzony wyraźnie w utwór Ridleya Scotta chciał osiągnąć w swoim krótkim metrażu podobny nastrój, który towarzyszył w tych krótkich chwilach wytchnienia pomiędzy parą z Los Angeles wyśnionego filmowego roku 2019. Udało się to doskonale, a zamierzony moim zdaniem efekt został osiągnięty. Było mi żal pary z Jestem tu, której los w tych trudnych czasach (dzisiaj i jutro) jest bardzo niepewny. To spotkanie wyzutego z pragnień (teoretycznie) androida z pozbawionym nadziei mężczyzną. Oboje są z innych światów, ale spotykają się w tym samym punkcie, przed kolejnym resetem w sensie dosłownym i w przenośni. Ileż bowiem razy można przeżywać to samo bez perspektyw na coś więcej?
Coraz lepszy warsztat techniczny twórcy idzie w parze z doszlifowanym scenariuszem i dialogami. Przemyślane kwestie i nieźle zagrane role przez aktorską parę Sebastiana Cybulskiego i Kingę Jasik pozwalają nam wczuć się w sytuację dwójki głównych bohaterów zawieszonych w niewierze, że spotkanie może przynieść coś więcej niż fizyczny kontakt. Pod tym względem Jestem tu cechuje nieco gorzka wymowa, ale to dobrze, bo również i przez to film ma swój określony charakter. Adam Nowak zadbał więc i o oprawę, ale też wypełnił obraz emocjami. Nie są wybuchowe, ale wyraźnie tlą się pod skórą. Bohaterowie patrzą sobie w oczy i są pełni rozterek. Można to zauważyć, a moment, kiedy się nad tym zastanawiasz stanowi miarę i najwyższą wartość tego obrazu.
Czas trwania: 14 min
Gatunek: sci-fi
Reżyseria: Adam Nowak
Scenariusz: Hubert Bąk
Obsada: Sebastian Cybulski, Kinga Jasik
Zdjęcia: Adam Dudek
Muzyka: Alan Bucki