Nightdreams to awangardowy film z kategorii XXX, który Playboy chwilę po premierze opisywał jakoby Fellini spotkał się z Głową do wycierania Lyncha. Magazyn Velvet poszedł dalej i uraczył czytelników wzmianką o „Obywatelu Kanie dla dorosłych”. To wszystko pisane było poniekąd na wyrost i przysłużyło się oczywiście dobrej reklamie, ale Nightdreams to tylko zlepek porno epizodów ubranych jednak w ciekawą formę. Odpowiedzialnym za film jest Francis Della, którego prace na innym polu niż porno z pewnością kojarzycie wszyscy. Każdy z Was bowiem słyszał (a większość również widziała)) teledysk zespołu Starship We built this city. Tak, Francis Della to utalentowany twórca muzycznych wideoklipów, a na ten rynek wszedł bezpośrednio po swoim opisywanym tutaj porno debiucie z 1981 roku. Wielu zresztą znamienitych twórców „robiło” w tej branży, a wymienić można chociażby Abla Ferrarę (za kamerą), czy Sylvestra Stallone (przed kamerą). Trzeba jednak przyznać, że oglądając Nightdreams, pomiędzy penisami i waginami, rzeczywiście mocno wybrzmiewa doniosła nuta autorskiego podejścia do obrazu.
Francis Della miał na swój debiut niezły pomysł. Cóż, zaczyna się nawet oryginalnie, a przejścia do kolejnych epizodów odbywają się na podobnej zasadzie. W laboratorium przeprowadzane są „badania”. Para naukowców dokonuje serii elektrowstrząsów na kobiecie o imieniu Van Houten wprowadzając ją w ciąg erotycznych snów, które jednocześnie, nie raz, toną w surrealistycznym sosie. Opierają się przeważnie na tym samym, czyli dochodzi do zbliżenia pomiędzy Van Houten, a kolejnymi „wyśnionymi” partnerami; I nieważne, czy jest to przerażający klaun, czy jakiś manekin, kończy się (lub zaczyna) tak samo. Kobieta zaspokajana jest przez kobiety i mężczyzn. Klaun penetruje ją wielkim doczepianym nochalem, dwie kowbojki (niemalże prosto z planu Westworld) w lesbijskim apetycznie sfotografowanym porno doprowadzają do szaleństwa siejąc w niej spustoszenie językami. Czasem jednak elektrowstrząsy są najwyraźniej za mocne, bo dawka surrealizmu przybierać niebezpieczne rozmiary. Tutaj wychodzi na zewnątrz ten wspomniany awangardowy styl, który każe postawić reżysera trochę w innym pokoju niż całą rzeszę porno twórców, którzy kręcą po prostu spółkowanie przy mocnym świetle. Nightdreams nosi bowiem w sobie liczne znamiona horroru, jak w scenie, gdy panna chce wyciągnąć ze spodni dorodnego kutasa, a kończy się wygarnięciem na wierzch koszmaru rodem z najmroczniejszych wizji Cronenberga z czasów Potomstwa. Della wie jak zbudować scenę z sugestywnym oświetleniem (sam sprawował pieczę nad zdjęciami), a i montaż jest tu doprawdy miejscami niepokojący. Jest i jedna z bardziej mocarnych wizji piekła, gdy za dziewczynę wprowadzoną do jaskini zabiera się sam Szatan. Robi to przy czerwonym upiornym świetle, groźnej muzyce i kłębach gęstego dymu.
Pod tym względem warto chociaż zerknąć na pierwszą pracę Francisa Delly, którego teledyski dla zespołu Ramones, wspomnianych Starship, czy chociażby 'Weird Al’ Yankovica oglądaliście na starym dobrym MTV. Co później i co obecnie robi twórca nietuzinkowego pornosa Nightdreams? Kręcił pojedyncze odcinki seriali (Crime story) i wciąż siedzi na scenie muzycznej ze starymi kompanami pokroju Yankovica.
Czas trwania: 78 min
Gatunek: XXX
Reżyseria: Francis Delia
Scenariusz: Jerry Stahl, Stephen Sayadian
Obsada: Dorothy LeMay, Loni Sanders, Jennifer West, Kevin James, Fast Steppin’ Freddie
Zdjęcia: Francis Delia
Muzyka: Mitchell Froom