W wyjątkowo trudnej sytuacji znalazł się pochodzący z Urugwaju Rodo Sayagues, reżyser filmu Nie oddychaj 2. Wprawdzie miał wsparcie i błogosławieństwo reżysera pierwszej części Fede Álvareza, ale umówmy się, zabranie się za kontynuowanie tej opowieści musiało nastręczać duetowi reżyser i scenarzysta (panowie znają się nie od dziś i pracowali razem przy kilku projektach) nie lada problemów. Już sam punkt wyjścia był kłopotliwy, bo trzeba było postawić w konkretnym miejscu Normana, niewidomego weterana wojennego, który w pierwszej części odegrał rolę antagonisty. Pięć lat po wydarzeniach z Nie oddychaj Norman wychowuje 11-letnią dziewczynkę, której wmówił, że jest jej ojcem. Jego metody wychowawcze można określić mianem szorstkiego rodzicielstwa. Dziewczynka jest musztrowania i przygotowywana do życia jak na obozie survivalowym, bo Norman zdaje sobie sprawę, że na ulicy kwitnie samo zło. Ma racje, chociaż w jego przypadku bardziej sprawdziłoby się stwierdzenie, żę to po prostu potwory ściągają do siebie cały mrok. Nie jest tu najważniejsza oś fabularna i opisywanie wydarzeń, a wystarczyć Wam powinna krótka informacja o tym, że do drzwi Normana zacznie się dobijać przeszłość w jej najbardziej okrutnym wymiarze. Zagrożone jest życie dziewczynki, a jedynym jej obrońcą będzie niewidomy morderca.
Miejsce w którym postawili nas tutaj twórcy jest jednocześnie jednym z bardziej intrygujących i oryginalnych położeń widza wobec motywów działań postaci i samego moralnego wydźwięku. Od pytania „komu kibicować” się zaczyna, a cały seans to wyjątkowej maści niewygoda. To tak jakbyśmy byli postawieni pomiędzy gwałcicielem, a mordercą i musielibyśmy wybrać z kim wyjdziemy na spacer. W tej sytuacji jesteśmy postawieni nie tylko my, ale również ta 11-latka, która musi zdecydować i wybrać drogę na całą przyszłość.
Nie oddychaj 2 ponownie wykorzystuje postać ślepca, który jako człowiek straumatyzowany innej drogi niż ta naznaczona przemocą nie zna. Owszem, opiekuje się dzieckiem, ale jest to sztandarowy przykład szeregu dysfunkcji, bo dla Normana najważniejsze jest przetrwanie. Gdy do bram podchodzi wróg i tak okazuje się być zaskoczony, chociaż bierny oczywiście nie jest. Nie oddychaj 2 to wciąż niezależny projekt (bardzo duszny, świetnie sfotografowany z fenomenalnym wykorzystaniem jednolitego oświetlenia), w którym największą siłę upatruje we wspomnianym osobliwym charakterze wynikającym z wrzuconego w palenisko kompasu moralnego. To czyni film Sayaguesa na swój sposób wyjątkowy, bo nie można mówić o Nie oddychaj 2 jako o „typowym” sequelu. Nowa perspektywa daje duże pole do popisu, a cała reszta to już czysty Álvarez. Norman bowiem (pisany ręką Sayaguesa, przede wszystkim scenarzysty i Álvareza, głównie kreatora scen przemocy) to siewca pogromu chociaż tym razem widzimy w nim okruch człowieczeństwa (co czyni odbiór Nie oddychaj 2 jeszcze bardziej kłopotliwym). Sceny są gęste, horror wybijający z krwawych sekwencji niekiedy dosadny, a i znajdzie się miejsce dla kilku zaskakujących zwrotów akcji. Najbardziej jednak podobało mi się umiejscowienie akcji w wyśnionym, może i metaforycznym świecie, z którego musiała wyrwać się dziewczyna. Tu też leży moim zdaniem przesłanie i nawiązanie do tego, o czym pisałem wcześniej, do kwestii życiowego wyboru. Nie ma bowiem sytuacji bez wyjścia i wcale nie musimy decydować się na spacer z mordercą czy gwałcicielem. Nie ma nic złego w zerwaniu toksycznych więzi nawet z osobą, która wydaje się nam (teoretycznie) bardzo bliska.
Czas trwania: 98 min
Gatunek: thriller
Reżyseria: Rodo Sayagues
Scenariusz: Rodo Sayagues, Fede Álvarez
Obsada: Stephen Lang, Brendan Sexton III, Madelyn Grace, Adam Young, Rocci Williams, Stephanie Arcila
Zdjęcia: Pedro Luque
Muzyka: Roque Baños