Viaje al vacío

Denise jest nieszczęśliwie zakochana w Johnie. To typ nudnego biznesmena, który wprawdzie może być ostoją życia, ale rzeczywiście nic ponad kolacje na mieście zaoferować nie może. Denise chciałaby czegoś więcej, wystawnego życia, sporo blichtru, trochę ikry. John nie jest w stanie zagwarantować żadnej z tych rzeczy. Nie to co Peter, jego brat bliźniak. A na horyzoncie pojawia się jeszcze stary znajomy, kochanek z szalonych lat młodości, dzisiaj naznaczony goryczą i głębokimi bliznami. W czarnym prochowcu, inwalida w czarnych skórzanych rękawiczkach pojawia się znienacka i próbuje wdrożyć w życie swój nikczemny plan z szantażem. Dennise ma również i swój plan z Peterem, który to zakłada pozbycie się w dość oryginalny sposób Johna. Zagmatwany scenariusz? Czytajcie dalej.

Wielokrotnie pisałem, że im bardziej giallo wyprowadza w pole widza, tym lepiej. Jakieś jednak granice muszą być, bo chociaż scenariusz za który współodpowiedzialny jest sam reżyser tego nietuzinkowego dzieła, Javier Setó, rzeczywiście jest poniekąd oryginalny, to przy realizacji okazał się chyba zbyt dużym wyzwaniem. Sam pomysł na wpędzenie ofiary w odmęty szaleństwa nie jest nowy i powtarza się co kilkanaście produkcji z żółtego nurtu. Tak też się dzieje, ale nie rzadziej niż John, również i my zaczynamy się łapać za głowę. Gdy dodam, że powoli zaczynałem się gubić, z którym bliźniakiem mam tak naprawdę do czynienia, powinniście w mig załapać osobliwość tego filmu. Sytuacji nie klaruje kochanek, który wciąż działa w myśl własnych motywacji.

Mimo wszystko jest to na swój sposób utwór kuszący. Na wysokości zadania, w podwójnej roli zobaczymy Larry’ego Warda. Urodzony w Columbus w stanie Ohio aktor (występował w epizodach telewizyjnych w wielu znanych produkcjach. Widzowie mogli go zobaczyć chociażby w Bonanzie, a ostatnim tytułem w jego karierze był występ w serialu M.A.S.H.) dobrze poradził sobie jako owładnięty pasją mężczyzna, który poddaje się woli kobiety, a z drugiej strony jako ciągle podejrzliwy mąż, który stopniowo osuwa się w paszczę szaleństwa. Czyhająca na fortunę Dennise i Peter robią bardzo wiele, by zasiać w umyśle ofiary zwątpienie, dodatkowo go odurzając zmyślnie wprowadzają go w stan paranoi. John traci kontakt z rzeczywistością i przypomina sobie rzeczy, które nie mogły go dotyczyć, a za które odpowiedzialny był brat!

Przyznacie, że to ciekawy temat, ale u Javiera Setó nie tak zajmujący jakby mógł być w rzeczywistości. To wszystko czyni go filmem niezłym, chociaż już przy omawianiu takiego elementu jak muzyka, powinien być wskazany jako co najmniej bardzo dobry. To właśnie dzięki partyturom Franco Micalizziego powinien być zapamiętany przede wszystkim. Włoski kompozytor, którego fani włoszczyzny kojarzą głównie ze ścieżek dźwiękowych do filmów poliziotteschi i tutaj wykazał się nie lada zaciętością. Ostry, wyrafinowany jazz stoi tuż obok szybko zawiązującej się akcji i dokładnie blisko całego bałaganu w głowie głównych bohaterów. Szkoda więc, że cały Viaje al vacío nie jest taki jak muzyczne ilustracje, agresywny, czasem tajemniczy, a na pewno chwytający za gardło. Mamy oczywiście dwie piękne aktorki, Teresę Gimperę i Silvane Venturelli, pojawią się nawet kręte schody, a jeden ze zbirów od początku nosi czarne rękawiczki. Polecić tytuł mogę, bo to dość ciekawy przykład wykorzystania aktora w podwójnej roli i dobry scenariusz, który niestety ugrzązł gdzieś w przy kiepskim warsztacie reżysera.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 91 min
Gatunek: giallo
Reżyseria: Javier Setó
Scenariusz: Javier Setó, Santiago Moncada, Gianfranco Clerici
Obsada: Larry Ward, Teresa Gimpera, Giacomo Rossi Stuart, Fernando Sánchez Polack, Silvana Venturelli
Zdjęcia: Antonio Piazza
Muzyka: Franco Micalizzi

PODOBAŁ CI SIĘ TEN ARTYKUŁ? LUBISZ TĘ STRONĘ?