Salvare la faccia (Psychouts for murder) to ciekawy przypadek filmu z żółtego nurtu, który wyszedł spod ręki włoskiego aktora Rossano Brazziego. Ciekawy, bo chociaż jest nietypowym przedstawicielem gatunku, to jednak pozostaje w konwencji i nosi w sobie kilka najlepszych elementów znanych z gialli. Potrafi zanurzyć się w surrealizmie, wytoczyć awangardowe działa, zauroczyć muzycznym motywem przewodnim, ale przede wszystkim przyspieszyć bicie serca dzięki głównej aktorce, pięknej Adrienne Larusso. I nawet jeżeli nie zobaczymy tu czarnych rękawiczek, nikt nie skończy swojego życia z podciętym gardłem, a motywy i osoba odpowiedzialna za wszystkie incydenty jest nam znana od początku, Salvare la faccia intryguje do końca.
Rossano Brazzi, głównie aktor, który miał w swojej filmografii ponad 150 ról filmowych odnalazł w pewnym momencie swojego życia pasję do reżyserii. Pasja nie trwała długo, ale dzięki temu dostaliśmy omawiany tutaj Salvare la faccia. Pozostałe dwa filmy Brazziego (Salvare la faccia był ostatnim w krótkiej reżyserskiej karierze) należały do lżejszych gatunkowo produkcji. Kryminał Salvare la faccia jest de facto czymś więcej niż można by się spodziewać, bo tematem przewodnim jest tu zemsta. Planuje zaś zemstę główna bohaterka utworu Licia. Jest dziedziczką fortuny, ale też pogodną i wesołą osóbką, która według ojca źle ulokowała swoje uczucia. Ojciec (w tej roli sam Rossano Brazzi) przedsiębiorca, jako człowiek władzy traktuje ludzi jak marionetki w tym i własną córkę. Związek nie ma prawa (według niego) trwać, bo wybranek pochodzi z innej klasy społecznej. Licia ląduje w szpitalu psychiatrycznym. Doznaje załamania nerwowego, ale wciąż planuje odwet na rodzinie. Gdy wychodzi na wolność zaczyna powoli wdrażać w życie swój misterny plan. Wprowadza w domowym ognisku zamęt, prowokuje szwagra, znęca się psychicznie nad domownikami, ucieka się do pomysłów o podłożu rzecz jasna kryminalnym.
Zaskakuje w filmie przede wszystkim Adrienne Larussa. Odbiór urody to oczywiście kwestia subiektywna, ale względem oceny talentu można już pokusić się o obiektywizm. Urodzona w Nowym Jorku, tutaj jako 20 letnia aktorka bardzo dobrze spisała się w roli dziewczyny na krawędzi. To był trudny i wymagający występ. Zagrała,, pisząc już najzupełniej oględnie, wariatkę. Z jednej strony trzyma nerwy na wodzy, ale z drugiej potrafi wybuchnąć i poddać się szaleństwu. Ciągle planuje zemstę i niejako zdaje sobie sprawę ze swojego statutu. „Mogę Cię zabić kiedykolwiek mam na to ochotę. Pamiętaj, że jestem szalona”, potrafi powiedzieć. Była to jedna z pierwszych ról Adrienne i niejako z żalem patrzę jak rozwijała się jej, albo raczej jak się nie rozwinęła. W 1984 roku poślubiła Stevena Seagala, a w między czasie grała pomniejsze role w serialach w pojedynczych odcinkach. Możemy ją zobaczyć w Ulicach San Francisco, Gliniarzu i prokuratorze, Aniołkach Charliego. Małżeństwo z Seagalem zostało anulowane po kilku latach. Szkoda, że i kariera Larussy została anulowana niedługo potem.
Wracając do Salvare la faccia, a pozostając w temacie pierwszoplanowej roli, to trzeba napisać, że obraz ten, wyprodukowany przez brata reżysera, Oscara Brazziego, odbierałem w głównej mierze tak dobrze, właśnie dzięki Licci. Tajemnicy tu nie uświadczymy, ale droga dziewczyny do wyrównania rachunków potrafi być bardzo zajmująca. Prawdopodobnie mało znane giallo wypada niezwykle świeżo, czasem frywolnie, nigdy nie nuży, a finał jest satysfakcjonujący.
Czas trwania: 88 min
Gatunek: giallo
Reżyseria: Rossano Brazzi
Scenariusz: Diana Crispo, Renato Polselli, Piero Regnoli, Rossano Brazzi
Obsada: Adrienne Larussa, Rossano Brazzi, Nino Castelnuovo, Paola Pitagora, Alberto de Mendoza
Zdjęcia: Luciano Trasatti
Muzyka: Benedetto Ghiglia