Powódź tysiąclecia, reportaże „Widziałam” Marii Wiernikowskiej, płyta-cegiełka „Moja i Twoja nadzieja”. Takie oto tło wybrali sobie twórcy dla drugiego sezonu Rojst. Rojst’97, bo taki oficjalny tytuł to nosi druga odsłona serialu wypadł moim zdaniem lepiej od produkcji powstałej trzy lata temu pod skrzydłami nieistniejącej już na naszym rynku platformy Showmax. Fabularnie znowu się rozchodzi po kościach, intryga i kryminalna zagadka jest grubo ciosana (ponownie kilka wątków ma wpływ na wszystkich bohaterów), ale o dziwo całość angażuje dużo mocniej. Na najwyższym poziomie, podobnie jak w części pierwszej, stoją niezmiennie dwie rzeczy, ale o nich zaraz.
Rojst’97 to nie tylko powrót do fikcyjnego miasteczka, ale podobny schemat przy zainicjowaniu fabularnych wydarzeń. Jest więc przyjezdna, tym razem policjantka z dużego miasta. Jest na zesłaniu i musi przez jakiś czas pobyć w cieniu małego miasteczka. Ma inne metody, jest zaradna, odważna, ambitna. Gdy dochodzi do przerwania wałów i zalewa miasto, policja trafia na zwłoki 12-letniego chłopca. Tutaj nic się na komisariacie nie zmieniło, bo sukces mierzy się innymi miarami. Liczy się szybka kwalifikacja jako utonięcie, więc wszyscy powinni być zadowoleni. Nie Anna Jass (Magdalena Różczka), wspomniana policjantka i zarazem główna bohaterka Rojst’97. Coraz więcej bowiem tropów wskazuje na morderstwo. Co poza tym? Woda wymywa cmentarzysko w lesie na na Grontach, więc o niechlubnej przeszłości nie można dłużej milczeć i do historii z 1945 roku powracamy częściej niż w pierwszym sezonie. Do miasta wraca również Piotr Zarzycki (Dawid Ogrodnik) tym razem w charakterze redaktora naczelnego Kuriera. Czas się jednak pod wieloma względami zatrzymał w małych miasteczkach i stanowi to o niezmiennym charakterze ludzi i miejsca. Przecież nie da się poszerzyć ulic, zmienić małomiasteczkowego oblicza, dać ludziom przekonanie o tym, że tu będzie kiedyś inaczej. Relikty PRL-u wciąż dobrze się trzymają i wciąż tak samo straszą. Hotel Centrum nie przeszedł znaczącego liftingu, a obdrapane kamienice są po prostu jeszcze bardziej obdrapane, teraz dodatkowo podmyte wodą. Gdy miasto próbuje po raz kolejny wstać z kolan, policjantka Jass razem z dokooptowanym partnerem (fantastyczny jak zawsze Łukasz Simlat) kluczy pomiędzy adresami, osobami, świadkami i podejrzanymi.
Rojst’97 to wciąż świetne aktorstwo i naprawdę nie można tu wskazać słabych punktów. Casting wypada jeszcze lepiej względem pierwszego sezonu, bo Dawid Ogrodnik został nieco odsunięty na dalszy plan. Bezbłędna jest bowiem Magdalena Różczka jak i bezbłędna jest zresztą cała obsada. Prawdziwą przyjemnością jest zobaczyć i usłyszeć Piotra Fronczewskiego i każdego innego aktora i aktorkę choćby w pojedynczych kwestiach, nawet przez kilka minut. Wielką siłą Rojst’97 są więc dialogi, Bez zbędnych słów, doskonale spreparowane kwestie, wpadające w ucho grepsy. Pod wieloma względami Rojst’97 jest nawet zabawniejszy. Rozpędzony kapitalizm rozbija się o sklejane na szybko patenty (osiedle domków jednorodzinnych z kuśtykająca deweloperką), a my, widzowie, w mig wyłapujemy wszystko to, co i u nas znajdowało się na półkach w pokojach. Scenografowie znowu więc stanęli na wysokości zadania (fantastycznie przygotowany krajobraz po bitwie, ludzie ratujący dobytek, zawalone kamienice, worki z piaskiem, dobytek całego życia na ulicach), nostalgia ponownie wybija mocny rytm, chyba nawet silniejszy niż w części pierwszej. Jest tu znacznie mniej mroku, ale jakby więcej serca do historycznego okresu.
Twórcy stworzyli świetną markę i mieli świetny pomysł na kryminał osadzony w konkretnym pejzażu. Te same bowiem lata 90. przedstawione w Rojst’97 to taka kryminalna Polska w pigułce (ale również przypomnienie niejako tematów z pierwszych stron gazet). Zapewne starsi widzowie w mig przypomną sobie chociażby porwania dzieci prominentnych biznesmenów, albo powracający temat z sektami. Prasa, tutaj określana już jako czwarta władza mogła pozwolić sobie na więcej niż za czasów serialowego Grochowiaka i spółki w 1984 roku. Czas zmian, wciąż raczkującej demokracji która nie wszystkim jest po drodze, to również ważne uwarunkowania dla akcji w serialu.
Rojs’t97 oceniam więc oczko wyżej. Nie wyobrażam również sobie, by twórcy nie chcieli kontynuować sukcesu i nie myśleli w tej chwili o kolejnej odsłonie. Nie trzeba od razu przewijać lat o kilkanaście do przodu i myślę, że Rojst’99, sylwester i pluskwa milenijna byłby optymalnym rozwiązaniem.
Reżyseria: Jan Holoubek
Scenariusz: Jan Holoubek, Kasper Bajon
Obsada: Andrzej Seweryn, Dawid Ogrodnik, Magdalena Różczka, Łukasz Simlat, Piotr Fronczewski
Muzyka: Jan Komar, Małgorzata Penkalla
Zdjęcia: Bartłomiej Kaczmarek, Artur Reinhart