Aldo Lado w swoim mistrzowskim filmowym poemacie o zbrodni i karze jasno inspirował się Ostatnim domem po lewej (jeden z alternatywnych tytułów to The New House on The Left), ale de facto, Pociąg tortur jest dziełem znacznie lepiej przemyślanym. Jest też mocniejszy, lepiej sfotografowany, z doskonale zintensyfikowanym napięciem. Nawet jeżeli sama zemsta nie wybrzmiewa tak mocno jak powinna (a powinna po stokroć mocniej), to nawet ten element łapie się w odgórny gorzki przekaz Lado na temat społeczeństwa. Osobiście patrzę na Pociąg tortur jak na tą wybitną, nieco zakurzoną perłę włoskiej eksploatacji z ważnym społecznym komentarzem. Innymi słowy Pociąg tortur to nie tylko szereg budzących grozę obrazków, obskurnych i brutalnych zagrań (vide gwałt nożem), ale też ilustracja kilku ludzkich zachowań. Przemoc u Lado jest jasna i bezceremonialna, ale już zachowania postaci biorących czynny (lub bardziej bierny) udział w wydarzeniach powinny zostać poddane szerszej analizie.
W pociągu, jeszcze nie tortur, poznajemy dwie dziewczyny. Margaret i Lisa jadą z Monachium do Włoch. Chcą zdążyć na święta. W wyniku wielu perturbacji z przesiadkami, pełnym przedziałem i wskutek kilku mniej ważnych incydentów, dziewczyny w końcu trafiają do opuszczonego wagonu z pustym przedziałem. Komfortowe dla nich warunki nie trwają długo. Dosiada się do nich dwójka zwyrodnialców Blackie i Curly oraz elegancka blondynka, najczęściej inicjatorka późniejszych wydarzeń, które szybko zamieniają się w gehennę. Jeden odurzony heroiną, drugi pijany i kobieta, psychopatka z silnymi skłonnościami sadystycznymi. To nie wróży nic dobrego dla niewinnych dziewcząt, które w tym momencie powinny stroić choinkę z rodzicami. Bicie, poniżanie, gwałt. Trójka degeneratów trafia w finale pod strzechę spokojnego dotychczas lekarza i jego żony, rodziców jednej z głównych bohaterek, które z wiadomym przyczyn do końcowej stacji nie dojechały.
Porównując Pociąg tortur do głośnego filmu Wesa Cravena nakręconego w 1972 roku trzeba rzeczywiście oddać włoskiemu odszczepieńcowi, że jest w każdym momencie filmem lepszym. Brutalna eksploatacja, surowa. i dosłowna to jedno, ale gdy pieczę nad oprawą wizualną trzyma węgierski autor zdjęć Gábor Pogány dostajemy w gratisie ciekawe ujęcia, atmosferę horroru, klaustrofobiczny klimat w przedziale, który teoretycznie nie jest więzieniem, ale dla dwójki dziewcząt to miejsce bezsprzecznie było celą, gdzie są zamknięte z bandą oprychów. Melodie Ennio Morricone jak zawsze przyjemnie wpadają w ucho, a gdy trzeba naturalnie spajają się z akcją rozgrywającą się w zatęchłym ciasnym pomieszczeniu. Wydźwięk społecznego komentarza przychodzi, gdy Aldo Lado zestawia wydarzenia z pociągu z imprezą u rodziców (spokojne przejścia montażowe, ale czasem też bardzo szybkie i niemalże agresywne gdy przeskakujemy z gwałtu do radosnego tańca) oczekujących na przyjazd dziewcząt. Tam, wśród dystyngowanego towarzystwa ma miejsce żywa dyskusja o normach społecznych, przyzwoleniu na wulgarne zachowania i inne. Doktor prezentuje się jako mężczyzna nieskory do agresji i sam mówi o sobie, że „przecież mnie znacie, nie mógłbym nikogo skrzywdzić”. Zresztą jego zawód polega na ratowaniu życia, a nie jego odbieraniu. Takie samo zdanie ma zapewne o karze śmierci. Jednym z najważniejszych prawideł naszego świata, któremu i ja jestem wierny jest to, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i ten sam doktor nie ma problemu z wyegzekwowaniem kary dla mordercy. Nic nie jest jednak proste u Lado, bo ta sama zemsta, która przy napisach końcowych smakuje nad wyraz gorzko dla widza powinna być jasną metaforą, jak kulejące może być prawo. Łatwo wymierzyć karę śmierci, gorzej, gdy po czasie pojawią się nowe dowody.
Skierowany na brytyjską listę video nasties Pociąg tortur mógłby dzisiaj odegrać ważną rolę w dyskursie społecznym o wymierzaniu sprawiedliwości. Tu nie chodzi jedynie o to, że ktoś jest prowodyrem (i powinien ponieść podobne konsekwencje), ktoś inny zwykłym mordercą, a jeszcze inna osoba wykorzysta tylko sytuacje, a po wszystkim objawi sie jako prawy obywatel i wskaże biorących czynny udział. Każdy przypadek jest inny, a samosąd u rodzica, całkiem dla mnie zrozumiały, może przynieść ulgę, ale tylko na chwilę. Ból pozostanie.
Czas trwania: 94 min
Gatunek: eksploatacja, horror
Reżyseria: Aldo Lado
Scenariusz: Roberto Infascelli, Renato Izzo, Aldo Lado, Ettore Sanzò
Obsada: Flavio Bucci, Macha Méril, Marina Berti, Irene Miracle, Gianfranco De Grassi, Laura D’Angelo
Zdjęcia: Gabor Pogany
Muzyka: Ennio Morricone