Zgodnie z teorią odzwierciedlenia, filmy gatunkowe ukazują problemy, lęki i ambicje istotne dla społeczeństwa i czasów, w których powstały. Twórcy wyciągają je na powierzchnię poprzez mniej lub bardziej metaforyczne zabiegi estetyczne. Teksty kultury mogą być odczytywane w różny sposób, zależnie od warunków powstania i zgromadzonej w nich symboliki. Niektóre elementy odsyłają widza do konkretnych skojarzeń i z miejsca wywołują w nim poczucie dyskomfortu.
Do czego mogą prowadzić pogłębiające się nierówności społeczne? Czy kontrolowana brutalność to sposób na osiągnięcie pokoju? I jaki związek ma z tym zjawiskiem amerykański kult broni i przemocy? To tylko niektóre z pytań, które nasuwają się widzowi po obejrzeniu Nocy oczyszczenia: Anarchia w reżyserii Jamesa DeMonaco.
Noc oczyszczenia: Anarchia to film z roku 2014 i stanowi drugą część serii, w której DeMonaco snuje demoniczną wizję Ameryki. Kraj targany przestępczością i aktami brutalności potrzebuje odrodzenia. W tym celu Nowi Ojcowie Założyciele ustanawiają Noc Oczyszczenia, podczas której obywatele mogą bezkarnie uwolnić wewnętrzną bestię. Przez dwanaście godzin służby bezpieczeństwa nie pracują, szpitale nie przyjmują pacjentów, a straż pożarna nie odpowiada na zgłoszenia. Na ulicach panuje przysłowiowa “wolna Amerykanka”. Pałasz chęcią zemsty? Świetnie, tej nocy możesz skrzywdzić każdego, do kogo poczujesz złość (i to bezkarnie!). Masz z kimś na pieńku? W takim razie nie wychodź z domu i lepiej zainwestuj w dobre zabezpieczenia. W filmie obserwujemy losy piątki bohaterów połączonych niefortunną strzelaniną. Każde znalazło się na zewnątrz z innych powodów, niekoniecznie z własnej woli. Co ciekawe, każda “podgrupa” ma inny pogląd na obchody Nocy Oczyszczenia. Tylko dzięki współpracy przetrwają noc.
Twórcy Nocy oczyszczenia: Anarchii odwołują się do pierwotnego lęku człowieka przed drugim człowiekiem. Oglądając film, widz konfrontuje się z faktem, że tylko zasady społeczne trzymają ludzi w ryzach. Czy gdybyśmy dostali pozwolenie aby przez jedną noc w roku kraść, palić, zabijać i gwałcić bez opamiętania, nie skorzystalibyśmy z okazji?
A gdyby każdy miał dostęp do broni? Co z tego, że przez większą część roku nie mógłby jej użyć do wyładowywania frustracji? Wystarczy dwanaście godzin bezkarności. Sąsiadka z góry ignoruje twoje zaloty, ale w myślach byłeś już z nią tysiąc razy? Bądź cierpliwy, zainwestuj w dobrego shotguna i wtargnij jej do domu, kiedy najmniej się tego spodziewa. Dokładnie taka sytuacja spotkała główną bohaterkę – atrakcyjną matkę nastoletniej córki. Eva uważała Diego za odpychającego oblecha, nawet, kiedy kilka godzin wcześniej proponował jej ochronę przed potencjalnym zagrożeniem. Skąd mogła wiedzieć, że wieczorem to on stanie się jej najgorszym koszmarem? W pamięć zapada scena, w której nachodzi kobiety z domu, z wypasioną bronią i planem gwałtu zakończonego morderstwem. Kiedy Eva błaga, aby oszczędził jej córkę, Diego z trudem powstrzymuje podniecenie. Podchodzi do kobiety i – wciąż trzymając ją na muszce – każe jej błagać dalej. Rozochocony strachem, pochyla się nad nią i przesuwa językiem po jej policzku. Ten obraz bez trudu przemawia do wyobraźni każdej kobiety. Strach przed potencjalnym gwałtem to jedno, ale fakt, że oprawcy czyn ujdzie na sucho może budzić poczucie jeszcze większego zaszczucia. Gdyby światem rządziła brutalna siła, większość z nas zostałaby zredukowana do roli ofiar w świecie pełnym drapieżników. Ale czy nie takie prawa panują w ciemnych uliczkach? Kto ma broń, ten ma władzę.
Zasady są dla biednych. Bogaci nie muszą przestrzegać reguł, które sami ustanawiają. Obywatelom wydaje się, że mogą nie brać udziału w Nocy Oczyszczenia. Wystarczy zabarykadować się w domu i przeczekać do rana. Czy na pewno? W filmie widz nie czeka długo na scenę wtargnięcia. Oto oddział quasi-antyterrorystyczny wpada do domu dwóch niewinnych obywatelek i wywleka je za włosy na ulicę. Tam czeka ciężarówka z ekipą opłacanych przez rząd opryszków, gotowych dostarczyć “towar” koneserom zabijania. Aby uwolnić wewnętrzną bestię, bogaci nie muszą nawet ruszać się z fotela. Wystarczy dysponować odpowiednią kwotą, aby wykupić “męczennika” – osobę starszą lub chorą, która pozwoli się zabić w zamian za gratyfikację finansową dla pozostałych członków rodziny. Jeśli dany bogacz gustuje w polowaniach, to również nie stanowi problemu. Wystarczy porwać niczego niepodejrzewających ludzi z własnych domów i dostarczyć ich prosto na “poligon”. Tam ekscentrycy w noktowizorach mogą oddać się łowom, samodzielnie wytropić ofiarę i rozprawić się z nią tak brutalnie, jak tylko podpowie im wyobraźnia. Czy i dziś coraz częściej nie dyskutuje się o tak zwanych “granicach przyzwoitości”? Co, jeśli wszystko jest na sprzedaż – łącznie z ludzkim życiem? Czy wraz z powiększającymi się nierównościami społecznymi będziemy mieli do czynienia z rosnącym uprzywilejowaniem klas wyższych? Ostatecznie, jak daleko ono sięgnie? Dziś nie jesteśmy w stanie tego przewidzieć. Film DeMonaco ukazuje ekstremalną wizję wydarzeń, w której pieniądze i uprzywilejowanie otwierają drogę do eskalacji najpodlejszych instynktów.
Wreszcie pojawia się kwestia przyzwolenia na przemoc. Jak wiadomo, ludzie pragną chleba i igrzysk. Kontrolując podstawowe popędy, rząd jest w stanie utrzymywać społeczeństwo w ryzach. Czy eksperyment z Nocą Oczyszczenia można uznać za udany? Jeśli wierzyć prezentowanym statystykom, po wprowadzeniu dwunastogodzinnej dyspensy, liczba przestępstw na co dzień spadła niemal do zera. Niektórzy mogą się zastanawiać, czy to nie opcja, którą warto rozważyć. Co znaczy jedna noc krwawej jatki w zamian za spokój w pozostałe dni w ciągu roku? A potem widzimy, do czego prowadzi eskalacja pokładów agresji tłamszonych w sobie przez okrągły rok. Przygotowania do Nocy Oczyszczenia zaczynają się na długo przed feralnym wieczorem. Uczestnicy “zabawy” zbierają się w grupy, inwestują w broń, a jeśli nie mogą pozwolić sobie na nic wyszukanego, decydują się na niemniej przerażające opcje “zrób-to-sam”. Po ulicach przemieszczają się w charakterystycznych maskach, wzbudzają popłoch wśród obywateli, którzy pragną tylko przeżyć do świtu. “Oczyszczający” sycą się wszechobecnym strachem, mają poczucie prawdziwej omnipotencji. Ikonicznym przykładem jest tutaj postać kobiety z bronią, która przechadza się po dachu z megafonem, strzela na oślep i wykrzykuje: “Ja jestem Bogiem Ojcem, Synem Bożym i Duchem Świętym”. I rzeczywiście, tej nocy to ona jest panią życia i śmierci każdego, kto będzie miał nieszczęście przekraczać ulicę.
To tylko niektóre z lęków, jakie wzbudza seria Jamesa DeMonaco. Każdy, kto wątpi we wrodzoną dobroć człowieka znajdzie tu scenę, na której wspomnienie wieczorem zamknie się w domu na cztery spusty. Oglądając Noc oczyszczenia: Anarchię, widz wchodzi wprost do galerii społecznych niepokojów, z której trudno się wydostać. Nawet w prawdziwym świecie zagrożenia czyhają na każdym kroku, a ludzie nie potrzebują przyzwolenia, aby wyrządzać zło. Czy jednak warto zamykać się w domu i mieć wrogi stosunek do reszty świata? To pytanie, na które każdy musi odpowiedzieć sobie we własnym zakresie. Nocy oczyszczenia najlepiej nie oglądać w pojedynkę. Urządzając seans w gronie przyjaciół, zawsze można rozładować napięcie, dyskutując o możliwych taktykach przetrwania.