Dege Legg, z wykształcenia filozof, z zawodu muzyk, w 2003 roku, ze względu na brak możliwości wyżycia z powyższych tytułów, postanowił znaleźć pracę przynoszącą stały zarobek. Zawód kierowcy taksówki znajduje się na dziesiątym miejscu w rankingu najbardziej niebezpiecznych zawodów w Ameryce. Frontman nieistniejącej już, stonerowej grupy Santeria, przez pięć lat pracował jako taksówkarz na ulicach Lafayette (stan Luizjana) i prowadził dziennik opisujący konfrontacje z napotkanymi klientami. Przedstawione przygody bywały przeważnie nieprzyjemne dla młodego Dege Legga, często bowiem miał do czynienia z pijanymi kowbojami, narkomanami, złodziejami i oszustami. Autor epatował jednak ciągłym, niegasnącym pozytywnym nastawieniem.
Jim Jarmusch w filmie Paterson z 2016 r. przedstawił kierowcę autobusu, który przerwy w kursach spędzał na pisaniu wierszy. Opisywana przez niego codzienność przybierała jedynie formę poezji i nie zaskakiwała zbytnim wyrafinowaniem. Dege Legg niejednokrotnie notował słowa klientów jeszcze w trakcie ich pobytu w taksówce, a czasem spisywał swoje odczucia lub filozoficzne rozważania również wierszem.
Przemyślenia z wieczornych zdarzeń przypominają ponure wynurzenia Charlesa Bukowskiego. Jak dochodzi do tego, że w pewnym momencie życia „budzisz się w krzakach z butelką martwych marzeń i dwoma gliniarzami stojącymi nad tobą?” – pyta Dege Legg. Retoryka Bukowskiego wyglądała podobnie i równie często zmierzała donikąd: „(…) cała twoja porcelana rozbije się o kuchenną podłogę, wejdzie twoja dziewczyna; a ty będziesz stał pijany; w samym środku tego wszystkiego i kiedy zapyta: mój boże, co tu się stało?; odpowiesz: nie wiem, naprawdę nie wiem…”*
Największym atutem dziennika Dege Legga, obok przemijających w błyskawicznym tempie epizodów, są przemyślenia na temat społeczeństwa, amerykańskiego snu i systemu. Nieaktywny wówczas muzyk odnalazł ujście swojej kreatywności w poezji i jako zawodowy taksiarz bez zahamowań wyrażał swoje niezadowolenie wobec ogłupiającej działalności władzy. Tutaj forma wiersza nie niesie za sobą żadnych ograniczeń. Często zdaje się być jedynie rozbiciem zbyt zwięzłej, luźnej wypowiedzi, ot odmienną formą zapisu, czasem jest jednak w pełni zasadna.
Wiele z opisanych przygód, zawartych w czterech rozdziałach podzielonych na ponad sto historii, to nieprzyjemne incydenty lub przynajmniej opisy stresujących, często wymagających wszechstronnego działania, sytuacji. Napady na taksówkarza, bójki, próby ucieczki bez zapłaty, szukanie zawieruszonych klientów lub ich nie do końca określonego miejsca podróży, zmagania z narkomanami i nietrzeźwymi to codzienność z jaką Brother Dege musiał zmagać się przez lata. Pointy do niebezpiecznych zdarzeń są tutaj zaskakująco optymistyczne – promienieją radością z pozytywnego finału historii w amerykańskim, często rozbuchanym stylu.
Opisane w dzienniku historie mogą zdawać się chaotyczne, ale, jak zapewnia autor, wiąże je właściwie zachowana nitka czasu. Spośród wielu dramatycznych, a nawet sensacyjnych zdarzeń, w pamięci zachowują się też te jasne – czy to pasażerka z cicha pęk śpiewająca niczym Billie Holiday, czy godne postępowania kierowcy naszpikowanego hurraoptymizmem.
Autor zakończył swoją karierę taksiarza w 2008 roku, a jego sukces w branży muzycznej przypieczętował wydany dwa lata później album Folk Songs of the American Longhair. Utwór pt. Too Old To Die Young znalazł się w soundtracku do filmu Django (2012). Na okładce książki Cablog: Diary of a Cabdriver umieszczono więc blurb od Quentina Tarantino określający Dege Legga jako odjechanego kolesia. Choć trudno rozpuszczać autora książki w samych superlatywach, warto wyruszyć z nim w szaloną podróż po ulicach południowej Luizjany i zarazić się optymizmem.
*Źródło: Charles Bukowski, wiersz Pociągnij za sznurek, a poruszy się kukiełka, tom Płonąc w wodzie, tonąc w ogniu, wyd. Noir sur Blanc, Warszawa 2004, tłum. Piotr Madej.