Dorobek reżyserski Gianfranco Piccioliego to raptem trzy pełnometrażowe filmy, dwa dramaty i jedno giallo. Żaden z tych trzech nie jest szerzej znany publiczności, tym bardziej naszej rodzimej, ale giallo The Flower with the Deadly Sting (Il fiore dai petali d’acciaio) poznać warto. Pomimo całego bałaganu i niejasności, które przychodzą z rozwiązaniem, obraz potrafi skutecznie intrygować, a na jego korzyść przemawia co najmniej kilka atutów. Jednak zanim do nich dotrzemy wypada nakreślić zarys fabuły.
Akcja przypomina tę z serialu Columbo, bo i tu, we włoskim The Flower with the Deadly Sting mordercę poznajemy na początku. Jest nim znany i szanowany chirurg Andrea Valenti (Gianni Garko), na którym to oko zawiesza każda spotkana przez niego niewiasta. I to właśnie od rozterek miłosnych rozpoczyna się dramat, a raczej tragedia. Gdy Valenti chciałby zakończyć znajomość z jedną ze swoich kochanek dochodzi do szamotaniny. To głupi wypadek, ale jednak dziewczyna nabija się na stalową część sztucznego kwiatka (rodzaj fikuśnej rzeźby). Chirurg ani myśli zawiadamiać policji. Wykorzystuje swoją fachową wiedzę, rozczłonkowuje ciało i pozbywa się go. Nie tylko my, widzowie, znamy jednak tożsamość mordercy. Ktoś widział to zdarzenie i zamierza doktora szantażować. Na domiar złego zaginięciem dziewczyny interesuje się jej siostra Evelyn (Carroll Baker). No i ten wszędobylski inspektor Garrano (Ivano Staccioli), który zdaje się mieć nosa do takich spraw, a tutaj wyjątkowo zależy mu na rezultatach, bo dał się wciągnąć w grę z przyczyn osobistych, sercowych rzecz jasna.
Pomimo tak zagmatwanej fabuły Gianfranco Piccioli wyszedł obronną ręką z zawirowań około scenariuszowych. Każde zamieszanie i chaos dodaje potrzebnego rozgardiaszu, który osobiście, coraz częściej potrafię w żółtym nurcie docenić. Jest więc czasami niejasno, a Gianfranco Piccioli nic sobie z tego nie robiąc, czerpie od najlepszych. Mamy więc między innymi fetyszyzacje lalek znaną z filmów Mario Bavy. The Flower with the Deadly Sting to ten kryminał, który najchętniej opisałbym jako solidny. Nie ma tu miejsca na nudę pomimo braku twardych i bezkompromisowych scen (raptem dwa morderstwa), a akcja, choć prowadzona powolnie, to raz za razem dostarcza zaskoczeń. Uwaga zostaje należycie utrzymana głównie za sprawą Gianniego Garko, który bardzo dobrze zagrał (anty) bohatera, który mimo wszystko kreuje się w tym filmie na protagonistę.
Giallo Gianfranco Piccioliego nie należy do czołówki dokonań w tym gatunku, ale może pochwalić się między innymi świetną muzyką autorstwa Marcello Giombiniego. Nazwałbym ją awangardową, bo doświadczony kompozytor ucieka od rozwiązań znanych z innych gialli i ich muzycznych ilustracji. Giombini nie stworzył muzyki, która podąża zgodnie z nastrojem obrazu, a raczej jest mu przeciwstawna. To kolejny intrygujący element. A gdyby tego wszystkiego było mało, to pragnę zwrócić uwagę na doskonałe nakręconą lesbijską sceną pod wodą z akwalungami.
Czas trwania: 90 min
Gatunek: giallo
Reżyseria: Gianfranco Piccioli
Scenariusz: Gianni Martucci, Gianfranco Piccioli
Obsada: Gianni Garko, Carroll Baker, Ivano Staccioli, Pilar Velázquez, Paola Senatore, Umberto Raho, Eleonora Morana
Zdjęcia: Antonio Borghesi
Muzyka: Marcello Giombini