Dwie dekapitacje, akcja w Paryżu, finał na wieży Eiffla, w obsadzie Anita Ekberg, Barbara Bouchet i Humphrey Bogart (a raczej Robert Sacchi, który do Bogarta jest bardzo podobny, w filmie podobnie się nosił, poruszał, nawet palił papierosa w taki sposób, by za Bogarta uchodzić). Ten akapit powinien wystarczyć za dobrą reklamę
The French Sex Murders to giallo w reżyserii Ferdinando Merighiego, który jednak jako reżyser nie odcisnął mocnego piętna na kinie gatunku. Głównie asystował, a oprócz opisywanego filmu w swojej karierze popełnił jeszcze dwa pełnometrażowe obrazy. W tym samym roku miał premierę jego raczej mało znany western Allegri becchini… arriva Trinità i odnotować jeszcze wypada, że Ferdinando Merighi debiutował w 1957 roku dramatem Il sole tornerà. W tej skąpej reżyserskiej karierze The French Sex Murders jest więc filmem najbardziej znanym.
Pierwsze pół godziny upływa nam wyjątkowo dobrze. Oto w paryskim domu uciech ginie prostytutka, a główny podejrzany ucieka z miejsca zbrodni. Trwa pościg, chociaż widz zaczyna szybko wątpić w winę Antoine (chciałbym zwrócić uwagę na Petera Martella, który szarżując tutaj na wzór Jamesa Deana wypadł bardzo dobrze). Angażuje się inspektor Fontaine (wspomniany wcześniej Robert Sacchi). Policjant w charakterystycznym prochowcu z nieodłącznym papierosem, kruczoczarnym ulizanym fryzem przechadza się od ofiary do ofiary raczej spekulując niż faktycznie tropiąc złoczyńcę. Widz jest pozostawiony samemu sobie i może tylko obserwować rozwój wypadków. Dzieje się faktycznie sporo, ale kwadrans po seansie zapominamy o ostatniej godzinie filmu. Niestety, giallo Ferdinando Merighiego oprócz kilku chwytliwych elementów (obsada, dwie ucięte głowy, Petera Martello (właściwie Pietro Martellanza) w amoku nie dostajemy za wiele. Intryga jest dość mało angażująca i gdzieś w okolicach połowy filmu domyślamy się, kto stoi za morderstwami (chciałoby się napisać makabrycznymi, ale tak niestety nie jest). Nie sposób jednak oceniać The French Sex Murders tylko jako giallo przeciętnego, bo przecież aspiracje Ferdinando Merighi miał wyraźnie spore.
Włoski thriller jest więc niezłą próbą wpisania się w nurt tych najlepszych tytułów, ale zabrakło twórcom ikry na wykończenie. Może to dziwić, zważywszy na fakt owych dekapitacji. Widocznie łatwiej jest spreparować modele głów niż pokusić się o wytrawne gore. Sceny zabójstw są nakręcone tak, że praktycznie ich nie widać. Ekipa zdecydowała się na szybki montaż i powtarzające się sekwencje zadawania ciosów z nałożonymi kolorowymi filtrami. Coś, co teoretycznie miało wyglądać spektakularnie, okazało się w rezultacie mało intrygujące. The French Sex Murders nadrabia w wielu momentach przyjemnymi zdjęciami, ale nie bez znaczenia jest tu fakt, że swoje zrobiło miejsce akcji. Wyjątkowo ciekawie wypadł też muzyczny podkład autorstwa niezrównanego Bruno Nicolaia i, mam wrażenie,Włoch stworzył tu dość nietypowe jak dla siebie partytury (ilustracje muzyczne tym samym zasługiwały na większą tajemnicę w prezentowanym obrazie). The French Sex Murders to niezły włoski thriller z mocnym startem, szybką zmianą biegów, wciśniętym gazem do dechy, któremu niestety szybko skończyło się paliwo i ostatnią godzinę jechaliśmy na oparach.
Gatunek: giallo, żółta niedziela
Reżyseria: Ferdinando Merighi
Scenariusz: Dick Randall, Paolo Daniele, Marius Mattei, Robert H. Oliver, Ferdinando Merighi
Obsada: Anita Ekberg, Rosalba Neri, Evelyne Kraft, Howard Vernon, Peter Martell, Barbara Bouchet, Robert Sacchi
Zdjęcia: Mario Mancini, Gunter Otto
Muzyka: Bruno Nicolai