Francuska „Nienawiść” z 1995 roku, jego spadkobierca, czyli „Nędznicy” Ladja Ly z 2019 roku, a teraz duński „Shorta” (co w języku arabskim oznacza policjanta) to zapiski z centrów wielonarodowych i wielokulturowych tygli, ogromnych osiedli z przedmieść (w ten nawias łapie się jeszcze kilka wybitnych filmów na czele z Rób, co należy Spike’a Lee). W „Shorta” mamy do czynienia z historią, którą można dzisiaj umiejscowić w każdym zakątku na ziemi, a którą można odczytać jako bezpośrednie nawiązanie do wydarzeń z amerykańskiego poletka i zamieszek wybuchających bezpośrednio po brutalnych aktach przemocy municypalnych.
Dwójka policjantów Jens i Mike zaczynają kolejny dzień służby. W regionie jest nerwowo, bo w szpitalu przebywa 19-letni Talib, który walczy o życie po „wizycie” na komisariacie. Na osiedlach wrze, młodzi chcą odwetu. Gdy w eterze pada informacja, że chłopak zmarł, para gliniarzy jest akurat w getcie Svalegården niedaleko Kopenhagi.
Reżyserki duet, czyli Anders Ølholm i Frederik Louis Hviid powinni dostać przede wszystkim nagrodę za wykorzystanie mikro budżetu w taki sposób, że film wygląda jak naszpikowany akcją wysokobudżetowy dramat policyjny kręcony w Hollywood. I chociaż jako widzowie jesteśmy świadomi, gdzie te braki budżetowe były, twórcy bardzo sprytnie wyszli z każdej technicznej opresji. Jednak nie technikalia i środki formalne są tu najważniejsze, a temat i emocje tak mocno sprzężone z akcją, jak w mało którym filmie. Anders Ølholm i Frederik Louis Hviid nie podpalają jednak nastrojów, nie kamienują i nie osaczają oskarżanych. Głównych sprawców dramatycznych wydarzeń ze wspomnianym Talibem nie zobaczymy nawet na ekranie, co również jest znamienne. Wszystko bowiem jest reakcją na określone działania czy to policji, czy to drugiej strony. Owszem, stróże prawa powinni wykazać się profesjonalizmem i być odporniejsi na stres niż dzieciak, którego roznosi energia. „Shorta” pokazuje jednak dwie strony medalu, chociaż wydarzenia skupiają się na dwójce gliniarzy na służbie w nieprzyjaznej dla nich okolicy przy napiętej atmosferze. Wykorzystując jednak komentarz społeczny do budowania wątków twórcy mówią wprost, że to nie dana narodowość, czy też municypalni są, pisząc kolokwialnie, źli, a konkretna osoba, sfrustrowany policjant, lub kryminalista po drugiej strony barykady. „Shorta” prezentuje cały ciąg złożonych problemów i choćby pod tym względem, poddając wiele z elementów pod dyskusję, powinien być znany szerszej publiczności.
Bardzo dużą, pozytywną rolę odegrał tu casting, ale idąc dalej dość odważne decyzje co do prowadzenia fabuły. W połowie zmienia się perspektywa, do głosu dochodzi drugoplanowy bohater, który ma szansę się zrehabilitować, dostrzec swoje błędy. Narracja „Shorty” to ciągłe napięcie i krótki lont w dynamicie, ale też wiara w człowieka i słuszne przeświadczenie o tym, że należy brać odpowiedzialność za swoje czyny. Jeżeli już prawimy truizmy w stylu „punkt widzenia zależy od siedzenia” bądźmy konsekwentni. „Shorta” to film uczciwy, a przez to bardzo wiarygodny. Nie odkrywa wszystkich tajemnic bohaterów, bazuje na niedomówieniach, pozwala zachować wiele niuansów pod kilkoma warstwami fabuły. Pisząc również „nic nie jest tylko czarne albo tylko białe” można wskazać najważniejszy element „Shorty”. Energiczny, ale też wrażliwy, bo dotyczy ludzi skrzywdzonych, którzy budują skorupy w reakcji na sytuację. To jeden z lepszych i ważniejszych europejskich filmów ostatnich lat, z siłą kina niezależnego i z aspiracjami, by stanąć u boku największych tytułów. Potrafi być przemocowy, ale środki wyrazu czemuś służą, a wszystkie sytuacje trawią się naturalnym ogniem. Nikt tu nie dolewa benzyny, a pozwala spokojnie wypalić się problemowi…
Czas trwania: 108 min
Gatunek: dramat, akcja
Reżyseria: Frederik Louis Hviid, Anders Ølholm
Scenariusz: Frederik Louis Hviid, Anders Ølholm
Obsada: Jacob Lohmann, Simon Sears, Özlem Saglanmak, Arian Kashef, Dulfi Al-Jabouri
Zdjęcia: Jacob Møller
Muzyka: Martin Dirkov