Film na podstawie gry Monster Hunter, która podobno jest fenomenem. Hmm.
Monster Hunter postawiłbym gdzieś pomiędzy Mortal Kombat 2: Unicestwienie a Wojownicze Żółwie Ninja III. Najchętniej bowiem najnowszy film Paula W.S. Andersona potraktowałbym tak samo serio, jak oba wspomniane obrazy z lat 90. Czy można krytykować film, przy którym widz (ja) absolutnie nie łapie się w target? To poniekąd skomplikowana sprawa, bo można odnieść wrażenie, że twórcy jednak chcieliby zobaczyć wśród fanów widzów starszych. Zatrudnili przecież Mille Jovovich i doświadczonego fajtera urodzonego w Tajlandii, Tony’ego Jaa (których przecież gracze Monster Hunter niekoniecznie muszą znać i tym bardziej darzyć sympatią). Muszę przyznać, że głównie przez to (wciąż duża słabość, choć wyraźnie gasnąca, do Jovovich i niesłabnące uczucie do pierwszoligowych aktorów kina kopanego pokroju Jaa) dałem się na Monster Hunter skusić. Również przez to mogę odnieść się do całości i napisać wprost, że Monster Hunter to obraz infantylny, kiepsko powielający schematy i wtórny pod każdym względem.
Czego by jednak złego nie napisać, akcja zawiązuje się sprawniej niż można by przypuszczać. Porucznik Artemis (Milla Jovovich) wraz ze swoją jednostką rangersów w trakcie operacji wojskowej wpada w sam środek burzy. Przenoszą się do uniwersum, w którym rządzą ogromne potwory. To nie jest jednak sytuacja bez wyjścia, bo w tym samym świecie żyje wojownik (Tony Jaa) i to właśnie on pomoże Artemis wrócić do domu.
Absolutnie każdą składową część tego filmu znacie, albo w mig się jej będziecie mogli domyślić. Owszem, złapanie się konwencji, czyli szybkie uświadomienie sobie, że jest to ekranizacja komputerowej gry, a całość przeznaczona jest przede wszystkim dla widza 12-letniego, z pewnością pomoże w odbiorze. Ja niestety miałem z tym ogromny problem, ale przy okazji wyleczyłem się trochę z Milli Jovovich. Nie da się bowiem ukryć, że Jovovich wciąż „leciała” u mnie na opinii z Piątego elementu. Była tam doskonała i ten jej wizerunek utkwił w mojej świadomości tak głęboko, że gdy tylko natrafiłem na jakiś tytuł z nią, to myślałem „O, fajnie, Milla Jovovich. Była przecież doskonała w Piątym elemencie. Jednak gdziekolwiek się nie pojawiła, były to z reguły filmy kiepskie (czasami nawet określenie ich filmami kiepskimi było nadużyciem). Seria Resident Evil, okropny Future World w reżyserii Jamesa Franco i wiele, wiele innych. Gdy przyjrzymy się filmografii Jovovich to jedyne dobre filmy, to te powstałe na początku jej „kariery”, czyli wspominany już Piąty element, dobry Kuffs, gdzie partnerowała Christianowi Slaterowi, Uczniowska balanga (ale tam to był przecież epizod) i to by było na tyle. Jeżeliby więc szukać jakichś dobrych rzeczy w Monster Hunter, to może właśnie to, że film „wyleczył” mnie z Milli Jovovich, która była tu jak zwykle nie na miejscu, mało wiarygodna w roli żołnierza z formacji rangersów. Nawet angaż Tony’ego Jaa okazał się tu na wyrost, bo aktor nie mógł wykorzystać żadnych ze swoich ekwilibrystycznych umiejętności (kilka może razy pokazując na co go stać). Dużo strzelał z łuku i dużo biegał. Cały film to parodia blockbustera i typowy film w dorobku Paula W.S. Andersona, którego twórczość szanuję za dwa filmy w 25 letniej reżyserskiej karierze, mianowicie za Ukryty wymiar i Galaktycznego wojownika. Cała reszta to albo ekranizacje gier komputerowych (to się nigdy nie uda, a pojedyncze przypadki dobrych filmów potwierdzają tę regułę), albo ciągnięte na siłę franczyzy jak Resident Evil.
Monster Hunter nie jest ani dobrym monster movie, ani fajną bezpretensjonalną rozrywką na wieczór. Trywialny, niedorzeczny, wymuszony. Nie zarobiłby na siebie przy otwartych kinach i nie zarobi na siebie na rynku VOD w czasie pandemii. Nie czuć chemii pomiędzy dwójką bohaterów z różnych światów. Nie ma emocji przy scenach akcji, momenty z rangersami z początku filmu są żenujące. na niektóre sekwencje i sam finał patrzy się przez palce. I tylko żal tego niezłego skądinąd soundtracka autorstwa Paula Haslingera. Odradzam.
Czas trwania: 103 min
Gatunek: akcja
Reżyseria: Paul W.S. Anderson
Scenariusz: Paul W.S. Anderson, Kaname Fujioka
Obsada: Milla Jovovich, Tony Jaa, Ron Perlman, T.I., Diego Boneta
Zdjęcia: Glen MacPherson
Muzyka: Paul Haslinge