Zanim napiszę kilka słów o wybitnym Niewysłanym liście Michaiła Kałatozowa, który jako obraz walki człowieka z żywiołem wydaje się nie mieć sobie równych, wspomnę o innym tytule. Dzięki temu będę mógł w lepszy sposób odnieść się do tego nieco już zapomnianego radzieckiego arcydzieła. Niewysłany list i Zjawę dzieli bardzo wiele na poziomie fabularnym, ale oba filmy spotykają się w jednym kluczowym punkcie, w ujęciu natury i człowieka z nią się zmagającego. O ile zdjęcia (ważny, o ile nie najważniejszy element obu utworów) Emmanuela Lubezkiego do Zjawy zachwycają, to praca Siergieja Urusiewskiego przy Niewysłanym liście z 1959 roku nie tylko zapiera dech w piersiach, co potrafi autentycznie wzruszyć widza czułego i wrażliwego na doznania estetyczne. Nie bez powodu wspominam tutaj film Alejandro González Iñárritu, bo w obu przypadkach, ponad filmową fabułę wybija się pierwotna natura, nieobliczalna dzicz, którą nawiedziła ludzka istota. W obu również przypadkach człowiek wystawiony jest na najcięższe próby. Walką o życie i wolą przetrwania naznaczone są losy głównych bohaterów, chociaż przecież początek opowieści wychodzi ze zgoła innej rzeczy.
Niewysłany list to film pochwała wszystkich pionierów, którzy ciekawi nowego wchodzą w nieznane, w tereny na których dotąd nie stanęła ludzka stopa. Nie mogą więc posiłkować się doświadczeniem wcześniejszych eskapad, spojrzeć na mapę, odwołać się do innych relacji. W tajdze, gdzie na poszukiwania złóż diamentów ruszyła czwórka pełnych nadziei młodych ludzi, nikt wcześniej nie był. I chociaż obraz Kałatozowa odwołuje się do stylistyki kina propagandowego, owa propaganda jest tu nie tyleż nienachalna, co praktycznie nieistotna dla prawdziwego przesłania i wynikającej ze scenariusza treści. Wprawdzie plansza tytułowa jest dedykacją dla radzieckiego pionierstwa, ludzi odważnych i tych, którzy wytyczali kierunki dla rozwoju potęgi ZSSR, to wszystko niknie przy oszałamiającej i bogatej narracji (przede wszystkim wizualnej) kina przygodowego.
Trójka geologów i przewodnik udają się na tereny wyżyny środkowosyberyjskiej. Tam rozbili obóz, a w powracających monologach Konstantina, lidera grupy, możemy dowiedzieć się o przebiegu wyprawy. Konstantin czyta list do ukochanej, którego zresztą nie może wysłać. Jeszcze nie czas, przyjdzie na to pora. W grupie pojawiają się pierwsze napięcia, bo efektów pracy jest bardzo mało. W końcu trafiają na ślad kruszcu. Jednak, tam gdzie natura uchyli rąbka swojego bogactwa i tajemnicy z drugiej strony musi przecież coś zabrać. Równowaga we wszechświecie pozostanie nienaruszona, w tajdze wybucha pożar, geolodzy zostają odcięci.
Niewysłany list to głównie epicki rozmiar ze strony audiowizualnej. Olśniewające i przemyślane zdjęcia to nie tylko fenomenalne ujęcia w wykonaniu Urusiewskiego, ale przede wszystkim niezwykła brawura w wykonaniu tego nietuzinkowego autora zdjęć. Zdjęcia w trakcie pożaru tajgi (ale i każde inne) zdumiewają i powodują, że widz ucieka myślami do samych technikaliów i zachodzi w głowę jak ekipa poradziła sobie z takim żywiołem. Oczywiście musiało to być kontrolowane, ale osiągnięty efekt i dzisiaj wygląda spektakularnie. 60. lat minęło więc od premiery filmu w Cannes, a film wciąż prezentuje się wspaniale. Świetnie też wypadła trójka głównych bohaterów. Dwójka młodszych geologów, Tanya i Andrey (Tatjana Samojłowa znana z Lecą żurawie i Vasily Livanov, który grając przy 40 stopniowym mrozie na zawsze nabawił się charakterystycznej chrypki), to ilustracja czystej miłości, a aktorzy przedstawili uczucie bardzo przejmująco. Być może trochę przy tym naiwnie, ale takie też były z pewnością reguły radzieckiego kina. Aktorsko największe jednak wrażenie robi Innokientij Smoktunowski jako Konstantin. Jego walka z całym terrorem przychodzącym ze strony surowej natury przypomina dokładnie tą, jaką przeszedł Hugh Glass (Leonardo DiCaprio) w Zjawie. Widz czuje przeraźliwy chłód, zmęczenie i dogorywającą nadzieję. Finał wpada niemal w narkotyczny trans. Tak zresztą wygląda cała filmowa konstrukcja dzieła Kałatozowa. Wielkie aspiracje, nadzieja, sukces, zachłyśnięcie się radością i siły przyrody, które uderzają z całą swoją zawziętością. Człowiek, który śmiał przez chwilę poczuć się kimś ważnym szybko dostał na odlew. Jesteśmy niczym marny puch na wietrze. Nieistotni.
Czas trwania: 96 min
Gatunek: dramat, przygodowy
Reżyseria: Michaił Kałatozow
Scenariusz: Grigoriy Koltunov, Valeri Osipov, Viktor Rozov
Obsada: Tatyana Samoylova, Vasiliy Livanov, Evgeniy Urbanskiy, Innokientij Smoktunowski
Zdjęcia: Sergei Urusevsky
Muzyka: Nikolai Kryukov