Tytuł kolejnego filmu Fassbindera wyprodukowanego pod egidą antiteater-X-Film zapowiada pewien rodzaj szaleństwa, być może wybuch, punkt zwrotny w życiu głównego bohatera. Pan R. (Kurt Raab) pracuje jako rysownik techniczny niższego szczebla w firmie projektowej. Jest przedstawicielem klasy średniej, ma niepracującą żonę, która doskonale odnalazła się w roli właśnie niepracującej życiowej partnerki, i syna, ucznia szkoły podstawowej. Ma też rodziców, kilku znajomych, sąsiadów. W zasadzie cały seans filmu Dlaczego Pan R. oszalał? (Warum läuft Herr R. Amok?) polega na inscenizacji nudnych i banalnych obrazków z szarej egzystencji głównego bohatera. Ważne jest to, że Pan R. jest przez cały czas ignorowany. Rozmawia z nim żona, koledzy z pracy, szef instruuje co do projektu, ale ignorowanie jego uczuć (trzeba założyć, że jakieś ma) jest tu znamienne. Nie wiemy bowiem jaki naprawdę jest Pan R. Nie wiemy co czuje, co sprawia mu przyjemność ani co mogłoby doprowadzić go do szału. Wszystko co mogłoby wyjść na zewnątrz, tłumi. Aż do finału, kiedy rzeczywiście daje upust emocjom, ale nawet to robi w zimny i beznamiętny sposób.
Dlaczego więc Pan R. oszalał? To z pewnością temat na długie dysputy w środowisku psychoanalityków, a ja mogę tylko domniemywać, bo nawet wprawne oko nie zauważyłoby nadciągającego szaleństwa. Pan R. chodzi do pracy, przyjmuje rodziców w domu, idzie z żoną do szkoły rozmawiać o problemach synach (normalnych w tym wieku), wybiera płytę w sklepie, jedzie samochodem. Żona korzysta z dóbr materialnych, zaprasza sąsiadów na kawę, ale w podtekście chce im sprzedać rewelację, że mąż dostanie awans i zmienią mieszkanie na większe. Życie tej pary nie różni się w żaden sposób od setek innych drobnomieszczańskich małżeństw wciągniętych w zachodnioniemiecki konsumpcjonizm. I właśnie to, między innymi, stanowi o kluczowym temacie tego filmu. Rainer Werner Fassbinder od początku swojej kariery krytykował i piętnował taki styl życia. Wyzuty z gorących uczuć, pozbawiony bigla. Pan R. z żoną i synem to przykład tego, czym Fassbinder gardził i co wyśmiewał. Ten portretowy przykład ułożonej, idealnie dopasowanej w materialistyczne idee rodziny nie tylko mierził Fassbindera, co wręcz powodował, że przyjmował agresywną twórczą pozę. Widać to w finale, bo zakładając, że rzeczona para jest dobrym „wzorem” dla rozwijającego się kraju, to Fassbinder pokazuje co może za tym iść.
Nakręcony w zaledwie 13 dni za 130.000 marek Dlaczego Pan R. oszalał? jest pierwszym kolorowym filmem Fassbindera. Każda decyzja formalna jaką podjął ze współautorem tego dzieła Michaelem Fenglerem spowodowała, że obraz jest bardzo naturalny, a niekiedy wręcz naturalistyczny (długie ujęcia kamerą prowadzoną z ręki). Przeciągnięte wywody to w zasadzie mało interesujące rozmowy (pomysł na improwizacje wyszedł od Fenglera, czemu z początku Fassbinder się przeciwstawiał), które trwają tak długo, że widz przekracza swój próg komfortu. Długie sceny w biurze, w samochodzie i na spacerze powodują, że można wysnuć wniosek, że życie Pana R. wyraźnie się „nie klei”. Czuć tu fałsz, widać wyraźnie maski i role. Ludzie słuchają, ale nie słyszą, jeśli wiecie, co mam na myśli. Kolory są wyblakłe, postaci bez wyrazu, a jedynym przejawem energii jest finał. Niestety, wtedy też mamy do czynienia z energią brudną, kosmicznie złą i przybraną w porażająco czarne barwy.
Gatunek: dramat
Reżyseria: Michael Fengler, Rainer Werner Fassbinder
Scenariusz: Michael Fengler, Rainer Werner Fassbinder
Obsada: Lilith Ungerer, Kurt Raab, Lilo Pempeit, Hanna Schygulla, Ingrid Caven
Zdjęcia: Dietrich Lohmann
Muzyka: Peer Raben