Brandon Cronenberg nie działa w branży filmowej od dziś, bo przecież debiutował nieźle przyjętym filmem Zaraźliwi w 2012 roku. Jednak to właśnie swoim najnowszym obrazem Possessor wszedł już bardzo głęboko do tego samego gatunkowego zbiornika, w którym od lat 70. stoi David Cronenberg, jego ojciec. Brandon bynajmniej nie kopiuje i nie hołduje, a raczej sięga intuicyjnie po inspiracje, obrazy, stylistykę, którą obudował swoją twórczość senior. Najwyraźniej musiał tym wszystkim Brandon nasiąknąć, bo Possessor to wypadkowa tematów, estetyki i kilku pomysłów znanych z dokonań króla body-horroru, ale przefiltrowana przez współczesny wymiar grozy włącznie z wyraźnie zaznaczonym własnym podpisem. Possessor można odbierać różnie. Najprościej napisać o nim jako o gęstym i mrocznym horrorze o biznesie skupionym wokół morderstw na zlecenie. Jedna z agend posługuje się technologią, która, wydaje się, została opanowana do perfekcji. Zabójca przejmuje kontrolę nie tylko nad tożsamością, ale i całym ciałem osoby, która ma szansę zbliżyć się do celu. Cel zostaje zneutralizowany (czytaj: zabity), a zabójca ma szansę zostać „wyciągnięty” z przejętej przez siebie obcej powłoki. Ten proces pozostawia skazy, komórki mózgowe ulegają wypaleniu. Zakontraktowany zabójca przechodzi wprawdzie szereg testów badających jego użyteczność w świecie realnym, ale usterka pozostaje. Tasya Vos (Andrea Riseborough), bo o niej mowa, weszła w robotę za głęboko. To uzależnienie jest jednym z tematów Possessora. Próba utrzymania kontroli nad swoimi gestami, głosem, w końcu osobowością wypełnia fabułę i akcję.
Matrix Cronenberga
Utwór Brandona, twórcy, który w tym roku skończył 40 lat jest jednocześnie w pełni niezależną próbą (udaną) wywrócenia rzeczywistości na lewą stronę. Zadaje pytania, wprowadza wątpliwości i wskazuje osoby, które zachowują się podejrzanie (inaczej niż zwykle) jako te, które być może ktoś kontroluje. Wpisuje się to rzecz jasna w ciąg niepokojących treści, którymi firmowane było kino Davida Cronenberga. Jednak nie tylko naturalną schedą po artystycznym emploi Davida wybrukowany jest Possessor. Dużo tu zawirowań i naleciałości z prozy Philipa K. Dicka głównie te zahaczające o cały jego literacki paranoidalny sztafaż. Mnie osobiście przypomniał Possessor inne filmowe dzieło, które z taką samą gracją połączyło wątki sci-fi z czymś, co najłatwiej opisać słowem groza i niepokój. Predestination, bo ten tytuł chciałbym wskazać, to film z 2004 roku w reżyserii Michaela i Petera Spierigów. I chociaż dotyczył wprawdzie podróży w czasie, to aplikował widzowi podobną atmosferę niepewności.
Possessor, praca zbiorowa
Brandon Cronenberg miał sporo wyczucia angażując do swojego filmu Andreę Riseborough i Christophera Abbotta. Wprawdzie w obsadzie można zobaczyć takie uznane gwiazdy jak Jennifer Jason Leigh czy Seana Beana, ale to właśnie aktorzy „młodszego” pokolenia dzielnie unieśli ciężar wszystkich przytłaczających filmowych wydarzeń. Szczególnie Abbott ze swoim wzrokiem socjopaty kolejny raz udowodnił, że nosi w sobie pewien nieokiełznany magnetyzm, groźny i tajemniczy. Wszystkie emocje natomiast świetnie wyciągnął, dzięki swojej pracy, autor zdjęć Karim Hussain.
Duszno i niewygodnie
Possessor to klimat ciągłego wiercenia się w fotelu. Jako film prowadzony ręką opieszałego wizjonera potrafi niejednokrotnie wybić z sennej tonacji gwałtownym zrywem, brutalnym aktem, przy którym przemoc wybucha donośnie. W tych samym momentach, gdy Possessor objawia swą agresywną naturę, seans przybiera pewną dziką i nieujarzmioną formę, tak że nie da się objąć wydarzeń w żaden realny nawias. Halucynacje mieszają się z rzeczywistością, świat po drugiej stronie lustra przelewa się na bohaterów, filmowe passe-partout zaczyna przybierać nierealną formę. Possessor to wydarzenie na miarę dokonać Panosa Cosmatosa czy (oby) Adama Egypt Mortimera i jego Daniel Isn’t Real. Dziwne, odrealnione, z mnóstwem znaków zapytania, bardzo wciągające. Filmowy narkotyk.
Czas trwania: 103 min
Gatunek: horror
Reżyseria: Brandon Cronenberg
Scenariusz: Brandon Cronenberg
Obsada: Andrea Riseborough, Jennifer Jason Leigh, Rossif Sutherland, Christopher Abbott
Zdjęcia: Karim Hussain
Muzyka: Jim Williams