Jeżeli chodzi o neo-giallo, to można tak jak Federico Zampaglione oddać hołd dla żółtego nurtu (zrobił to swoim filmem Tulpa w 2012 roku), wypełnić ekran przemocą i nagością. Zrobił to doskonale i nikt temu nie zaprzeczy. Ale można też, jak Eros Puglielli, nadać obrazowi inną formę. Nie oglądać się na starych mistrzów, a jednak z poszanowaniem gatunku (i rzecznego nurtu) dać przykład niezwykłego reżyserskiego kunsztu. Jest lekko pretensjonalnie i kiczowato, ale czy giallo niejednokrotnie kiczem się nie objawiało? Kryształowe oczy, niezwykle mroczny i pociągnięty posępnymi odcieniami film powstał na podstawie powieści uznanego pisarza kryminałów Luki Di Fulvio. Jego L’Impagliatore (oryginalny tytuł literackiego pierwowzoru, który posłużył za kanwę scenariusza) został wydany w 2000 roku, a później dość szybko przetłumaczony na kilka języków. Do pracy przy filmowym scenariuszu, urodzony w 1973 roku reżyser Eros Puglielli zaprosił stałą współpracowniczkę Gabriellę Blasi i Franco Ferriniego, który zęby zjadł na giallo w czasie pracy z Dario Argento przy kilku jego filmach.
Kryształowe oczy to historia śledztwa z wieloma niewiadomymi. Na nadbrzeżu dochodzi do brutalnego morderstwa. Zabójca przyszedł tam w innym celu, ale skoro się napatoczyli, to ich wina. Dwójka młodych kochanków i podglądacz. Trzy trupy. Do akcji włącza się gliniarz wykreowany trochę na typ Chandlerowski (świetny Luigi Lo Cascio). Gliniarz jest samotny, ma niepogrzebane traumy, które odbijają się na jego policyjnych działaniach. Morderca zaś jest przebiegły, brutalny i ma umysł co najmniej zwichrowany. Składa lalkę, a potrzebuje do tego ludzkich członków. Ma już nogi, potrzebuje rąk i całej reszty. Najlepiej żeby każda część była od innego dawcy.
Pierwsze co rzuca się w oczy to fenomenalna oprawa wizualna i praca kamery. Za tym stoi autor zdjęć Luca Coassin. Dynamiczne najazdy (pierwsze sekwencje to pościg), nagłe zbliżenia, brawura. To tylko niektóre elementy odważnej pracy operatora. Nastrojowa muzyka skomponowana przez Francesca Genera wprowadza widza w ponury klimat. Taka oprawa audio-wizualna doprawia i tak już gęstą atmosferę. Kryształowe oczy to z pewnością jeden z lepszych i bardziej wysmakowanych gialli nakręconych w XXI wieku. Konkurencji wprawdzie nie ma za dużej, ale udowadnia jednocześnie, że i w tym nieco zapomnianym nurcie drzemie silny twórczy pierwiastek. Wszystko w filmie podyktowane jest zbrodni. Śledztwo kluczy po martwych punktach, morderca nie robi sobie nic z zaciskającej się pętli, widz ma kilku wytypowanych podejrzanych, a i tak finalnie okazuje się, że się mylił. Gdy trzeba Kryształowe oczy są brutalne. Oferują wprawdzie śladowe ilości nagości, a i krew nie leje się tu za obficie, jednak modus operandi jest tak plugawe i budzące odrazę, że chory i wypaczony umysł mordercy rekompensuje wszystkie inne niedostatki. Gdyby szukać tu inspiracji najszybciej przyjdzie do głowy kino zachodnie, a dokładniej amerykańskie thrillery z lat 90. Najchętniej wskazałbym nawet Siedem Davida Finchera. I nie jest to szczególne nadużycie, bo Eros Puglielli stworzył w swoim utworze podobne podwaliny pod bezlitosne działanie maniaka bez skrupułów. Polecam.
Czas trwania: 107 min
Gatunek: giallo
Reżyseria: Eros Puglielli
Scenariusz: Luca Di Fulvio (powieść), Franco Ferrini, Gabriella Blasi, Eros Puglielli
Obsada: Luigi Lo Cascio, Lucía Jiménez, José Ángel Egido, Simón Andreu, Carmelo Gómez
Zdjęcia: Luca Coassin
Muzyka: Francesc Gener