Reno Miller z pewnością jakiś talent malarski posiada, jednak gdy praca nad ogromnym obrazem z bizonem w roli głównej trwa już za długo, artysta powoli popada we frustrację. Mieszka w kiepskiej dzielnicy w Nowym Jorku. Swoje lokum, które do reprezentatywnych zdecydowanie nie należy, dzieli z dwoma dziewczynami. Reno wciąż próbuje malować, ale gdy brakuje pomysłu na dokończenie bizona, mężczyźnie zaczyna przeszkadzać wszystko. Nic dziwnego. Pieniędzy jest coraz mniej, a listonosz wciąż przynosi nowe rachunki. Telefon, prąd, czynsz. I te hałasy za ścianą! Punkowa kapela urządziła sobie po sąsiedzku salę prób i łomocze od rana do wieczora. Hałas przenosi się do głowy Reno. A tam przecież (w głowie) i tak dzieje się już sporo. Ten jazgot może uspokoić tylko kojący odgłos wiertła. Reno szybko wciąga się w nowe hobby. Znajduje bezdomnego i przy użyciu wiertarki zabija delikwenta. Potem drugiego, trzeciego. Może już wracać do pracy. Na chwilę odzyskał spokój i równowagę.
Abel Ferrara po nieudanym podboju rynku pornograficznego na początku lat 70. skupił się na B-klasowym kinie śmieciowym spod znaku wiertła i rewolweru. Wprawką był niezły The Driller Killer, dziełem już znakomitym Ms. 45. Jednak to właśnie The Driller Killer (Zabójca z wiertarką) przedstawił Ferrarę jako twórcę, który potrafi tchnąć życie i energię w najbardziej parszywe historie. Taką właśnie opowieścią jest omawiany tytuł, z jednej strony dramat o niespełnionym artyście, z drugiej psychologiczny horror o człowieku, który w zderzeniu z rzeczywistością musi zrewidować swój talent, aspiracje i ambicje. Ron ma wprawdzie zakontraktowany obraz z bizonem z galerią, ale jak się okazuje wciąż żyje na kredyt, bierze kolejne pożyczki i nie potrafi postawić kropki nad i przy swoim dziele. Żyje jak w komunie z dwoma dziewczynami, które kiedyś widziały w nim artystę, dzisiaj trwają w letargu jedząc pizze i oglądając telewizję. Jak żali się jedna z nich: „Nie mamy pieniędzy na alkohol i narkotyki, musimy zostać w domu”.
Do dzieła Ferrary odniosła się 20 lat później Mary Harron w swoim filmie American Psycho. Pierwszą ofiarą Patricka Batemana jest również bezdomny w ciemnym zaułku. To dość logiczny wybór dla późniejszego seryjnego mordercy. Bezdomny jest niegroźny, tym bardziej ten leżący na ziemi i upojony tanim alkoholem. Zwłoki naturalnie wkomponują się w koloryt podłej dzielnicy, a fakt morderstwa może zostać odkryty po kilku – kilkunastu dniach. Jest to dość znamienny szczegół, bo obaj twórcy, Ferrara i Mary Harron opowiedzieli o szaleńcu w podobny sposób, ale w innych barwach. Zbrodnia potrafi być tak samo przerażająca.
The Driller Killer z pewnością kuleje w wielu miejscach, ale w żadnym wypadku nie można mu mieć za złe taniej formy. To film amatorski, nakręcony jednak z werwą i wyścielony dobrymi pomysłami. Abel Ferrara, który wcielił się tu w pierwszoplanową rolę wyraźnie miał coś do powiedzenie. Jego przekaz o sfrustrowanym artyście potrafi zaangażować i zwrócić uwagę na wielu takich, którzy wierząc w swój talent giną w tłumie, bo właściciele galerii, czy też ci, którzy mogą decydować o „jakości” oferowanej sztuki źle traktują malarzy, a najczęściej jak tanich wyrobników. Idzie oczywiście za tym charakter danego artysty, który żyjąc na krawędzi własnych obsesji nie potrafi dostosować się do reguł, które panują już od dawna na naszym świecie.
The Driller Killer to szmatławiec pokryty brudną farbą, brzydki i nieprzyzwoity. Ten psychologiczny thriller o punkcie zwrotnym w życiu poharatanego psychicznie artysty, którego jedno jedyne dzieło i praca nad nim może okazać się punktem zwrotnym w karierze ciekawie się odczytuje przez pryzmat kariery Ferrary. Co, jeżeli ten sam Zabójca z wiertarką jako film jednak nie okazał by się sukcesem (dzisiaj to dzieło kultowe) i Ferrara musiałby sięgnąć po inne środki artystycznej perswazji?
Gatunek: dramat, horror, thriller
Reżyseria: Abel Ferrara
Scenariusz: Nicholas St. John
Obsada: Abel Ferrara, Carolyn Marz, Baybi Day, Harry Schultz, Alan Wynroth
Zdjęcia: Ken Kelsch
Muzyka: Joe Delia