Aaron Sorkin to niecodzienny przykład filmowego reżysera. Swój pełnometrażowy debiut Gra o wszystko nakręcił w wieku 56 lat, omawiany Proces Siódemki z Chicago w wieku 60 lat. Sorkin to przede wszystkim scenarzysta, jeden z najlepszych w branży i do tego specjalizujący się w konkretnym gatunku, sądowych dramatach. To zresztą gatunek bardzo trudny, bo daleki od efekciarstwa, skupiony na warstwie prawniczej, słowie, emocjach budowanych przez dialogi. Sądowe dramaty zawsze miały swoją publiczność, ale można też odnieść wrażenie, że pewna ich era już minęła.Dramaty sądowe w miarę regularnie wracają do łask i w miarę regularnie pojawiają się na kinowych afiszach. Jednak to właśnie dzięki Sorkinowi można było zaobserwować pewne natężenie związane z premierami kolejnych tytułów z rzeczonego gatunku. Na początku lat 90. mogliśmy zobaczyć Ludzi honoru Roba Reinera nakręconych właśnie na podstawie sztuki teatralnej Aarona Sorkina. Dość szybko zaczęły pojawiać się kolejne filmy z akcją rozgrywającą się na sali sądowej. Filadelfia z 1992 roku w reżyserii Jonathana Demme, Zaklinacz deszczu Francisa Forda Coppoli, Skandalista Larry Flynt Miloša Formana. To rzeczywiście dość trudny gatunek, bo do utrzymania uwagi widza nie wystarczy sama tematyka, motyw przewodni, a właśnie scenariusz i jego umiejętna realizacja. Na tej samej sali sądowej muszą być, podobnie jak w innych filmach, zwroty akcji, rosnące napięcie, ale przede wszystkim duże znaczenie ma tu gra aktorów. Aaron Sorkin w swoim najnowszym filmie Proces Siódemki z Chicago miał do dyspozycji kilku głównych bohaterów, a sprawa dotyczyła zamieszek w Chicago, które miały miejsce przy okazji Narodowej Konwencji Demokratów z 1968 roku. Proces przez oskarżonych nazwany był mianem politycznego i właśnie to sugeruje sam Sorkin. Jest jednak przy tym uczciwy, a sam wymiar polityczny nie musi negować w rezultacie istoty rzeczy, czyli tego, kto rozpoczął zamieszki. Chociaż mężczyźni zasiadają na ławie oskarżonych, to obrona stara się wskazać jako winnych administrację Nixona, niezwykle ciętą na, jak sami zwykli używać tego określenia, radykalną lewicę. Prawda o tej samej „radykalnej lewicy” jest inna i dokładnie wyjaśniona w filmie Proces Siódemki z Chicago. To również jeden z głównych filmowych atutów, bo o ile administracja dopuściła się nadużyć politycznych, to sami oskarżeni nie byli tu ot tak, bezceremonialnie wybieleni przez twórców.
Ważny jest już początek filmu i obraz przygotowujących się do pokojowych demonstracji przedstawicieli różnych ugrupowań. Każdy z inaczej ułożonymi hasłami (chociaż wszystkie z przekazem antywojennym), w różnym wieku, o tych samych przekonaniach, ale z innym natężeniem buntu we własnym otoczeniu. Od, rzeczywiście radykalizujących się Czarnych Panter, przez środowiska studenckie, po zwykłych obywateli, pacyfistów, którzy chcieli być i zamanifestować swoje racje i przekonania co do bezsensownego konfliktu w Wietnamie.
Aaron Sorkin wie jakie są atuty dramatów sądowych i skrupulatnie je wykorzystuje. Pomogło tutaj jego scenariopisarskie doświadczenia, które wyniósł z pracy przy Wojnie Charliego Wilsona, Moneyball, a nawet Social Network. Scenariusz do Procesu Siódemki z Chicago napisany przez Sorkina w 2007 roku miał pierwotnie wyreżyserować Steven Spielberg z aktorami mniejszego formatu. Z tamtych planów nic nie wyszło i projekt swoje odleżał. Dobrze się jednak stało, bo Sorkin był już po swoim wspomnianym debiucie i poczuł się na tyle pewnie, że mógł podjąć się reżyserii większego projektu. Pomogli mu doświadczeni aktorzy, a każdy z nich mógłby w rzeczy samej udźwignąć cały film. Zresztą nie tylko pierwszy plan jest tutaj wypełniony nazwiskami, które każdy widz powinien kojarzyć. Na ekranie zobaczymy między innymi Eddiego Redmayne’a, Sache Baron Cohena czy Josepha Gordon-Levitta. Na drugim planie chociażby Michaela Keatona. Proces Siódemki z Chicago to fenomenalnie uchwycony czas i nastroje. Również świetnie sfotografowany przez Phedona Papamichaela i dynamicznie zmontowany. To również ilustracja różnej formy buntu, którą młodzi wówczas ludzie mogli prezentować w stosunku do władz. Od krzykliwych, agresywnych gotowych do starć z policją, po spokojnych i skłonnych do dialogu. Jednak ten sam czas i miejsce, jak się okazuje, potrzebował ostrych środków i bezkompromisowych decyzji. Ludzie mieli już po prostu dość wojny w Wietnamie.
O takich filmach pisze się czasami, że są skrojone pod Akademię Filmową. Coś w tym jest, chociaż rozpatrując obraz według najnowszych kryteriów przyznawania nagród, nic nie jest pewne. Ja się cieszę, że Netflix zainwestował w dramat sądowy według skryptu Aarona Sorkina, który czuje się w tym gatunku jak ryba w wodzie. I widać to doskonale.
Czas trwania: 129 min
Gatunek: dramat
Reżyseria: Aaron Sorkin
Scenariusz: Aaron Sorkin
Obsada: Eddie Redmayne, Alex Sharp, Sacha Baron Cohen, Jeremy Strong, Joseph Gordon-Levitt, Frank Langella
Zdjęcia: Phedon Papamichael
Muzyka: Daniel Pemberton