Tym razem zamiast oglądać nowości postanowiłem przyjrzeć się nieco starszym produkcjom. Duże wrażenie zrobił na mnie islandzki serial sprzed pięciu lat pt. W pułapce. Niestety, na Netfliksie dostępny jest jedynie pierwszy sezon tej produkcji (powstały dwa, a w planach jest trzeci), dlatego mogę opowiedzieć jedynie o nim. Twórca serialu, Baltasar Kormákur, nazwał swoje dzieło „połączeniem nordic noir z Agathą Christie” i trzeba przyznać, że jest to bardzo trafny opis. To serial mroczny, wypełniony dusznym i klaustrofobicznym klimatem, a przy tym bardzo intensywny i wciągający.
W lodowej pułapce
Akcja W pułapce rozgrywa się w Seyðisfjörður – ponurym, małym miasteczku portowym położonym we wschodniej Islandii. Zgodnie z archetypem wszelkiej prowincji miejsce to jest zamieszkane przez życiowych rozbitków – ludzi połamanych przez los, rozbitych i zaniedbanych. Jednym z takich ludzi jest szef miejscowej policji Andri Ólafsson (Ólafur Darri Ólafsson). Ten doświadczony policjant pracował niegdyś w Reykjaviku. Niestety, podczas pracy nad ważną sprawą popełnił duży błąd, z którego konsekwencjami wciąż musi się zmagać. Praca kosztowała go również stratę rodziny. Żona Andriego zostawiła go i próbuje sobie ułożyć życie z innym mężczyzną. Andri wciąż nie może się z tym pogodzić i nadal nosi obrączkę na palcu. W Seyðisfjörður nasz bohater szuka ucieczki przed przeszłością, swoistego azylu i przez jakiś czas go znajduje. Mieszka z dwiema córkami i rodzicami byłej żony, a w pracy kieruje parą miejscowych policjantów: Hinriką Kristjánsdóttir (Ilmur Kristjánsdóttir) i Ásgeirem Þórarinsson (Ingvar Eggert Sigurðsson), których policyjna robota polega głównie na ściganiu właścicieli źle zaparkowanych samochodów. Jednak ten pozorny spokój już wkrótce zostanie zakłócony. Z Oceanu Atlantyckiego w sieciach łodzi rybackiej zostaje wyłowiony pozbawiony głowy i kończyn tułów mężczyzny. Andri uważa, że ofiara mogła zostać zabita na duńskim promie z Hirtshals, który właśnie przypłynął do miasta, a morderca może wciąż przebywać na jego pokładzie. Władze zakazują kapitanowi statku (Bjarne Henriksen) odpłynięcia, a pasażerowie zostają zgromadzeni w sali gimnastycznej miejscowej szkoły do czasu wyjaśnienia sprawy. Wkrótce okazuje się, że prom był wykorzystywany do handlu ludźmi. Czy tajemnicza ofiara była zamieszana w ten proceder? Czy może morderstwo ma związek z forsowanym przez lokalne elity planem sprzedaży portu chińskim inwestorom? A może w zbrodnię zamieszany jest powracający po latach „syn marnotrawny miasta”, Hjörtur (Baltasar Breki Samper), mężczyzna oskarżany o wywołanie siedem lat wcześniej pożaru, w którym zginęła szwagierka Andriego. Na domiar złego pogoda się zmienia, a gwałtowna burza śnieżna odcina mieszkańców Seyðisfjörður od reszty wyspy. „Nikt nie może wyjechać, nawet morderca. Wszyscy jesteśmy w pułapce”- słusznie zauważa jedna z córek Andriego. Czy dysponując jednie dwójką niedoświadczonych podwładnych zdoła on rozwiązać sprawę i schwytać sprawcę?
Kryminał z ambicjami
Od strony formalnej W pułapce jest dziełem chłodnym i bardzo powolnym. Można powiedzieć, że, na swój sposób, niedzisiejszym w czasach, kiedy współczesne kino i telewizja przyzwyczaiły widzów do dużo większego tempa akcji. Tu wszystko się ciągnie. Dla części odbiorców może być to postrzegane jako wada – dla mnie nie jest. Mroczny, klaustrofobiczny klimat w połączeniu z surowymi islandzkimi krajobrazami i atmosferą pogranicza, a do tego galeria interesujących postaci, powodują, że trudno się od serialu oderwać. Islandzka produkcja posiada wszystkie te cechy, którym skandynawskie kryminały zawdzięczają swoją popularność. Zmęczony życiem bohater, który poza śledztwem zmaga się również z własnymi problemami? Jest! Duży nacisk nie tylko na fabułę, ale też na ciekawe i skomplikowane postacie? Mamy! Koncentracja nie tylko na śledztwie, ale również na konsekwencjach przestępstw i na ich ofiarach? Obecne!
Mamy również silne wątki społeczne. Opowieść rozgrywa się w kraju, w którym wciąż bardzo mocno odczuwalne są następstwa kryzysu finansowego z 2008 roku. W serialu ten wątek jest silnie obecny. Twórcy ukazują rzeczywistość post-kryzysową z perspektywy ludzi żyjących na peryferiach zglobalizowanego świata. Ludzi, którzy najbardziej zapłacili za kryzys wywołany przez wielkie instytucje finansowe. W pułapce, jak mało który serial kryminalny, pokazuje jak mocno kryzys z 2008 roku uderzył nie tylko w konkretnych ludzi ale w całe lokalne społeczności.
Ważne pytania.
Twórcom udaje się również dotknąć fundamentalnych kwestii W pewnym momencie śledztwo przejmuje bardziej doświadczona ekipa z Reykjaviku lecz zamiast na drobiazgowej analizie materiału dowodowego działający pod presją policjanci starają się jak najszybciej zamknąć sprawę. W wyniku tego dochodzi do wymuszania zeznań i ignorowania wcześniejszych ustaleń śledztwa. Mam poczucie, że jest w tych obrazkach dużo z rzeczywistości. W końcu, czy policja czasem tak nie działa? Czy nie bywa zbyt zrutynizowana i nieuważna? Czy nie zdarza się, że zbyt łatwo zamyka sprawy, przez co czasem zamyka niewinnych?
W pułapce odważnie stawia również chyba najciekawsze pytanie, jakie może postawić kryminał, mianowicie czy morderca zawsze powinien być ukarany? Ostatecznie w islandzkiej produkcji rozwiązanie sprawy i złapanie sprawców nie przynosi ulgi, a jedynie mnoży moralne rozterki. Czy śledczy mają prawo im ulegać? A może w trosce o trwałość prawa jako fundamentu relacji społecznych, powinni, niezależnie od własnych uczuć i osądu, zawsze kierować się prawem? Główny bohater staje przed takim dylematem i dokonuje wyboru. Czy słusznego? Tu zapewne zdania widzów będą podzielone.
Ponadto twórcy serialu snują w nim uniwersalne rozważania na temat ludzkiej natury oraz tego, co powoduje, że zwykli ludzie dopuszczają się okrutnych czynów? Bezsilność? Poczucie pustki? A może pierwiastek zła, który jest obecny w każdym człowieku? Niewiele kryminałów podejmuje takie tematy.
O ludziach w pułapce
W pułapce to zarazem bardzo dobry kryminał, jak i dojrzały i dobrze napisany (tak też zagrany) dramat. To wciągająca opowieść, która porusza wiele ważnych kwestii – równie aktualnych dziś, co pięć lat temu. Pierwszy sezon serialu liczy sobie dziesięć odcinków i choć zwykle taka ilość sprzyja sztucznemu wydłużaniu wątków, to w tym wypadku nic podobnego nie odczułem. Przeciwnie, wszystko zdaje się być doskonale przemyślane, a twórcy zadbali o to, żeby serial był spójny w każdym wymiarze. Ta mroczna i ponura historia o ludziach znajdujących się w różnego typu „pułapkach” (ta wywołana przez pogodę, to tylko jedna z nich) powinna przypaść do gustu nie tylko fanom nurtu nordic noir, ale także wszystkim widzom ceniącym ambitną rozrywkę. Szukasz dobrego kryminału? Warto odwiedzić Islandię.
Twórcy serialu: Baltasar Kormákur
Reżyseria: Baltasar Kormákur, Börkur Sigþórsson, Óskar Thór Axelsson, Baldvin Zophoníasson
Obsada: Ólafur Darri Ólafsson, Ilmur Kristjánsdóttir, Ingvar Sigurdsson, Elva María Birgisdóttir, Baltasar Breki Samper
Muzyka: Hildur Guðnadóttir, Rutger Hoedemaekers, Jóhann Jóhannsson
Zdjęcia: Bergsteinn Björgúlfsson