Społeczność w małym miasteczku w południowych Włoszech żyje rytmem wytyczonym przez pracę na polu i kościelne nabożeństwa. To biedni i prości ludzie, wierni wprawdzie wierze chrześcijańskiej, ale skłaniający się do zabobonów. Nie lubią obcych. Ich życie to życie w cieniu wielkiej autostrady, a do zbrodni dochodzi niemalże pod jej potężnymi filarami. Ginie dziecko, potem kolejne. Mieszkańcy wiedzą, że mordercą musi być jeden z nich. Tu przecież nikt nie przyjeżdża z zewnątrz. Kogo najłatwiej oskarżyć? Kogoś, kto trzyma się na uboczu, jak ta stara wiedźma, która w prologu grzebie mały szkielecik.
Pisząc o giallo Nie torturuj kaczuszki nie można wspomnieć o nim odnosząc się tylko do kryminalnej zagadki, bo film Fulciego łapie w nawias dużo więcej. To bardzo przenikliwy utwór o ludzkiej naturze i łatwości w ferowaniu wyroków, ale też niezwykle smutny film o samotności. Zaskakujące jest też, jak Fulci łamie niektóre z filmowych stereotypów. Policjanci i prokurator z Nie torturuj kaczuszki objawiają się jako ludzie światli i rozsądni, a przecież nierzadko tylko (w innych tytułach) przeszkadzali głównemu bohaterowi. Z drugiej strony to zdroworozsądkowe podejście do kryminalnej zagadki w niczym stróżom prawa nie pomaga. Tropy są niezwykle mylące w dodatku wydaje się, że karabinierzy nie mają kogo oskarżyć o te okropne zbrodnie. Sprawca bowiem popełnia czyn najokrutniejszy z możliwych. Zabija niewinne dzieci, które teoretycznie nikomu jeszcze nie miały prawa poważnie zaszkodzić. Kim jest seryjny morderca? Najpewniej zwyrodnialcem bez wyraźnego motywu. Nawet jeżeli policja i prokuratura rzeczywiście ma problem z wytypowanie sprawcy, to my, widzowie, możemy w nich przebierać bez liku. Jest wspomniana kobieta, która włóczy się niczym obłąkana po wiosce i okolicach. Jest i wioskowy głupek, który mógł przecież zamordować bez wyraźnej przyczyny, jest i córka biznesmena, która ukrywa się tutaj, by media jej nie dopadły w związku z szemranymi interesami ojca. Do sprawy włącza się ambitny dziennikarz.
Przez giallo Fulciego przeziera bardzo ludzki wymiar, surowy i smutny.jak postać Maciary (doskonała w tej roli Florinda Bolkan). Ale nawet w tak dojmującym klimacie to samo giallo potrafi być gorące jak sama Barbara Bouchet gorąca być potrafi. To film, którym targają ogromne emocje. Jest tu napięcie, żądza, odwaga twórcy, który nie cofnie się przed kontrowersyjnymi zabiegami, by nadać swojemu utworowi drapieżny charakter (morderstwa dzieci, roznegliżowana kobieta wystawiona na spojrzenie kilkuletniego chłopca, mocna krytyka pobożnej społeczności, których nauki kościoła trzymają się tylko w obrębie świątyni).
Wydawało mi się, że nic nie jest w stanie zagrozić mojemu numerowi jeden Fulciego, czyli Jaszczurce w kobiecej skórze, jednak Nie torturuj kaczuszki jest o niebo bardziej przemyślanym obrazem. Tu nie ma zbędnej sceny, a każde wydarzenie i sekwencja zostały dokładnie zaaranżowane. Nawet jeżeli film nie należy do tych wybitnie brutalnych w dorobku Fulciego (coś z czym można by wiązać przede wszystkim jego twórczość), to znamienne jest, że jedna z finałowych scen stanowi pomost pomiędzy tym, a sekwencją z otwarcia następnego giallo w filmografii Fulciego, Siedem czarnych nut (pomiędzy nimi jest kilka filmów, w których twórca pochylił się nad innymi filmowymi gatunkami).
Nie torturuj kaczuszki to film wspaniały pod wieloma względami, co więcej, pozbawiony wad. Intryga ma skrupulatnie poprowadzone wątki, każde zachowanie postaci jest zrozumiałe i logiczne, a cała reszta dodaje tylko wyjątkowego klimatu. Jednym z takich aspektów stanowiącym o wyjątkowej atmosferze filmu jest miejsce akcji. Kręcony (między innymi) w miasteczku Matera (w tym samym, gdzie sceny do swojego filmu Pasja kręcił Mel Gibson) objawia się tu niemal jak skansen pewnej zamierzchłej kultury. Nie bez powodu zacząłem więc tekst o filmie rozpoczynając go tytułem „Życie pod autostradami”, bo nawiązanie do niego pada z ust prokuratora: „Daliśmy im autostrady, a oni i tak są ciemnym, zacofanym ludem”. Mówi to po dokonanym samosądzie, a sama scena zostanie z Wami na długo po seansie. Prawdopodobnie na zawsze.
Nie torturuj kaczuszki to obraz włoskiej prowincji i okrutnych zbrodni, które targają nieprzygotowaną na to społecznością. Przygnębiający.
Gatunek: dramat, thriller, giallo
Reżyseria: Lucio Fulci
Scenariusz: Lucio Fulci, Roberto Gianviti, Gianfranco Clerici
Obsada: Florinda Bolkan, Barbara Bouchet, Tomas Milian, Irene Papas, Georges Wilson
Zdjęcia: Sergio D’Offizi
Muzyka: Riz Ortolani