The Old Guard, nowość na Netflix z potencjałem, która stoi za blisko Zmierzchu, a za daleko od Atomic Blonde. Fani Charlize Theron i filmów superbohaterskich mogą być zadowoleni. Reszta już niekoniecznie.
Twórcy The Old Guard, filmu opartego na serii komiksów autorstwa Grega Rucki (ilustrowanych przez Leandro Fernandeza), zwrócili się po koncept zapoczątkowany w filmie Nieśmiertelny w reżyserii Russella Mulcahy’ego z 1986 roku. W The Old Guard wykonanie nie jest niestety tak stylowe, a i wymiar romantyczny został gdzieś zagubiony. Główny jednak zamysł jest w sposób udany powielony. Film akcji wyreżyserowany przez Gine Prince-Bythewood opowiada o grupie nieśmiertelnych najemników. Jest ich czwórka, znają się od stuleci. Przewodzi nimi Andy, w którą wcieliła się Charlize Theron. Jest najstarsza, jej korzenie sięgają zamierzchłych czasów, kiedyś ją nawet czczono jako bóstwo. Teraz, chociaż jako najemnicy działają w imię dobra, gdzieś zatracili znaczenie swojej misji. Szczególnie Andy, która już nie wierzy w ludzkość, a efektów swoich działań zdaje się nie zauważać. Gdy zostają zaangażowani do odbicia porwanych, ktoś ich demaskuje. Ktoś ma wobec nich plany, bo dar nieśmiertelności można przecież wykorzystać nie tylko w dobrym celu, a już na pewno można na nim zarobić.
The Old Guard miał ogromny potencjał, przyznaję. Nie udało się go niestety w ogóle wykorzystać. Jako widz czułem oczywiście jaki cel przyświecał twórcom i jaki chcieli uzyskać efekt koncentrując się na koncepcji nieśmiertelności we współczesnym świecie. Obraz opatrzony taglinem „Niełatwo żyć bez końca” skupia się właśnie na tym trudnym położeniu osoby obarczonej długowiecznością. Żaden z nieśmiertelnych nie jest bowiem tryskającą witalnością ludzką istotą, która mogłaby czerpać radość ze swojej „przypadłości”. Andy jest zgorzkniałą kobietą uwikłaną w walkę od stuleci. Nie wierzy w człowieka jako istotę ludzką, widziała już każdy koszmar i nic nie wskazuje na to, by ludzkość wyciągała wnioski z kolejnych wojen. Podobnie pozostali, jak Booker (Matthias Schoenaerts), którego samotność dosłownie wykańcza. Każdy z nich przeżył śmierć najbliższych niczym pamiętny Connor MacLeod (Christopher Lambert) w Nieśmiertelnym. Gdy ukochana lub ukochany, dzieci, rodzice starzeli się, oni pozostawali w sile wieku, a nie mogąc pomóc patrzyli na umierających ze swojego najbliższego otoczenia.
The Old Guard nie do końca wykorzystał szansę na opowiedzenie kilku ważnych rzeczy i po prawdzie większość wyciągamy sami spomiędzy wierszy, bardziej próbujemy je dostrzec niż rzeczywiście je zauważamy. Ważkość tematu, potrzeba bycia z kimś, dzielenia uczuć w trudnych czasach, możliwość oparcia się na kimś stanowi więc tutaj (choć jest trudny do uchwycenia) motyw przewodni filmu.
Realizacja i styl zawieszony jest nieznośnie gdzieś pomiędzy Zmierzchem, a nakręconym z werwą kinem akcji. Pod tym kątem ciężko coś produkcji zarzucić. Jako fan talentu Charlize Theron byłem w pełni zadowolony. 44-letnia aktorka, która najwyraźniej gustuje (i czuje potrzebę) grania ról fizycznych i tym razem stanęła na wysokości zadania. Wszyscy pamiętamy jej doskonały występ w Atomic Blonde, gdzie zaprezentowała się jako wytrawna fajterka, a choreografia i montaż zrobiły resztę. Tutaj jest podobnie. Nauka wyniesiona z filmu Davida Leitcha zaowocowała długimi sekwencjami, a sprawność fizyczna Theron jest tu aż nadto zauważalna. Dość napisać, że mężczyźni na ekranie pozostają daleko w tyle.
Ci widzowie, którzy wręcz zacierają ręce, by kolejny raz napisać: „typowa produkcja Netflix” i tym razem mogą dać upust swoim emocjom. Tak, The Old Guard prezentuje bezpieczny standard, rozmiękczony temat, sporo kompromisów. Gina Prince-Bythewood nie miał odwagi ani by nacisnąć mocniej na pedał gazu ani by dać sobie spokój z hamulcem przed ścianą. Takie filmy (a szczególnie tak nęcący wyobraźnię koncept o nieśmiertelnych, którzy z wampirami nie mają nic wspólnego) muszą być przepełnione mrokiem, smutkiem, faktura powinna uderzać w szorstkie rysy. Wiele zabrakło, by wystawić wysokie noty, ale na szczęście The Old Guard broni się i został uratowany przez pion odpowiedzialny za akcję, kaskaderów, choreografów, specjalistów od efektów praktycznych.
To obraz z dużymi ambicjami, który dość szybko ulotni się z naszej pamięci.
Czas trwania: 125 min
Gatunek: akcja
Reżyseria: Gina Prince-Bythewood
Scenariusz: Greg Rucka, Leandro Fernandez
Obsada: Charlize Theron, KiKi Layne, Matthias Schoenaerts, Marwan Kenzari, Luca Marinelli
Zdjęcia: Barry Ackroyd, Tami Reiker
Muzyka: Volker Bertelmann, Dustin O’Halloran