Wild Bill rozpoczyna się od utworu The Guns of Brixton zespołu The Clash. Więzienne mury opuszcza Bill, a dzikość, która przychodzi na początku tylko z tytułem, jeżeli jest w tym człowieku, to na pewno uśpiona. Przy słowach „When they kick at your front door. How you gonna come?” widzimy bowiem mężczyznę w wieku średnim, który miał sporo czasu na myślenie. Siedział osiem lat, a teraz w starym dresie, z jedną reklamówką wraca do wschodniego Londynu. Dokładnie tam, skąd go zgarnęli, kiedy miał przy boku kobietę i dwójkę małych chłopców.
Po zerknięciu na zarys fabuły, stwierdzisz: „Znam ten dres”. Tak, ja też go znam i widziałem niejedną filmową historię o skruszonych wykolejeńcach, którzy muszą po latach banicji (tudzież odsiadki, jak w tym przypadku) odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Jednak główny bohater z pełnometrażowego debiutu Dextera Fletchera nie ma czasu na zaznajomienie się z nowymi warunkami w rodzinnej okolicy. Zresztą tutaj i tak za dużo się nie zmieniło. Towar rozprowadzają coraz młodsi, zmieniła się też wachta na klatkach schodowych. Bill jest na warunkowym, zaraz ucieka do Szkocji, kumpel z mamra już mu nakręcił robotę. Jeszcze tylko odwiedzi synów, których porzucił osiem lat temu (to ten przykry epizod z więzieniem, w którym Bill musiał siedzieć za napady, rozboje, handel narkotykami i usiłowanie zabójstwa). Przy okazji odwiedzin okazuje się, że młodzi mieszkają sami, starszy 15-letni Dean (Will Poulter) utrzymuje 11-letniego Jimmiego (Sammy Williams), który niechybnie wkroczy na ścieżkę wydeptaną wcześniej przez tatę. Można napisać, że to kolejne okruchy życia. Bill, chociaż na początku wzbrania się, to angażuje się w życie chłopców. Jest im jednak coś winien. Nawet bardzo dużo. Opór jest jasny, Dean żywi ogromną urazę i nie pomoże tutaj ani dobra mina, ani chęci ojca. Dochodzi problem z ulicą, która nie chce Billa z powrotem. Młode wilki z narkobiznesu widzą w nim zagrożenie, chociaż głównemu bohaterowi wcale nie spieszno do półświatka. A mały Jimmie brnie dalej w kierunku łatwych pieniędzy, starszyzna wciąga go nieubłaganie w bagno. Bill będzie musiał przypomnieć wszystkim, dlaczego kiedyś nazywali go „Dziki”
Dexter Fletcher zanim zadebiutował jako reżyser w 2011 roku, od lat 70. działał w branży aktorskiej. Zaczynał jako aktor dziecięcy. Ze swoją twarzą aniołka debiutował w wieku 10 lat u Alana Parkera w Bugsy Malone, zaliczył występ u Davida Lyncha w Człowieku słoniu. W latach późniejszych przyszły małe telewizyjne epizody, zaraz te większe jak występ w Kompani Braci. Przez kilka drugoplanowych ról po pojedyncze angaże na pierwszym planie, Dexter Letcher torował sobie drogę, wyrabiał znajomości, pisał scenariusz. Ten do Wild Billla napisał wespół z Danny Kingiem, doświadczonym pisarzem, autorem kilkunastu powieści, u nas kompletnie nieznanym. Można więc napisać, że Dexter Fletcher rzeczywiście przeszedł płynnie od aktorstwa do reżyserii, pracował sumiennie, co w rezultacie opłaciło się. Jego Rocketman, film o Eltonie Johnie triumfował w zeszłym roku na filmowych festiwalach.
Jaki jest więc Wild Bill? To opowieść, która kradnie serce i sercem jest napisana. Powrót recydywisty na rodzinne łono potrafi wzruszyć, ale po prawdzie kryminalne tło to tylko pretekst. W sferze scenariusza Wild Bill jest zakorzeniony w brytyjskim 'kitchen-sink drama’, filmowo zaś, naturalnie dziedziczy z Brytyjskiej Nowej Fali. Widać to wyraźnie w momencie, gdy wybija się głos klasy robotniczej z wschodniego Londynu. To wciąż ta sama sceneria i estetyka, w której działali z kamerą Tony Richardson (Smak miodu), Karel Reisz (Z soboty na niedzielę), Jack Clayton (Miejsce na górze) i wielu innych wspaniałych „gniewnych” twórców z przełomu lat 50. i 60. Filmowy język Fletchera można również przyrównać do stylu Guya Ritchiego, ale niech nie zwiedzie widza kryminalny sztafaż tego dzieła. Jest on wszak ważny, ale serce Billa bije po innej stronie, tej rodzinnej. I chociaż Bill w końcu będzie musiał dobyć broni (czytaj pięści) to najlepiej utwór Fletchera brzmi gdy wygrany jest na spojrzeniach pomiędzy zatopionym w złości Deanem, a próbującym ze złości się wynurzyć Billem.
Wild Bill potrafi wzruszyć, dodać otuchy i jest imponującym aktorskim występem Charlie Creed-Milesa. Aktorzy wszak marzą o takich rolach. Kiedyś silny w pięściach, dzisiaj musi pokazać inny rodzaj siły. Musi być odpowiedzialny, przygotować obiad, pomyśleć o prezencie dla chłopca, którego nie widział prawie 10 lat. To są te naprawdę trudne rzeczy, które wymagają czasu, cierpliwości i niesłychanej odporności na upokorzenia. Wszystko inne da się załatwić od ręki, czy raczej z prawego haka i lewej prostej. Reszta bowiem jest łatwa i banalna jak obicie mordy czy złamanie ręki delikwentowi w pubie. Piękny film o ojcostwie.
Patryk Karwowski
Czas trwania: 98 min
Gatunek: dramat
Reżyseria: Dexter Fletcher
Scenariusz: Dexter Fletcher, Danny King
Obsada: Charlie Creed-Miles, Will Poulter, Sammy Williams, Iwan Rheon, Charlotte Spencer
Zdjęcia: George Richmond
Muzyka: Christian Henson