Aldrich pod koniec lat 60. był reżyserem, który miał w ręku najlepsze karty. Własne studio, niezależność artystyczną, nawet fanów (w końcu). Wciąż pomijany na festiwalach nie kręcił jednak filmów z myślą o nagrodach. Interesowało go rzemiosło, dobre historie, ciekawe scenariusze. Czasem jednak uciekał w kierunku kina zaangażowanego, które na pierwszy rzut oka mogło na takie nie wyglądać. W Zabójstwie siostry George kontynuuje tematy, które zapoczątkował przy Wielkim nożu z Jackiem Palancem. Dostało się wtedy filmowym wytwórniom wywierającym nacisk na aktora. Grzechy wielkich magnatów z Hollywood, którzy szantażują, mają ogromne wpływy zostały wyciągnięte i przedstawione w kolejnych filmowych fabułach. W Co się zdarzyło Baby Jane? Aldrich mówi, że życie gwiazd, szczególnie tych, które zeszły z piedestału, wcale nie jest urocze. W Legendzie Lylah Clare ponowie obnażył krwiożerczy przemysł, który wykorzystuje aspirującą do miana ikony dziewczynę. Chociaż tonie na końcu w blasku fleszy, płaci cenę zbyt wygórowaną. W Zabójstwie siostry George Robert Aldrich opowiada o aktorce niezwykle popularnego telewizyjnego show, która dowiaduje się, że twórcy postanowili uśmiercić jej postać. Zaraz pójdzie w odstawkę, producenci są nieubłagani, a przy okazji wychodzi na jaw sporo uchybień w produkcji czy po prostu brak ludzkich odruchów, a nawet zanik empatii względem drugiej osoby.
Robert Aldrich, gdy miał w końcu pełną kontrolę artystyczną, mógł, jakby na przekór wielkim studiom, które już raz zmusiły go do usunięcia kontrowersyjnych scen (tak zrobiono przy World for ransom, jednym z pierwszych filmów Aldricha. Reżyser nie miał wtedy za dużo do powiedzenia i wątki lesbijskie, na których mu zależało, brutalnie wycięto), zabrać się za treści, które chyba dość długo leżały mu na sercu. Pomogła mu w tym sztuka Franka Marcusa z 1964 roku, na której Aldrich oparł scenariusz do swojego filmu. Zabójstwo siostry George to historia zmagań na polu prywatnym i zawodowym June „George” Buckridge (w tej roli wystąpiła Beryl Reid nominowana za tę rolę do nagrody Złotego Globu). June jest lesbijką, na ekranie gra łagodną starszą panią, pielęgniarkę która zawsze pokrzepi, da dobrą radę. Jest uśmiechnięta i skora do pomocy. Sympatyczna postać zdobyła wielką popularność. W życiu prywatnym aktorka związana jest z młodziutką Alice (Susannah York), która prowadzi się niczym lolita. W mieszkaniu zastawionym lalkami wyczekuje codziennie swojej kochanki. June, w prawdziwym życiu nie prezentuje się tak ciepło jak na srebrnym ekranie. Jest wulgarna, często pijana, pali cygara. Nierzadko sprawia producentom problemy, gdy ci muszą wyciągać ją z kolejnych kłopotów (w stanie wskazującym wchodzi do taksówki, w której jest już dwójka pasażerów i napastuje ich. Warto dodać, że to para sióstr zakonnych). Ma wybuchową naturę, a informacja o tym, że jej bohaterka niedługo ma zginąć tylko pogłębia awanturnicze nastawienie do świata i najbliższych.
Robert Aldrich w swoim najodważniejszym filmie w karierze (zyskał plakietkę z kategorią X, zmienioną, po drobnych zmianach na R) porusza bardzo ciekawy temat, nie wzbudzając jednak kontrowersji od strony związku homoseksualnego. Ten (związek) jest tu przedstawiony bardzo naturalnie. Była to z pewnością kwestia najważniejsza dla Roberta Aldricha. Wyciągnął z szafy i przedstawił relację między dwiema kobietami tak, jak powinno się to zrobić, w sposób światły i normalny. Stosunki obu pań, chociaż stanowią o szkielecie fabularnym, nie są wystawione na pierwszy plan. Jako widz czułem, że ważniejsza jest tu nieco osobliwa zależność między dwójką ludzi (przede wszystkim), młodszą Alice, a starszą June. Wszystkie wspomniane osobliwości wynikały z różnicy wieku i charakteru. June lubi dominować, karcić kochankę i bawić się w dominującą w domu. Czerpie z tego przyjemność, więc moment , gdy Alice chce się odegrać i gdy powinna cierpieć przy przeżuwaniu cygara, delektuje się nim, doprowadza June do wściekłości. Kręcony w Londynie film, pełen angielskiego uroku i humoru, jest pod wieloma względami wyjątkowy. Nie obyło się oczywiście bez batalii Aldricha z cenzurą, bo chociaż mógł nakręcić wszystko co chciał (i zrobił to), to kategoria wiekowa X, uniemożliwiała mu szerszą dystrybucję. Wyciął kilka scen seksu i co ostrzejsze dialogi. Jednak, nawet po złagodzeniu filmu i tak kilka sekwencji wciąż robi wrażenie i wierzę, że w czasie premiery mogły wprawić co niektórych widzów w zakłopotanie. Poza tym, walorów jest dużo więcej. Kilka scen kręcono w autentycznym klubie lesbijskim (Gateways club działający w Londynie od 1936, aż do 1985 roku) i film Aldricha był podobno pierwszym, w którym wnętrza takiego klubu pokazano. Zabójstwo siostry George, pomimo swoich atutów, nosi jednak te przykre znamiona obrazu autorskiego, gdzie twórca wierze bezgranicznie w swoje możliwości. Przez to film Aldricha jest chociażby za długi i kilka razy odniosłem wrażenie, że twórca podnosi, za często, te same kwestie. Sama wysoka kategoria wiekowa odbiła się ostatecznie na słabym wyniku finansowym.
Czas trwania: 138 min
Gatunek: dramat
Reżyseria: Robert Aldrich
Scenariusz: Frank Marcus (na podstawie sztuki), Lukas Heller
Obsada: Beryl Reid, Susannah York, Coral Browne, Ronald Fraser, Patricia Medina
Zdjęcia: Joseph F. Biroc
Muzyka: Gerald Fried