Meksykańskie demony, kultyści i naziści kontra szeregowy policjant na służbie w słonecznej Kalifornii.
Miasto Aniołów, lata 30., Złota Era Hollywood. W tym miejscu i w tak urokliwym czasie rozgrywa się akcja spin offu serialu Dom Grozy (Penny Dreadful). Twórcy wychodzą więc z mrocznego Londynu, porzucają brytyjski rynsztok i całą makabrę związaną z fantastycznym europejskim bestiariuszem. 50 lat później trafiamy do Kalifornii, która w serialu będzie areną dla zmagań sił ziemskich z nadprzyrodzonymi. Pierwszy odcinek to solidne zawiązanie wątków i nakreślenie charakterystycznego miejsca i czasu oraz tego, co będzie twórcom leżało na sercu.
Bez zbytniego ociągania się wysuniętych jest na pierwszy plan kilka ważnych elementów. Akcja krąży wokół rozbudowy autostrady, która przebiegać ma przez meksykańską dzielnicę. Amerykanie latynoskiego pochodzenia nie zamierzają jednak biernie przyglądać się rozbudowie, a raczej wziąć sprawy w swoje ręce i walczyć z drogowcami, krewkim radnym i buldożerami. Konflikt (i akcja) zatacza coraz szersze kręgi. Lata 30. to okres wzmożonego światowego niepokoju i Ameryka, która nie dość że zmaga się ze swoimi problemami związanymi z niesprawiedliwością społeczną i konfliktami rasowymi, to na ulicach słychać echa przemów samego Führera. Część zapalczywych obywateli zafascynowana postacią niemieckiego polityka jest w stanie głosić te same hasła (lekko zawoalowanych) na amerykańskich bulwarach. Widać tu aż nadto wyraźny społeczny komentarz twórców, którzy w usta jednego z agitatorów wkładają słowa „America first” (jeden z politycznych sloganów Donalda Trumpa). Plany w skali makro ścierają się ze zbrodnią na ulicy i rytualnym mordem w wybetonowanym korycie rzeki Los Angeles, wyjątkowo wdzięcznym plenerze dla wielu filmów. W ten sposób zalicza swój pierwszy dzień w pracy świeży narybek służb municypalnych, policjant Tiago Vega (Daniel Zovatto), jeden z głównych bohaterów nowego serialu debiutującego na platformie HBO GO. Meksykanin urodzony w Ameryce, wobec którego niechętni są koledzy z pracy, stoi na życiowym rozdrożu. Musi pogodzić własne interesy z tymi rodzinnymi. To właśnie jego rodzina jest jedną z tych, które mieszkają na drodze wspomnianych już buldożerów. W tle natomiast czai się meksykański horror, który utkany jest z narodowego folkloru. Od tej strony przyjdzie cała serialowa groza. Latynoamerykańskie wierzenia pełne są demonów, wiedźm, a bogaty wybór nadnaturalnego zła nie ustępuje temu z Europy. Twórcy będą mogli do końca sezonu (sześć odcinków) przebierać do woli w pokaźnym iberoamerykańskim portfolio.
Za Dom Grozy: Miasto Aniołów odpowiada w głównej mierze John Logan, uznany scenarzysta, który miał swój udział również w pierwszej odsłonie serialu z Evą Green. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że pomysł na Miasto Aniołów może być przekombinowany. Logan połączył egzotyczny folklor, nazistów, przerażające zbrodnie kultystów i pokropił wszystko zaangażowanym komentarzem. Po pierwszym odcinku, mogę napisać, że to działa. Jest coś bardzo nęcącego i intrygującego w serialu, w którym, (ostatecznie) będzie skonfrontowanych kilka sił – aspirujący do miana władców świata naziści z meksykańskimi demonami, które są w stanie skinieniem ręki zamienić wroga w popiół. Gdzieś pomiędzy tymi mocami porządek będzie chciał zaprowadzić gliniarz żółtodziób meksykańskiego pochodzenia. Należą się brawa za odwagę i wyobraźnię dla twórców.
Patryk Karwowski
https://www.youtube.com/watch?v=xWHC1ifla0g