Film Jindřicha Poláka wyróżniał się w sposób znaczący na tle innych produkcji sci-fi z lat 60. Gdy go wspominamy lub oglądamy po tych kilkudziesięciu latach od premiery wciąż zaskakuje wykonaniem i podejściem do tematu eksploracji kosmosu, gdzie twórcy na pierwszym planie zdecydowali się pokazać życie załogi, ich bolączki, obawy, ale także nadzieję, a czasem strach. Bohaterami są naukowcy, piloci, lekarze, biolodzy ze statku Ikaria XB 1, a akcja rozgrywa się w 2163 roku. Czas załogi na statku kosmicznym wypełniają codzienne czynności: posiłki, rozmowy, siłownia, spotkania towarzyskie z muzyką i tańcami. Przedstawianie „zwykłej” codzienności do czegoś prowadzi. Tak, jakbyśmy mieli zapomnieć, w jakim właściwie celu załoga Ikaria XB 1 opuszcza Układ Słoneczny.
Zmierzają w kierunku Alfa Centauri, by znaleźć odpowiedź na najważniejsze pytanie: Czy jesteśmy na świecie sami?
Obraz Jindřicha Poláka oparty luźno na powieści Stanisława Lema Obłok Magellana to dzieło nietuzinkowe, film fantastycznonaukowy ze wszystkimi jego zaletami. Przy oszczędnej i często surowej formie zaskakuje jednak stylem, przedstawioną problematyką, stawia pytania i intryguje.
Załoga, która zbliża się do nowych światów napotyka na swojej drodze statek kosmiczny, który najwyraźniej pochodzi z XX wieku. Wypełniony bronią nuklearną, gazem bojowym, innymi słowy przemocą i agresją, nie mógł dotrzeć dalej. To znak, że utwór Jindřicha Poláka posiada dość czytelną pacyfistyczną wymowę. Z jednej strony może to wydawać się naiwne, ale z drugiej, łapie się w sferę racjonalnych fantastycznonaukowych zapatrywań na obcą, zaawansowane technologicznie rasy.
Zespół naukowców na Ikarii XB 1 pokonuje większość trudności, są empatyczni i gotowi do bardzo ludzkich uczuć, poświęceń, na pokładzie rozkwita nawet uczucie pomiędzy dwóją załogantów. Misja Ikarii jest w stanie dolecieć dalej niż wypełniona bronią rakieta wysłana pod koniec XX wieku, chociaż i oni są wystawieni na wielką próbę. Kłopoty przychodzą, gdy nagle zaczynają odczuwać zmęczenie i powoli, każdy z osobna, zapada w sen.
Nie ulega wątpliwości, że Ikaria XB 1 oprócz wielu walorów artystycznych, okazała się również sukcesem eksportowym. Czechosłowackie sci-fi doczekało się dystrybucji poza krajem. W USA, dzięki AIP, film miał premierę pod tytułem Voyage to the End of the Universe z dodatkowym 10 minutowym materiałem. Ikaria XB 1 była również inspiracją dla kolejnych twórców, choćby samego Stanleya Kubricka i jego 2001: Odyseja kosmiczna. Design pomieszczeń, a w szczególności korytarzy w mig przywołuje w pamięci lokacje ze statku, na którym urzędował HAL 9000. Dzisiaj Ikaria XB 1 to film wywierający na widzach obytych z nurtem sci-fi wciąż kolosalne wrażenie. Jakże bowiem można przejść obojętnie obok tych pieczołowicie zaprojektowanych kajut, kokpitów, pomieszczeń użytkowych, czy wspomnianych korytarzy z przebijającym się ze ścian wielkoformatowym oświetleniem. Do tego dochodzą kostiumy załogi, czy nawet archaicznie wyglądający robot, z którego sami twórcy, bardzo świadomie, stroją sobie kpiny, nazywając go przeżytkiem. To bardzo dobre kino, spokojne i wyważone. Ikaria XB 1 być może nie jest wypełniona po brzegi napięciem i emocjami, ale zdecydowanie zasługuje na obejrzenie, a po latach wciąż ma szansę zdobyć uznanie u młodszego pokolenia widzów.
Patryk Karwowski
Czas trwania: 88 min
Gatunek: sci-fi
Reżyseria: Jindrich Polák
Scenariusz: Pavel Jurácek, Jindrich Polák, Stanisław Lem
Obsada: Zdenek Stepánek, Frantisek Smolík, Dana Medrická, Irena Kacírková, Radovan Lukavský
Zdjęcia: Jan Kalis
Muzyka: Zdenek Liska