Po latach ukrywania się w lesie i tworzenia tam teatru eksperymentalnego na scenę powraca aktor legenda, Michał Barczewski (Zbigniew Zapasiewicz). Poznajemy go gdy zaczyna udzielać wywiadu radiowemu reporterowi. Nie mówi jednak o sobie, a o innym aktorze. Opowiada tragiczną historię Jacka Burdy (Bogusław Linda), który w czasach swojej świetności został laureatem nagrody „aktor roku”.
Burda został doceniony przez krytyków i widzów, stworzył nową koncepcję i miał kierować Teatrem Młodego Aktora, ale w końcu ucieka do Barczewskiego, który prezentuje zgoła inne metody. Fascynuje to Burdę bardzo mocno, ale Barczewski wcale nie widzi w aktorze objawienia. Burda jednak jest pod tak silnym wpływem teatralnej awangardy, że postanawia, po zakrapianej kolacji, odegrać scenę finałową sztuki Michała Barczewskiego Śmierć artysty w lesie. Późniejsze wydarzenia zmuszają Barczewskiego do powrotu. Być może zrozumiał jaki miał wpływ i nie chciał, by kolejni młodzi ludzie podzielili los Jacka Burdy.
Jeśli wydaje wam się, że dzisiaj Xavery Żuławski szaleje z formą przy swojej Mowie ptaków i wcześniejszej Wojnie polsko-ruskiej to powinniście zerknąć na niektóre dokonania naszych rodzimych twórców kina moralnego niepokoju. Może nie jest to obraz tak szalony jak przytoczone tytuły i nie rzuca się po gatunkach bez opamiętania, ale z pewnością prezentuje się wyjątkowo oryginalnie. Takim reżyserem był Janusz Kijowski, jeden z młodszych przedstawicieli nurtu, który w swojej Maskaradzie opowiedział o twórczych postawach wykorzystując do tego psychodramę, musical i aktorski dramat o tym jak daleko można posunąć się w kreowaniu fikcyjnego świata. Ostatecznie powstało dzieło znamienite i indywidualne, chociaż ze swoim językiem trudne do opanowania przez współczesnego widza. Trudno więc wyłapać niektóre akcenty, ale jak w przypadku Źuławskiego, trzeba raczej chłonąć i cieszyć się z obcowania z dziełem unikatowym.
Ta swobodna forma, którą Kijowski wykorzystał w filmie co rusz wrzuca widza w inne tryby opowieści. Zdarza się, że nie wiemy czy kolejny fragment należy do zwykłej rozmowy, czy jest być może częścią odgrywanej sceny. Dialog pomiędzy dwójką filmowych bohaterów może nagle przejść bardzo swobodnie do koncepcji musicalu (Bogusław Linda śpiewa podłożonym głosem Grzegorza Markowskiego), kamera się oddali, na plan wkroczą tancerze, a my kolejni raz zbici z tropu musimy ponownie się przestawić. Fikcja teatralna miesza się z rzeczywistością bardzo często u Kijowskiego, wręcz nachalnie, ale jest to wpisane w koncepcję scenariusza. Reżyser moim zdaniem chciał przedstawić swojego bohatera Jacka Burdę, jako poszukującego prawdy na scenie. Ta tytułowa maskarada to zarzut jego kolegów po fachu, w tym Barczewskiego, który twierdzi, że Burda nie potrafił wyjść z roli, a trzeba przecież rozgraniczyć życie sceniczne od prywatnego. Jakikolwiek eksperymentalny by nie był teatr Barczewskiego, to właśnie ramy oddzielające widza od aktorów były bardzo ważne dla twórcy. Maskarada Jacka Burdy wyzierała poza teatralne deski, przechodziła dalej, była częścią jego krwiobiegu, dlatego ciężko było uchwycić go… prawdziwego.
Udało się Januszowi Kijowskiemu zebrać na planie wspaniałych aktorów. Poza tymi odtwarzającymi główne role, wspaniałym Bogusławem Lindą i Zbigniewem Zapasiewiczem, możemy na drugim planie zobaczyć Piotra Machalicę, Andrzeja Zaorskiego, Piotra Fronczewskiego, Adriannę Biedrzyńską, Mariana Opanię czy Jadwigę Jankowską Cieślak.
Maskarada Janusza Kijowskiego to film niełatwy w odbiorze, ale dla niektórych widzów może okazać się satysfakcjonującą i nawet ożywczą przygodą z kinem. Dla niektórych również może okazać się nużący, warto jednak spróbować i zobaczyć opowieść o aktorze, który szukał prawdy w miejscach, w których szukać nie wolno. Tak też brzmi jedno ze zdań kończących wywiad z Barczewskim.
Patryk Karwowski
Czas trwania: 97 min
Gatunek: dramat
Reżyseria: Janusz Kijowski
Scenariusz: Janusz Kijowski
Obsada: Bogusław Linda, Zbigniew Zapasiewicz, Teresa Budzisz-Krzyżanowska, Adrianna Biedrzyńska, Jadwiga Jankowska-Cieślak, Piotr Fronczewski, Marian Opania, Piotr Machalica
Zdjęcia: Przemyslaw Skwirczynski
Muzyka: Janusz Stokłosa, Mariusz Bogdanowicz