To był okres wyjątkowo wytężonej pracy, ale Robert Aldrich wiedział, że tylko w ten sposób może zyskać wolność artystyczną. Pracując już niejako na swoim (po sukcesach Ostatniej walki Apacza i Vera Cruz pod szyldem Hecht-Lancaster Productions) wyprodukował i nakręcił bezkompromisowy Śmiertelny pocałunek, którego dystrybucją zajął się United Artists. By nakręcić kolejny obraz, reżyser założył The Associates and Aldrich Company. Miał ponownie wolną rękę, dystrybutora w kieszeni, mógł oddać się tematom, które go interesowały. Za 400.000 dolarów nakręcił film w stylistyce noir w oskarżycielskim tonie w stosunku do Hollywoodzkich magnatów, którzy sterują życiem swoich gwiazd. To odważny temat jak na twórcę będącego wciąż na początku kariery.
Film powstał na motywach sztuki teatralnej autorstwa Clifforda Odetsa. Sztuka została wystawiona po raz pierwszy w 1949 roku na deskach National Theatre i wyreżyserowana przez Lee Strasberga, założyciela Group Theatre, który zjadł zęby na Broadwayu. Strasberg okazjonalnie występował w późniejszym czasie w filmach. W wieku 73 lat zdobył nominację do Oskara za drugoplanową rolę w drugiej części Ojca Chrzestnego i nominacje do Złotego Globu za ten sam film dla „obiecującego debiutanta”. Robert Aldrich nie czuł jednak tremy względem wcześniejszych wersji. Do scenariusza podszedł właśnie od strony realizacji teatralnej i dzisiaj obraz mógłby z powodzeniem zostać uznany za „teatr telewizyjny”. Akcja filmu rozgrywa się w jednym pomieszczeniu (raptem kilka minut przebywamy z bohaterami w ogrodzie i w jednej scenie nad morzem), przestronnym salonie u filmowego gwiazdora Charliego Castle (Jack Palance). Castle to postać tragiczna. Właśnie skończył mu się kontrakt, jest już na topie, w zasadzie mógłby porzucić aktorstwo i poświęcić się rodzinie. Żona, która odchodzi i wraca, wraca i odchodzi stawia ultimatum. Charlie nie może podpisać kolejnego kontraktu, który zwiąże go na kolejne lata z producentami. Taki jest warunek powrotu Charliego na łono rodziny. Ma syna, jest już ustawiony materialnie do końca życia. Ale rekiny z Hollywoodu mogą przecież wyciskać tę cytrynę aż do ostatnich soków i właśnie to zamierzają zrobić. Tym bardziej, że mają nie lada asa w rękawie. Lata temu Charlie miał wypadek samochodowy, w którym była śmiertelna ofiara. Charlie pił (tak jak i pije teraz), ale studio załatwiło sprawę, znalazł się sprawca, znalazł się więc hak na długoletnią współpracę. Dramat rozegra się w tym samym salonie, w którym Charlie zacznie się przeciwstawiać producentowi.
Charlie to postać wobec której stosowane są różne rodzaju szantażu. Ma nie lada zmartwienie, przeciwstawia się, chociaż po prawdzie znajduje się na przegranej pozycji. Jego położenie odbija się na całym zachowaniu. Ucieka w alkohol, ląduje w ramionach kochanek, odreagowuje problemy na bliskich. Z jednej strony chce wrócić do żony, ale nie ma pomysłu na tę sytuację. Na ekranie powinien brylować postawny Jack Palance, ale w rezultacie wszystkie jego rozterki przypominają mydlaną operę (głównie przez powracające wątki z żoną). Znacznie lepiej od Palance’a wypadł Rod Steiger (jako producent Stanley Shriner Hoff), szczególnie w pierwszej scenie, gdy pojawia się w domu aktora z gotowym kontraktem. „Chciałbym, żebyś podpisał go piórem, które zakończyło Drugą Wojnę Światową. Użył go wielki amerykański generał Douglas MacArthur”.
Wielki nóż jako kino o charakterze demaskatorskim ugruntowało pozycję Aldricha jako twórcy o niepokornym charakterze. Na tym etapie kariery zapewne już nie raz był świadkiem podobnych zachowań i usłyszał niejedną historię z pierwszej ręki, a i może sam był ofiarą mniejszych lub większych nacisków (choćby tych od wytwórni, w momencie, gdy był zmuszony przemontować fragmenty swoich pierwszych filmów jak przy wątku lesbijskim w World for ransom).
Wielki nóż to drugi film Aldricha na jego samodzielnej producenckiej drodze i drugi, który nie odniósł komercyjnego sukcesu. Włożone 400.000 dolarów zarobiły wprawdzie okrągły milion, ale Aldrich wspomina, że wszystko zgarnął dystrybutor. Pomiędzy pracą przy Wielkim nożu, a trzecim autorskim projektem, wojennym kinem Atak! Aldrich nakręcił, już dla Columbii, melodramat z Joan Crawford Autumn Leaves (Jesienne liście).
Patryk Karwowski
Czas trwania: 111 min
Gatunek: dramat
Reżyseria: Robert Aldrich
Scenariusz: James Poe, Clifford Odets (na podstawie sztuki)
Obsada: Jack Palance, Ida Lupino, Wendell Corey, Jean Hagen, Rod Steiger, Ilka Chase
Zdjęcia: Ernest Laszlo
Muzyka: Frank De Vol