Wojownicy zostali nakręceni w formie dwuodcinkowego filmu telewizyjnego dla BBC. Reżyserią zajął się Peter Kosminsky, a scenariusz napisał Leigh Jackson. Opowieść dotyczy konfliktu w Bośni i Hercegowinie i działań sił pokojowych ONZ w 1993 roku na terenach i wokół miasta Vitez. Historia jest podzielona na trzy akty i opowiada o losach kilku brytyjskich żołnierzy w czasie przed, w trakcie i „po”, kiedy już we własnej ojczyźnie muszą stanąć do jeszcze jednej bitwy, z własnymi demonami, które pojawiły się po traumatycznych przeżyciach wojennych. Wszystkie sceny z Vitez powstały na kanwie prawdziwych zdarzeń spisanych z wywiadów przeprowadzonych z żołnierzami, którzy brali udział w misjach UNPROFOR i UNPROFOR2 (odpowiednio The Cheshire Regiment i The Prince Of Wales Own Yorkshire Regiment).
Głównym tematem Wojowników jest bezkresna bezsilności żołnierza „misji pokojowej” w miejscu, gdzie codziennie dochodziło do aktów przemocy wobec niewinnych cywilów, kobiet i dzieci. Jako kino wojenne to ścisła czołówka wśród przejmujących dramatów z frontu, w którym ze strony głównych bohaterów nie został oddany żaden wystrzał. Oddany być nie mógł, bo oddziały pokojowe skrępowane rozkazami trwały w swoich jasnych zadaniach: asystowaniu w ewakuacji z terenów zagrożonych, rozdzielaniu pomocy humanitarnej, opatrywaniu rannych. Wojownicy to zapis szeregu zbrodni, który jednak nie przedstawia konfliktu w czarno – białych barwach, a raczej stawia widza w tym samym miejscu, w którym byli żołnierze z misji UNPROFOR-u (The United Nations Protection Force). Nie mogli obronić, zasłonić, wyciągnąć zagrożonych, w końcu powstrzymać agresora (którejkolwiek ze stron) przed dokonaniem kolejnej czystki etnicznej czy też religijnej. To dramat żołnierza, który był wyposażony, przeszkolony, gotowy do działania, a jednak musiał zachować bierną postawę, „odłączyć się”.
Już sam tytuł w kontekście filmowej akcji brzmi co najmniej ironicznie, bo „wojownicy” wojaczki wszak nie zaznali (de facto Warrior to brytyjski bojowy wóz piechoty, który był na wyposażeniu misji). Niewykluczone, że od tej strony część widzów odczyta w tym ton oskarżycielski w kierunku ONZ, bo prawdą jest, że bardziej aktywne działania mogły przyczynić się do uratowania setek ludzkich istnień. Ale odżegnując się od samej wymowy, naświetlić trzeba od razu to, co Wojownicy przynoszą ze sobą – wiele cierpienia, bólu, emocjonalnych rozterek, widoku żołnierzy, którzy z zaciśniętymi zębami wchodzą do wypełnionych trupami ciężarówek, jedzą kolację z cywilami, by następnego dnia grzebać ich spopielone ciała. To trudny film, niezwykle realistyczny i być może jeden z nielicznych, które pokazuje prawdziwe wydarzenia w sposób tak daleki od patosu i histerii. Oglądałem Wojowników niemal w tak samo posępnym nastroju, jak ci żołnierze, którzy w trakcie seansu przejeżdżali przez kolejną wieś odmawiając pomocy którejś ze stron, by tylko się nie zaangażować i nie stanąć przed sądem wojennym. Nie wszyscy dawali radę, bo jest tutaj kilka przykładów prób „bohaterskiej” niesubordynacji, jednak gros „działań” upływa z pozycji świadków.
Nieepatujący przesadną brutalnością nie jest też filmem, który coś ukrywa czy odwraca oczy od istoty problemu. Trzeba przy tym zaznaczyć, że najdobitniej jest tu pokazany dramat zawodowego żołnierza, który nie może zrobić nic, gdy wokół dochodzi do zagłady całych narodów. To film niezwykle ważny, rozdrapujący wciąż świeże rany, który w rzeczonym temacie i tak wypada jako seans „delikatny”. Ci, którzy znają przykłady wojennych czystek z wojny w Bośni i Hercegowinie, wiedzą jaką bestią jest człowiek i jakie zło z niego wychodzi, gdy tylko może dać upust swoim sadystycznym skłonnościom. Nie o tym wszak jest obraz, ale uważny widz pojmie, że większość scen prowadzi do najgorszego, nawet jeżeli nie jest to wprost przedstawione. Konflikt na Bałkanach nie jest często podejmowany przez kinematografię, a tych kilka tytułów nie doszło w ukazywaniu prawdy tak daleko jak brytyjscy Wojownicy. Okrucieństwo, wątpliwej wartości działania jednostek rozjemczych, ludzkie dramaty, żołnierze, którzy nie mogą szerzyć dobra, bo narzucona jest im karygodnie nieczuła „neutralność”, to wszystko sprawia, że Wojownicy jako seans boli, pozostawia z głębokim poczuciem niesprawiedliwości i kolejny raz udowadnia, jak bezsensowna jest wojna.