W 1990 roku Alain o wdzięcznym nazwisku Robak (Francuz z pochodzenia) nakręcił swój drugi pełnometrażowy film. O pierwszym już nikt nie pamięta, tak samo jak o kolejnych kilku, bo Baby Blood to opus magnum twórcy. Film, który w XXI wieku pomógł zdefiniować pojęcie francuskiej ekstremy, sam powstał pod wpływem dokonań wielu reżyserów zza oceanu, a później stał się kolejnym źródłem inspiracji. Baby Blood to horror, który w swojej pierwszej fazie czerpie wiele z pierwszych filmów Cronenberga, by zakończyć gdzieś w okolicach radosnej twórczości zmarłego niedawno Larry’ego Cohena i jego trylogii A jednak żyje. Moje myśli uciekały jeszcze w kierunku Martwicy mózgu Petera Jacksona, bo u Nowozelandczyka i Francuza zaczyna się podobnie. U Jacksona sprowadzony zostaje do zoo egzemplarz egzotycznego stworzenia – małposzczura, u Robaka zaś do cyrku lampart, nosiciel rozwijającego się w nim monstrum.
Ale właściwa akcja zaczyna się, gdy pasożyt wnika w perfidny sposób w Yankę (Emmanuelle Escourrou), dziewczynę z cyrkowej trupy. Dziewczyna znalazła się w błogosławionym stanie, ucieka z cyrku i ląduje w Paryżu, gdzie telepatycznie jest w stanie porozumiewać się z płodem, który zrobi wszystko, by prawidłowo się rozwijać. Aby odpowiednio przybierać na masie, potrzebuje przede wszystkim krwi!
Wydaje się Wam ten zamysł absurdalny? Jest taki, ale tylko na papierze, bo wykonanie i cała groza, która idzie w rytm body-horroru oraz opowieści o opętaniu jest tutaj wyjątkowa. Na uwagę zasługuje przede wszystkim pierwszoplanowa (i bardzo odważna) rola ponętnej Emmanuelle Escourrou, którą możemy w filmie podziwiać w całej okazałości. Jednak to, z czego Baby Blood jest znane i to co warunkuje jego częsty wybór na jedną z podstaw tworzącego się dekadę później terminu 'french extremity’, to okrucieństwo i ekranowa wściekłość. Brutalna jest bowiem droga ciężarnej Yanke do rozwiązania i okrutnie rozprawia się ona ze światem, by zaspokoić pierwsze potrzeby rozwijającego się w jej łonie potworka. A ten ma jasne priorytety i chce w przyszłości zawładnąć naszym światem. Bezceremonialnie załatwia dziewczyna kolejnych adoratorów, bo to w nich i w męskiej chuci odnajduje łatwe źródło pokarmu.
W swojej odwadze i bezkompromisowym podejściu do tematu, ale też wynikającej z tego groteski (bardzo przyjemnej, ale i samoświadomej, jak ten moment, gdy twórca zwiastuje sukces swojego filmu i umieszcza w jednej ze scen plakat Baby Blood 2. Kontynuacja wszak powstała jako Lady Blood, jednak pod batutą innego reżysera okazała się, podobno, całkowitą klapą), europejski horror w tym wydaniu mógłby z powodzeniem zasilić listę CAT III (gdyby taka u nas istniała, na wzór tej z Hong Kongu).
Baby Blood, jak zaznaczał w wywiadach Alain Robak, powstało z jego miłości do B-klasy. Gatunkowość wsparta sprawdzonymi schematami zaowocowała kinem nietuzinkowym, które z opisu może zwiastować trudno zjadliwy szrot. Nic bardziej mylnego. To kawał solidnie poprowadzonej i dobrze zaplanowanej obskury.
Czas trwania: 82 min
Gatunek: horror, francuska ekstrema
Reżyseria: Alain Robak
Scenariusz: Serge Cukier, Alain Robak
Obsada: Emmanuelle Escourrou, Christian Sinniger, Jean-François Gallotte, Roselyne Geslot
Zdjęcia: Bernard Déchet
Muzyka: Carlos Acciari