Jeśli myślicie, że twórcy Śmierć nadejdzie dziś, reżyser Christopher Landon wraz z autorem scenariusza Scottem Lobdellem poszli na łatwiznę przy drugiej odsłonie swojego slashera z akcją zawieszoną w trakcie „dnia świstaka”, muszę was zaskoczyć. Nie dość, że nie odcinali kuponów, to nakręcili film inny, przede wszystkim hołdujący wszystkim szalonym komediom sci-fi z połowy lat 80., z Powrotem do przyszłości 2 (czy późniejszym Efektem motyla) na czele. Jednak to właśnie film Zemeckisa, nie bez powodu, pojawia się tu najczęściej, czy to na ścianie w formie plakatu, czy to w jawnym nawiązaniu w jednym z dialogów.
O ile pierwsza część Śmierć nadejdzie dziś była dość jasnym przełożeniem powtarzającego się dnia ze śmiercią w roli głównej (tutaj odbijał się gatunkowy slasher, a widzowie razem z bohaterką byli zaangażowani w znalezienie mordercy), tak dwójkę można określić mianem „zwariowana”.
Słowem wprowadzenia do akcji, najłatwiej można to zrobić przywołując jednego z bohaterów z Powrotu do przyszłości dr Emmetta Browna i jego wykład o zakłóceniu kontinuum czasoprzestrzennego. Także tutaj Tree (tak samo słodko irytująca Jessica Rothe) wpadła z deszczu (pierwsza część) pod rynnę (druga) i podróżuje pomiędzy alternatywnymi wymiarami, a największą radochę dla widza przynosi obserwowanie efektów tego, do czego doprowadziło zakłócenie kontinuum. Tree ma jednak szansę, ale musi zrozumieć, że o ile możliwości ma sporo, to nie da rady mieć jednocześnie wszystkich szczęśliwych zakończeń.
Nie odpuścił i scenarzysta i reżyser, a druga część to od pierwszej minuty tona zaskoczeń, od przerzucenia akcji na różnych bohaterów (w środku wydarzeń, pogrążony w powtarzającym się dniu jest i sublokator być może przyszłego chłopaka Tree) po zmianę konwencji. Pierwszą część bowiem można było z powodzeniem podciągnąć pod horror, drugą już nie bardzo, ale nie traci przy tym nic ze swego uroku. Wprawdzie jest tu kilka sekwencji ze śmiercią w roli głównej (też makabryczną), ale pojawiają się one w formie lejtmotywu będącego znakiem rozpoznawczym, ale nie napędzającym już akcji.
Druga część dostarcza tyle samo frajdy co pierwsza, ale pochodzi ona z innego bieguna, a przez to pozytywnie zaskakuje. Bohaterowie trzecioplanowi wychodzą na mocny drugi plan, pojawiają się postaci wspomniane w części pierwszej, a inne odnajdują się w diametralnie innej roli. To wszystko sprawia, że sequel nie tylko jest udany, ale i jest doskonałym przykładem na to, że kreatywność się opłaca. To ten typ filmu, gdzie nie wypada zadawać pytań, a przymiotnik „szalony” jest jednocześnie tym właściwym, opisującym jednym słowem seans.
Czas trwania: 100 min
Gatunek: komedia, horror, sci-fi
Reżyseria: Christopher Landon
Scenariusz: Christopher Landon, Scott Lobdell
Obsada: Jessica Rothe, Israel Broussard, Phi Vu, Suraj Sharma, Sarah Yarkin
Zdjęcia: Toby Oliver
Muzyka: Bear McCreary