Tony (Ricky Gervais) jest człowiekiem wewnętrznie zdewastowanym. Po samobójczych próbach stał się tykającą bombą, mężczyzną, który rani wszystkich dookoła. Nie zależy mu już na niczym, obraża, szydzi w bezkompromisowy sposób. Umarła jego żona i nie potrafi się z tym pogodzić. W trakcie serialu przyjdzie nam zobaczyć zmianę jaka dokonuje się w Tonym, jak przepracuje traumę, ale nie sam. Pomogą mu (pewnie nie do końca świadomie) ludzie, których spotka, jak się wkrótce okaże, jemu najbliżsi – prostytutka, listonosz, narkoman, szef gazety, w której pracuje i kilka innych osób, na które normalnie nie zwróciłby takiej uwagi. Tony w takcie swojej drogi, co odcinek ogląda video-pamiętnik żony, która instruuje uformowanego już przez życie mężczyznę w średnim wieku i próbuje mu przypomnieć jaki jest lub jaki powinien być.
After Life to najbardziej gorzko-zabawna i wzruszająca rzecz jaką ostatnio widziałem. Napisany i wyreżyserowany przez Rickiego Gervaisa mini serial (6 odcinków po 30 minut) jest skromnym, ale przepełnionym ciepłem i ciętym dowcipem serialem o radzeniu sobie ze stratą przy akompaniamencie stand-udowych wrzutek, które nigdy nie wychodzą przed formę, a zawsze doskonale współgrają ze scenariuszem i tonem całego przedsięwzięcia. Gervais, brytyjski aktor komediowy, człowiek orkiestra w branży, laureat Złotego Globu za The Office wypełnił swój projekt sercem, humorem i smutkiem.
Zawsze powtarzałem, że amerykańscy i angielscy stand-uperzy to diablo utalentowani ludzie, którzy w sztuce filmowej doskonale sprawdzają się w repertuarze dramatycznym. Udowodnił to już Adam Sandler (Zabić wspomnienia, Funny people, Lewy sercowy), Louis C.K (w kilku odcinkach swojego serialu Louie), Zach Galifianakis (Całkiem zabawna historia), Jonah Hill, Robin Williams (który chował więcej demonów niż uśmiechu) i wielu innych.
Za płaszczykiem komedianta czai się więc wrażliwa dusza, a After Life to w rzeczy samej kawałek Gervaisa, który potrafi być przejmująco smutny i ckliwy. Ale serial to nie tylko one man show Rickiego, bo przy inteligentnie napisanym scenariuszu, dialogach skeczy, które stricte skeczami nie są, bo wynikają raczej z akcji, After Life to też bohaterowie z drugiego planu. Postaci, w które Gervais scenarzysta tchnął kawałek życia, po tych raptem sześciu odcinkach czujesz, że troszkę poznałeś (widzowie zaznajomieni z brytyjskimi produkcjami telewizyjnymi w mig rozpoznają znajome twarze). Ricky Gervais w swoim autorskim After life połączył komedię, dramat, wszystko zamknął w sześciu epizodach i przedstawił historię Tony’ego, który próbuje znowu żyć. Polecam.