Pod wulkanem to jeden dzień z życia Geoffreya Firmina, konsula w Meksyku. Akcja rozgrywa się w symbolicznym dla wymiaru opowieści momencie, po zakończeniu wojny domowej w Hiszpanii, w przededniu wybuchu II wojny światowej. Konsul pije. Pije na umór, a upalny dzień w Święto Zmarłych będzie również dniem, w którym umrze. Okoliczności są doprawdy szczególne, bo wraca jego ukochana żona Yvonne, która porzuciła go już jakiś czas temu nie mogąc patrzeć na upadek męża. Yvonne ma nadzieję, że razem z bratem Geoffreya uratują mężczyznę.
Śmiercią naznaczony jest cały film Hustona, tak jak naznaczona była powieść Malcolma Lowry’ego. Ostatnia doba Firmina to ilustracja upadku człowieka, ale też forma pożegnania się pijaka z życiem. Huston, a wcześniej Lowry, obrazując studium alkoholizmu, przedstawia głównie ostatni obrany przez pijaka kurs – na dno butelki.
Jako ostatnia droga i obserwacja mężczyzny oczytanego, elokwentnego, z wyższych sfer społecznych, który gubi życie w wódce (winie, piwie, tequili, meskalu etc.), film Pod wulkanem spełnia swoją rolę. Byłoby jednak wyjątkowo nie fair oceniać obraz Johna Hustona przez pryzmat genialnej powieści Lowry’ego. W tym zestawieniu film leży na deskach, bo Lowry dotyka wielu tematów, a książkę można odczytać na różnych poziomach, różnie też interpretować sam język pisarza, który pisał przecież o własnych przeżyciach. Najważniejsza różnica leży w treści, która u Lowry’ego splatała całość w apokaliptycznym wymiarze, wypełniona była miłością, utraconymi pragnieniami, a u Hustona, chociaż wiele rzeczy jest zaznaczonych, stanowią tylko tło. Oddać należy wszak reżyserowi, że porwał się na trudną powieść i starał się jak mógł, by zaspokoić fanów literackiego pierwowzoru. Jednak nawet historia miłości jest przedstawiona inaczej. Ta (miłość) dobija się do konsula, ale z konsekwencją odgania każdą daną mu szansę. Huston moim zdaniem nie był w stanie ugryźć wszystkich metaforycznych zabiegów Lowry’ego. Nie było to możliwe głównie ze względu na ciężar który posiada literacka warstwa językowa. Nadrabia za to Pod wulkanem językiem filmowych obrazów, prostych, acz sugestywnych odniesień do ostatniego dnia i wiszącej nad bohaterem widma jego klęski. Zaduszki, burza, czaszki i kondukty przebranych za diabły postaci, to wszystko w znaczący sposób przybliża Geoffreya do piekielnych bram, bo innych nie przyjdzie mu otworzyć.
Prawdziwą przyjemnością jest oczywiście oglądać Alberta Finneya uhonorowanego za rolę nominacją do Oskara, tak jak prawdziwą przyjemnością jest oglądanie Meksyku z perspektywy reżysera, który Meksyk pokochał już dekadę wcześniej osiedlając się w nim. Nawet pomimo całej grozy sytuacji, uderza w widza bogactwo kolorów i plastycznych kadrów. W tej pięknej scenerii w finale Lowry i Huston zdają się stać najbliżej siebie. Obu udało się obedrzeć ludzkie życie z epickiej, należnej mu warstwy we wszechświecie. Ktoś rzucił za nim do rozpadliny zdechłego psa.
Czas trwania: 112 min
Gatunek: dramat
Reżyseria: John Huston
Scenariusz: Malcolm Lowry (powieść), Guy Gallo
Obsada: Albert Finney, Jacqueline Bisset, Anthony Andrews, Ignacio López Tarso, Katy Jurado
Zdjęcia: Gabriel Figueroa
Muzyka: Alex North