„To z tobą jest coś nie tak, nie ze mną” – mówi w jednej ze scen 13-letnia Tom (Thomasin McKenzie) do swojego ojca. Will, wojskowy weteran, nigdy tak naprawdę z wojny w Iraku nie wrócił. Jak sugerują twórcy, w niektórych przypadkach (jak u Willa) zawodzi pomoc lekarska. Główny bohater dotknięty PTSD wciąż jest cząstką siebie z Zatoki Perskiej i nigdy nie będzie taki jak przed wojną. Ma zbyt głębokie blizny, które otwierają się raz za razem, gdy przebywa dłużej wśród ludzi. Dlatego wybrał razem z córką (a raczej wybrał za nią) życie „poza”, z dala od miast, cywilizacji, ludzi.
Debra Granik dotyka w swoim filmie dwóch problemów. Z jednej strony przedstawiona została sytuacja wojennych weteranów i kilku przypadków, w których nie pomoże medycyna. Zespół pourazowy jest bardzo złożony i wymaga indywidualnego podejścia. Z drugiej strony mamy przedstawiony nie tyle problem, co sytuację, która zmusza do refleksji w odniesieniu do kwestii przynależności człowieka do wspólnoty. Zatrzyj ślady przedstawia państwo jako instytucję, która patrzy na człowieka jak na numer i zbiór cech, które trzeba sklasyfikować. Służą do tego odpowiednie testy, nieczułe zero jedynkowe mechanizmy i aplikacje, które głosem z syntezatora mowy mają przesunąć człowieka do odpowiedniej sekcji. Trzeba wykonywać jakąś pracę, nosić odpowiednie rzeczy i mieszkać w domu z czterema ścianami. To moment, kiedy reżyserka sięga dalej, bo przekonuje, że istnieje typ człowieka, który nie może, czy raczej nie nadaje się do życia w „zamknięciu”, nie ważne ile wolności by nie posiadał, dla niego będzie to zawsze uczucie iluzoryczne. Debra Granik ilustruje kilka przykładów ludzi, którzy próbują żyć według własnych reguł. Ale to tło, bo amerykańska reżyserka na pierwszym planie stawia ponownie młodą dziewczynę (podobnie jak w jej Do szpiku kości), która musi udźwignąć ciężar całego świata, dojrzeć do podejmowania własnych decyzji. Czy sytuacja z ojcem jest więc rzeczą najgorszą, czy najlepszą jaka ją spotkała?
Gdy ugryziemy fabułę od strony surowego kina o dojrzewaniu, seans niejednokrotnie nas zaskoczy, gdyż ma wiele do zaoferowania. Poobserwujcie Tom, jej chwile zwątpienia, to jak poddaje się nurtowi, aż w końcu następują pierwsze momenty wahania. Debra Granik tak poprowadziła fantastyczną w tej roli Thomasin McKenzie, że obie wydobyły z postaci smutek i nadzieję, również rozczarowanie i wszystko co może towarzyszyć młodej dziewczynie w jej drodze do uzyskania własnej tożsamości. Niezwykle trudną rolę miał Ben Foster. Aktor, który od ponad dwóch dekad (raptem!) mozolnie próbuje udowodnić, że ma do zaoferowania więcej niż zacięte oblicze, wybiera role coraz lepiej. W niezależności bowiem tkwi siła, a w tej niezwykle skomplikowanej postaci żołnierza weterana za pomocą kilku spojrzeń dał filmowi bardzo wiele. Ben Foster gra zamkniętego w sobie człowieka, a gdy odpowiada „wiem” na pytanie córki (to rozpoczynające recenzje) czuć ogromny ból i niemoc, bo jako widz wiedziałem, że nie ma szansy, by Will kiedykolwiek „wrócił”.
Zatrzyj ślady to imponująca mnogość tematów doskonale spięta przez wytrawnego twórcę, który nie pozwala wyślizgnąć się żadnemu wątkowi. Człowiek w starciu z naturą i samym sobą. Człowiek kontra system, czy w końcu dziewczyna na granicy z dorosłością, tą bardzo świadomą, gdy słowa odpowiedzialność, zrozumienie sytuacji drugiego człowieka nabiera innego, poważnego znaczenia.
Czas trwania: 109 min
Gatunek: dramat, coming-of-age
Reżyseria: Debra Granik
Scenariusz: Debra Granik, Anne Rosellini, Peter Rock
Obsada: Thomasin McKenzie, Ben Foster, Michael Draper, Jeff Kober
Zdjęcia: Michael McDonough
Muzyka: Dickon Hinchliffe