Peterloo

Reżyser Mike Leigh i operator Dick Pope zapraszając widzów na seans wspomnieli, że film mieli pierwotnie zrealizować pięć lat temu, ale musieli zawiesić produkcję z wielu przyczyn. Stwierdzili jednocześnie, że dobrze się stało, bo biorąc pod uwagę dzisiejszą sytuację Europy, czas na Peterloo jest bardziej odpowiedni. Osobiście wątpię, czy na Peterloo, dramat historyczny w tym wydaniu jakikolwiek moment będzie odpowiedni.

Od początku wydało mi się trochę podejrzane, że Mike Leigh zabiera się za ten epizod z historii Anglii. Nie dlatego, że nie powinien, o nie. Kawał historii ojczyzny, temat zaangażowany, w końcu tło, to wszystko rzecz jasna mieści się w kręgu zainteresowań twórcy takich filmów jak Pan TurnerVera Drake. Jednak kino Mike’a Leigh to bohater indywidualny (choć nierzadko z rodziną) z krwi mości, z imienia i nazwiska.. Peterloo jest w filmografii angielskiego twórcy czymś nowym, bo opowiada o narodzie, bohaterze zbiorowym i w odbiorze cierpi na tym wiele.

Trwający dwie i pół godziny Peterloo przez pierwsze dwie godziny przedstawia nie tyle przyczyny masakry, co przygotowania do obchodów. Przypomnę, że masakrę tytułowym mianem ochrzcili dziennikarze, którzy „szczęśliwie” w niej uczestniczyli. W założeniu miał to być pokojowy przemarsz ludności Manchesteru, która walczyła o rozszerzenie kart swobód obywatelskich. Krwawo stłumiona zapoczątkowała cały szereg trudnych zmian w państwie. Przez bite dwie godziny jesteśmy świadkami oratorskich popisów nawołujących do pochodu. Przemawiają przywódcy, ludzie, którym zależy, aktywiści. I jest to tak nieznośne, że w materii filmowej dostajemy zlewające się słowa na tle kolejnych izb, przy kilku powtarzających się ujęciach twarzy. Bez polotu. Z drugiej strony, może to być w istocie bardzo ciekawe dla osób szukających materiałów na temat przemawiania, agitacji, słów i tego jaką mają siłę, jak porywają tłum. Szukam być może na siłę atutów Peterloo, krążę, a przecież najchętniej chciałbym go nazwać filmem nudnym. Z tak samą nudną nakręcono 10. minutową sekwencję rozgromienia tłumu. Było tak mało dynamicznie że w zasadzie nie wiedziałem czy ci angielscy żołnierze masakrują, czy tylko markują ciosy. Po ilości ciał i doczytaniu statystyk mniemam, że do masakry rzeczywiście doszło…

Nieporywający, ślamazarny, z doskonałymi ujęciami pejzaży i kilku wnętrz złapanych w stylu malarskich dzieł na płótnach. Dramat narodu, nie angażuje i nie smuci, a mógłby tak jak robi to skromna opowieść w tle, wszak rozpoczynająca Peterloo. Po wojnie do kraju wraca młody chłopak, żołnierz, zniszczony wojną, później bierze udział w pokojowym marszu we własnej ojczyźnie, która przecież powinna być miejscem, gdzie panuje pokój. Ta jedna krótka historia, którą trzeba niestety wyłapać, daje więcej emocji niż cały film.

Czas trwania: 154 min
Gatunek: dramat, historyczny
Reżyseria: Mike Leigh
Scenariusz: Mike Leigh
Obsada: Rory Kinnear, Maxine Peake, Pearce Quigley, David Moorst, Rachel Finnegan
Zdjęcia: Dick Pope
Muzyka: Gary Yershon