Jestem bardzo rozczarowany, bo zaprzepaszczono świetny pomysł, który do końca, przez osiem odcinków sprawia wrażenie (to trzeba mu oddać) ambitnego. 1983 to alternatywna historia Polski, która po zamachach z początku lat 80. ugruntowała sytuację w kraju na kształt państwa policyjnego. Akcja osadzona w roku 2003 dotyczy losów kilku bohaterów, którzy grzebią w przeszłości i dowiadują się, że żelazna kurtyna i aktualny stan rzeczy były częścią spisku. Tylko w zasadzie, której ze stron?
Jest więc milicjant Anatol z duszą, student prawa (stał się ikoną zamachów z lat 80., bo jego rodzice zostali zamordowani w atakach terrorystycznych, a państwo zagwarantowało mu wszystko), są ludzie władzy, którzy wątpią i ludzie, którzy wątpliwości sieją. Jest też SB, które trzyma za gardło społeczeństwo i Lekka Brygada, bojówka, która przygotowuje kolejne akcje dywersyjne w skomputeryzowanej „bazie”. Jest jeszcze biznesmen – Azjata, który zdaje się mieć ogromny wpływ na wszystko, bo przecież pieniądze to władza. Każdy, dosłownie każdy ma tajemnice, blizny, które można rozdrapać, a wszystko prowadzi do kolejnych wątków, które wypada przecież puścić w ciemną noc bez asekuracji łebskiego scenarzysty, ot, bo widz być może zainteresuje się następną i następną sprawą.
Najmniej dopracowany jest jednak scenariusz rozbity na kilkanaście ścieżek (jest zdrada, przyjaźń, love story, tajemnice, ucieczki, niby strzelanina i niby pościg), drętwy, z tak samo prowadzonymi dialogami. Postaci idą do kogoś, kogo widzą po raz pierwszy w życiu i przekazują najważniejszą dla nich tajemnicę, rozmowy toczą się tak, żeby widz w mig był prowadzony po sznurku od wątku do wątku. Jakie to jest… łatwe.
1983 jest bez ikry, mało angażujący, fałszywy w swoim przekonaniu, że kreuje świat totalitaryzmu. Dla mnie to produkcja dla nastolatków, którym ostatecznie będzie wydawać się, że oglądają „coś poważnego”, a w rzeczy samej dostaną serial szyty grubymi nićmi, z płaskimi bohaterami, w tonie teen-rewolucji. Ale… zawsze można obejrzeć dla świetnego jak zwykle Roberta Więckiewicza. Wiecie jak jest naprawdę z oglądaniem 1983? Jak ze świetnie przygotowanym sportowcem, takim, w którego pokłada się wielkie nadzieje, bo ma wszystko co potrzebne, by zdobyć medal, a nie dojechał na czas na zawody.