Jest to trochę męczące (irytujące i przykre), gdy słyszy się głosy po kolejnych tragediach, że ludzie z branży filmowej zacierają ręce myśląc już o temacie w odbiciu filmowym. Pewnie już ustalają budżet, dobierają obsadę, wybierają reżysera. Jeżeli jest to prawdą, to samo wspominanie o tym jest nieczułe, wyrachowane, pozbawione empatii, tak bliskie temu co reprezentuje antybohater dramatu July 22. Na sfilmowanie tragicznego epizodu z kart historii Norwegii czekano siedem lat. Ani to dużo, ani mało, bo żaden czas nie zabliźni ran, żadne wydarzenie nie zwróci bliskich. W przypadku tego filmowego obrazu zrobiono jednak wszystko, by opowiedzieć o tym z szacunkiem dla ofiar..
Paul Greengrass niezwykle spokojnie i w sposób chłodny opowiada o Andersie Breiviku, jego zbrodni, procesie i norweskim społeczeństwie. Jednocześnie wydaje się, że nie ma obecnie twórcy, który lepiej by sobie z tematem poradził. W dokumentalnym stylu pokazuje samą napaść, czyli chwilę przed detonacją bomby w budynku rządowym w centrum Oslo, samą eksplozję, przejazd na wyspę Utøya, masakrę znajdującej się tam młodzieży, w końcu proces.
Greengrass jako reżyser jest gdzieś z boku, nie angażuje się, nie komentuje. Doskonale wie, że epatowanie przemocą i niepotrzebne emocje mogłyby spisać obraz na straty. July 22 to niezwykle wyważona próba zaprezentowania kilku postaw i tego jak norweskie społeczeństwo i norweski system prawny odniosły się do zbrodni.
Reżyser Lotu 93, Krwawej niedzieli, Kapitana Phillipsa nie ucieka jednak od traum. Tutaj, jako odzwierciedlenie nastroju części norweskiego narodu, reżyser pokazuje trwały uraz (psychiczny i fizyczny) pod postacią jednego z tych, którzy ocaleli. Pokazuje również cały ból, momentami wściekłość, ale też najważniejsze, czyli walkę o własną przyszłość, zdrowie, dumę. Viljar (Jonas Strand Gravli) z utraconym wzrokiem na jedno oko, z odłamkami kul, których już się nie pozbędzie, z niedowładem próbuje wstać, żyć, spojrzeć w twarz oprawcy na sali sądowej.
Na początku miałem problem z samą decyzją o podejściu do seansu, bo ciężko mi roztrząsać takie tragedie. Filmy o nich są potrzebne, ale zawsze się boję, że twórcy mogą zrobić krok w niewłaściwą stronę, na przykład w kierunku patosu, który przecież może wynieś film na niepotrzebny pułap. July 22 jest natomiast bardzo cichy, ale w spojrzeniach, gestach, zaciśniętych ustach widać bardzo wiele. Na zewnątrz jest względny spokój, po wszystkim zwycięstwo cywilizowanego państwa, respektowanie prawa i świadomość, że zemsta, chaos i zmiażdżenie Breivika nic by nie dało. To przecież osoba z urojeniami, chory psychicznie narcyz, który wypluł z siebie 1500 stron manifestu, a swój akt terroru podpiął pod pobudki ideologiczne.
Ciężko więc ocenić film przez pryzmat tego, czego w kinie szukam. To fragment z tragicznych chwil w Norwegii z lipca 2011 roku. Nakręcony na chłodno bez muzyki, z porzuceniem środków formalnych, które mogłyby w jakikolwiek sposób zakłócić odbiór. To zapis przerażającej zbrodni, którą dokonał człowiek z zaburzeniami psychicznymi, na tyle jednak skrupulatny, że był w stanie to zorganizować. Nie można było tego przewidzieć, zapobiec. Można tylko potępić, pomóc ofiarom, rozmawiać, przetrwać.
Czas trwania: 143 min
Gatunek: dramat
Reżyseria: Paul Greengrass
Scenariusz: Åsne Seierstad (na podstawie książki One of Us), Paul Greengrass
Obsada: Jonas Strand Gravli, Anders Danielsen Lie, Jon Øigarden, Thorbjørn Harr, Seda Witt
Muzyka: Sune Martin
Zdjęcia: Pål Ulvik Rokseth