Nie da się polubić Jacka, głównego bohatera powieści Ślepnąc od świateł. Ja go nie polubiłem. Można mu zazdrościć pieniędzy, można być pod wrażeniem tego, że tak długo wytrwał w przekonaniu o swojej nietykalności, stałości świata, który sobie utkał pomiędzy wyobrażeniami, a realiami. Polubić? Nigdy. Można mu na pewno trochę współczuć i zastanawiać się kiedy przestał kontrolować bieg wypadków, a tym szczycił się od zawsze. Uważał, że ma pełną kontrolę nad wydarzeniami, rozkładem dnia, samym sobą. Ostatecznie okazało się, że nie kontroluje niczego.
Jacek to diler celebrytów, ale też tych, którzy celebrytami chcieliby niedługo zostać. Sprzedaje im kokainę, paliwo, którego potrzebują by trzymać fason. To opowieść o ludziach, którzy budzą się po południu, a idą spać nad ranem. Miejscem wydarzeń jest Warszawa, nieprzyjazna, ciemna. Warszawa nocnych klubów, karetek, radiowozów jeżdżących na sygnale, klatek schodowych o świcie, które najczęściej rozbudzane są przez szarżujących antyterrorystów.
Jakub Żulczyk pisze brutalnie, a ostre słowa padają bez zapowiedzi i celnie. Bohater, chociaż stara się sprawiać wrażenie pewnego siebie i być może taki jest, to stanowi przykład jednostki wypranej z uczuć z empatią na poziomie zero. Jest jak Travis Bickle, tylko dobrze się ubiera i wykręca większe siano. Jest zamaskowanym socjopatą zorientowanym tylko na zarabianie pieniędzy.
Cała opowieść zaczyna się jak rejs ekskluzywnym jachtem, gdzie Jacek, kapitan statku doskonale radzi sobie ze sterem, nawigacją i odczytem warunków atmosferycznych. Gdy jacht zaczyna przeciekać, kapitan sprawnie reperuje pierwsze pęknięcie, ale pojawia się kolejny przeciek i kolejny. Nie da się wszystkiego zatamować, a Jackowi szybko zaczyna brakować pomysłów, chociaż do końca robi dobrą minę do złej gry, najczęściej przed czytelnikiem.
Jest dużo magnetyzmu i w tej patologii i w bandytyzmie, który rozciąga się od pierwszej do ostatniej strony. Chociaż nie znam tych ludzi i nie chciałbym poznać, to historia staczającego się po równi pochyłej dilera, który w jakimś swoim pokrętnym myśleniu sądził, że się uda, wciąga bez reszty.