Jak długo można utrzymać uwagę widza pokazując wykonywaną czynność, tą samą przez kolejnych kilka minut? Wyobraźcie sobie scenę, gdy więźniowie z jednej celi próbują przebić się przez podłogę, cały czas się zmieniają, bo jest to bez mała wyczerpująca robota. Kamera przez cztery bite minuty skierowana jest na cement i uderzające narzędzie, a my w napięciu obserwujemy jak pojawiają się rysy, pęknięcia, w końcu odrywa się pierwszy gruz i towarzysze w niedoli docierają do gruntu, by zaraz przebić się dalej. Takich momentów, gdy pokazywane są rzeczy zazwyczaj w kinie są pomijane jest tu więcej. To Dziura, czyli arcydzieło szczegółu.
Jako film niezwykle realistyczny z założenia, taki sam był w wykonaniu. To historia ucieczki La Santé Prison, którą w swojej debiutanckiej powieści przedstawił Jose Giovanni. Sam Giovanni jako postać zasługuje na coś więcej niż wpis „przy okazji”, bo jego życiorys obfituje w wiele barwnych wydarzeń.
Jacques Becker, który asystował w latach 30. Jeanowi Renoir, czołowemu przedstawicielowi francuskiego realizmu, wzorował się na nim i jest to widoczne między innymi w Dziurze. Pozbawiony ścieżki dźwiękowej seans nie jest poprzedzony żadną planszą tytułową, a muzyka pojawia się na napisach końcowych. Film, do którego zostało zaangażowanych gros naturszczyków, wydaje się być od początku do końca autentyczny. Ma pełnokrwistych bohaterów z mocnymi charakterami (zaangażowany do filmu Jean Keraudy brał udział w ucieczce i rzeczywiście inaczej niż „wspaniały” nie można o nim powiedzieć), którzy mają jasno określony cel. Chcą uciec. Nie znamy ich przeszłości, wyroków, jednak od razu da się wyczuć, że jest to ekipa wyjątkowa. Gdy do zgranego już towarzystwa zostaje dokooptowany „nowy”, więźniowie muszą podjąć decyzję najważniejszą w tej sytuacji, czy zaufać, a może odpuścić? To film o niezwykłej konstrukcji, w którym jako widz uczestniczyłem w dramatycznej i pełnej emocji akcji (a jednak prowadzonej spokojnie i w sposób wyważony) obserwując jednocześnie więzienną rutynę prawie jak w filmie dokumentalnym. Gdy następuje przełom i współczesne kino z marszu wrzuciłoby wyższy bieg, Becker nie przyspiesza, bo idąc rozumowaniem spiskujących wie, że pośpiech bywa ojcem powierzchowności, a tutaj nie ma na to miejsca.
Dziura nie jest jedynie genialna w kierowanej przez reżysera pierwszoplanowej fabule. Film dużo mówi o człowieku, o tym, że w niektórych miejscach i czasie, szczególnie w więzieniu, trzeba brać poprawkę na postrzeganie ludzkich charakterów. Specyficzny klimat grupy wpłynął i na mnie. Podobnie jak pozostali zostałem uśpiony i tak samo przykro zaskoczony rozwojem wypadków. Kulminacyjna scena i mnie postawiła do pionu, a zdążyłem zadać sobie tylko jedno pytanie: „Dlaczego?”. Dla Jacquesa Beckera Dziura była filmem ostatnim, a sam reżyser zmarł tydzień po zakończeniu zdjęć…