Gdy prześledzi się dokładnie strukturę, a co najważniejsze ciężar, jaki niosą kolejne strony powieści Dana Simmonsa, łatwo o wniosek, że autor lepszego tytułu wymyślić nie mógł. Terror to strach, ale nie tylko danej chwili, a również o to co nastąpi, albo co zapewne nie nastąpi, czyli w tym przypadku ratunek.
Dan Simmons dociska z kilku stron. Po pierwsze od strony opowieści stricte podróżniczej, gdzie arktyczna wyprawa próbuje znaleźć Przejście Północno-Zachodnie i przebić się nim dwoma okrętami, Erebusem i Terrorem. Po drugie od pułapu horroru, który zbliża się nieuchronnie w kierunku załogi. Zwykli marynarze, oficerowie, uszczelniacze, kucharze, wszyscy oni stanęli w obliczu grozy, bo autor powieści wrzucił wszystkich bohaterów w pułapkę, wydaje się, bez wyjścia. Zmniejszające się zapasy, choroby, w tym szkorbut, pogoda i w końcu fizyczny, namacalny koszmar. Nienazwana siła, bestia, która jest nienasycona i precyzyjna w swoich krwiożerczych atakach.
Dan Simmons napisał powieść, w której każdy wybredny czytelnik znajdzie coś dla siebie. Podstawą są realia historyczne (podparte w polskim wydaniu posłowiem napisanym przez dr hab. Grzegorza Rachlewicza). Simmons odtwarza więc przebieg wyprawy badawczej, umieszcza fascynujące opisy arktycznej przyrody i realiów tam panujących, a całość wyśmienicie przeplata z horrorem. Do gry zaprzęga autorskie pomysły, innuickie wierzenia, drapieżną naturę. Fantastycznie jest więc poprowadzona akcja, w której miesza się prawda historyczna (liczne „punkty zaczepne” można odnaleźć później w dołączonym do powieść materiale i rycinach) z szeroko rozumianą fantastyką, a wszystko jest powoli miażdżone literackim, dojmującym klimatem w zaciskającym się imadle. Dość szybko zaczęło mi towarzyszyć uczucie, że ostatnia nadzieja wyszła, trzasnęła drzwiami, a ja zostałem z bohaterami w tej skutej lodem krainie.
Autor: Dan Simmons
Tłumaczenie: Janusz Ochab
Ilość stron: 692
Oprawa: twarda
Wydawnictwo: Vesper
Format: 165×235 mm