Kapitana Josepha Blockera poznajemy w 1892 roku, kiedy jako żołnierz widział i poznał wszystkie odcienie wojny. Widać to po jego twarzy, słychać w zniszczonym głosie, bo przecież nie raz musiał przekrzykiwać świst kul. Kapitan Joe Blocker nienawidzi. Nienawidzi tak mocno, że na tej ziemi nie da się już nic posadzić. To jak Czarnobyl duszy. Nie jest Blocker w tej nienawiści wybuchowy, ale w sercu nosi jej tyle samo do wrogów co empatii dla ofiar, które stoją po jego stronie barykady. Jako żołnierz dostał rozkaz karkołomny, wbrew swoim przekonaniom i na przekór drogi, którą podążał od wielu lat, ma eskortować swojego wroga, wodza Czejenów Yellow Hawka na jego tereny.
Scott Cooper stanął u boku tych wybitnych twórców, którzy nie rzucają wprost oskarżeniami, ale pokazują efekt ludzkich zachowań godnych pogardy. Ataki i odwety, koszmar dla najsłabszych, tych którzy nie mogą się sami obronić. Scoot Cooper pokazuje, że każdy człowiek ma prawo być przepasany nienawiścią i w danych okolicznościach jest to całkowicie zrozumiałe, ale wyjaśnia też jako twórca, że każdy konflikt warto przerobić, zrozumieć, być może wybrać inną drogę. Żadne rozwiązania nie są jednak łatwe i do każdego prowadzi w Hostiles trudna, mozolna droga. Rewizjonizm uderza więc szczególnie, gdy prześledzi się całą drogę żołnierza i gdy zdamy sobie sprawę, jakim się przez swoją „pracę” (a tak traktuje kapitan żołnierkę) stał człowiekiem.
Hostiles to nie tylko wybitny western, ale ludzki dramat przede wszystkim. Atmosferę buduje tu wszystko, od ciężkich jak zwykle czasów, po bohaterów. W aktorskie umiejętności Christiana Bale’a nigdy nie śmiałem wątpić, ale po Hostiles urósł w moich oczach jeszcze bardziej. To jak patrzy, jak dusi w sobie gniew, bo wymaga tego od niego stopień wojskowy i pewien wizerunek, na który patrzą podwładni jest kapitalne. Postać, którą stworzył Bale próbuje też zrozumieć, poskładać do kupy to co popękane i jest nieświadomie zalążkiem zmian, które zachodzą w ludzkiej, często zniszczonej osobowości.
W obserwacji ludzkich zachowań, najczęściej granicznych, oscylujących wokół przeżywania traum, radzenia sobie z tragediami, Cooper, jako twórca wydaje się być niezwykłym obserwatorem. Idzie też podobną, autorską drogą jak Taylor Sheridan. Obaj panowie opowiadają podobnym językiem, spokojnym, wyważonym, ale jednak stanowczym. Na dodatek, filmy obu zazębiają się kreśląc to samo podłoże, jeden wynika z drugiego stanowiąc uzupełnienie i przykre dopełnienie.
Sama fabuła sięga u Coopera dalej i głębiej niż to, co widzi się na pierwszym planie. Można wyłapać (jeśli tylko się zechce) metaforę całego wojskowego życia Blockera, który jest tutaj najważniejszą postacią. Widzi żołnierza, którym był. Jest świadkiem rzeczy, które robił. Spotyka w końcu ludzi (mężczyzn, kobiety, dzieci), których szlachtował.
Hostiles jest przeszywającym i potrzebnym filmem o czasach pełnych mroku, których przywoływanie jest jednym z obowiązków X muzy.
Czas trwania: 134 min
Gatunek: western
Reżyseria: Scott Cooper
Scenariusz: Scott Cooper, Donald E. Stewart
Obsada: Rosamund Pike, Christian Bale, Q’orianka Kilcher, Wes Studi, Ben Foster
Zdjęcia: Masanobu Takayanagi
Muzyka: Max Richter