Non-Stop

To skądinąd fantastyczny patent na wspólne filmy: reżyser Jaume Collet-Serra i aktor Liam Neeson razem w Non-Stop w samolocie i w zeszłorocznym Pasażerze (recenzja) w pociągu. Zostało jeszcze kilka wielkogabarytowych środków transportu, bo przecież co stoi na przeszkodzie, by Liam Neeson walczył na statku? To delikatne naigrywanie się uważam za w pełni pasujące do klimatu samego filmu, niezwykle głupiutkiego, rozrywkowego, którego jednak nie byłem w stanie poskładać. Już w trakcie seansu gubiłem się w motywach, a co dopiero po „wyjaśnieniu”. W Non-Stop łapałem się za głowę tak samo często jak we wspomnianym Pasażerze, a może nawet częściej i bez ustanku mógłbym recytować to samo zastrzeżenie: „Co tu się właśnie odpieprzyło?”.

Liam Neeson wciela się w ochroniarza Billa Marksa, zatrudnionego przez linie lotnicze. Facet po przejściach z nieuporządkowanym zapleczem sięga za często po alkohol. Jest skupiony w pracy, wciąż krzepki i potrafi połamać ręce w czasie walki w toalecie w samolocie. Fabuła? Urzekająco banalna. Bomba w samolocie, o której wie tylko Bill. Musi przelać 100 milionów dolarów na konto terrorysty (ten komunikuje się z nim wysyłając wiadomości tekstowe na telefon). Jeżeli Bill się spóźni, co 20 minut będzie ginąć pasażer. To jest dokładnie to samo, co w późniejszym Pasażerze! Główny bohater przechadza się pomiędzy drzemiącymi pasażerami samolotu i próbuje doprowadzić sprawę do szczęśliwego zakończenia. Zgadnijcie czy mu się uda?

To jest oczywiście doskonały sposób na zarabianie, bo filmy ze zmęczonym Neesonem i postaciami, które odgrywa, a które to muszą przypomnieć sobie lata świetności na służbie, sprzedają się dobrze. Non-Stop przy 50 milionów $ budżetu zarobił 200, a pieniądze wyłożył między innymi legendarny producent kina akcji Joel Silver.

Ileż tu kuriozum wie ten, kto to oglądał, a chętni seansu niech czują się ostrzeżeni. Nieporadny jest scenariusz i w zasadzie całość wypada komicznie, gdy zdamy sobie sprawę, że twórcy naprawdę chcieli, by „zagadka” była angażująca przy tylu niedorzecznościach, w których zresztą sami się gubili (jak wtedy, gdy zbir jeszcze przed coming outem hackuje telefon, bo spytali czy potrafi, jako informatyk. A przecież mógł powiedzieć, że nie potrafi i co wtedy?). Prawdziwą zmorą są więc „ambicje” twórców i próba zakręcenia niemożliwego już do obrotu wieczka tego słoja. Zabawne jest nawet to, że Julianne Moore jest tu tylko po to, by dodać powagi konceptowi.

Na plus tempo, na minus to, że Liam Neeson sam nie siadł za sterami samolotu. Koszmarek, który sprawdził się tylko wtedy, gdy Neeson walczył.

5/10 - średni

Czas trwania: 106 min
Gatunek: akcja
Reżyseria: Jaume Collet-Serra
Scenariusz: John W. Richardson, Christopher Roach, Ryan Engle
Obsada: Liam Neeson, Julianne Moore, Scoot McNairy, Michelle Dockery, Nate Parker, Lupita Nyong’o
Zdjęcia: Flavio Martínez Labiano
Muzyka: John Ottman