To zaskakujące, że w latach 80., gdy filmowe żelazo kuło się na gorąco, gdzie z reguły po świetnej części pierwszej (recenzja) w ciągu dwóch lat powstawała druga, to w przypadku Życzenia śmierci czekano aż 8 lat. Paul Kersey jest już w Los Angeles i bardzo mu się tu podoba. Opiekuje się córką, która już nigdy nie wyjdzie z traumy, adoruje go młoda reporterka, wczuł się w ciepły, kalifornijski klimat i dobrze mu na zachodnim wybrzeżu. W momencie, gdy spaceruje po promenadzie brakuje tylko, by przybijał piątkę handlującym tu i ówdzie warzywami i owocami. Wtem, w ciągu pierwszych piętnastu minut seansu znowu gwałcą i zabijają mu najbliższych. To wyjątkowo pechowy mściciel, który załatwił już wszystkich, a teraz musi załatwić kolejnych.
Ocenię wysoko „dwójkę”, na przekór obiegowym opiniom o nie do końca udanym sequelu. Życzenie śmierci 2 jest brutalniejsze, a wspomniane pierwsze piętnaście minut to ekranowa pożoga dla dopiero co zajmujących fotele widzów. Wjazd na chatę z jedynki to jak odwiedziny dystyngowanej i eleganckiej ferajny w porównaniu ze zwierzętami z drugiej odsłony. Przemoc jest przeciągnięta, bardzo obcesowa i wydawać by się mogło, że po takim czymś bohater nie będzie mógł się podnieść. Nie Kersey. Znowu musi wziąć odwet, a chciałby przecież kontynuować życie prawego obywatela. Łączy więc rolę sympatycznego kochanka, być może zaraz męża z nocnymi eskapadami i ponownie wciela się w postać mściciela w mocno naciągniętej czapce. Wynajmuje pokój w kamienicy, którą zapomniano wyburzyć i w ciągu kilku nocy tępi okoliczne robactwo…
Kupuję więc tę wtórność, bo lubię samotnego Kerseya, który przechadza się po szemranych okolicach w poszukiwaniu guza. Nie jest żadnym fajterem, nie porusza się z gracją, parkour też stoi u niego na średnim poziomie (miał już 61 lat), a jednak wystarczy pewne oko i giwera z pełnym magazynkiem. Ale Życzenie śmierci 2 to ponownie doskonały Charles Bronson. Jedyny w obsadzie, który nie zawodzi, bo już partnerująca mu Jill Ireland, prywatnie żona, sprawia wrażenie jakby to była jej pierwsza przygoda z kinem. Zresztą cała jej postać jest napisana irytująco. Naiwna i głupiutka, przyjmie każde tłumaczenie Paula za pewnik. „Tak, tak, byłem akurat się przejść w nocy po mieście, a teraz chodźmy na kolację”. Szczytem jest, gdy kobieta przychodzi go odwiedzić, Kersey zbywa ją jakimś frazesem (jest ranny, krew mu się leje po podłodze z ręki), ale udaje mu się i ta wychodzi, bo przecież zaraz mają się spotkać za rogiem.
Życzenie śmierci 2 nadrabia klimatem, nocnymi zdjęciami (klasyczne „życzeniowo-śmierciowe” cienie na budynkach) i w końcu muzyką Jimmy’ego Page’a, którą ten skomponował specjalnie do filmu, a która to brzmi fenomenalnie jako ilustracja nocnych wojaży mściciela. Niczym curriculum vitae dla nocnej wielkomiejskiej zbrodni, z riffami przeciągniętymi jak brzytwa po gardle. Ja Życzenie śmierci 2 polecam, bo trzyma poziom jedynki i dla fanów stanowi idealną kontynuację.
Czas trwania: 95 min
Gatunek: akcja
Reżyseria: Michael Winner
Scenariusz: David Engelbach, Brian Garfield, Michael Winner
Obsada: Charles Bronson, Jill Ireland, Vincent Gardenia, Anthony Franciosa
Zdjęcia: Thomas Del Ruth, Richard H. Kline
Muzyka: Jimmy Page