Lista Category III w kinematografii z Hong Kongu została stworzona po to, by zebrać w jednym miejscu obrazy kontrowersyjne, wykraczające często poza miarę dobrego smaku. Brutalne kino policyjne, nierzadko horrory, obrazy, w których mieszały się seks, morderstwa, zezwierzęcenie. Oczywiście są skrajne przypadki, które znaleźć się w zestawieniu powinny (skoro już taka lista jest) i takie, które po latach (miejscami) raczej bawią, niż szokują (recenzowany tutaj Seeding of a ghost z 1983 roku). Zasłużone miejsce natomiast ma w Category III The Untold Story oparty na prawdziwej kryminalnej sprawie „The Eight Immortals Restaurant murders” z kwietnia 1985 roku. Nazwa wzięła się od restauracji, w której szefował pewien pomysłowy kuchcik.
Film opowiada więc o Wong Chi-hangu (brawurowo zagrany przez Anthony’ego Wonga), kucharzu, który po wygranej grze w kości nie mógł doprosić się swoich pieniędzy od właściciela punktu gastronomicznego, w którym pracował. Rozgoryczony i wściekły zabił właściciela knajpy oraz jego żonę i dzieci. Tej samej nocy przygotował z nich farsz do pierożków Jiaozi, a te podał następnego dnia klientom. Historia jego kreatywnego kuchcenia trochę się ciągnęła, jednak on sam nie zdążył zdobyć ani jednej gwiazdki Michelin, bo proceder został ukrócony przez lokalną policję.
The Untold Story to dziwny film. Z jednej strony bardzo poważny, obsceniczny, z wyjątkową (pochwałom nie powinno być końca) rolą Wanga. Jest kręcony bardzo surowo, a jednak z operatorską finezją i odwagą, czasami z bliskich (brr, za bliskich) ujęć. Jest krwawo, więc jako widz poznałem bestię, która ma poharataną mózgownicę. A z drugiej strony dostajemy przaśne kino policyjne, z prymitywnymi żartami, z ekipą gliniarzy, która nadaje się do slapstickowej komedii pełnej aktorskiej nadekspresji.
I jak tu ocenić film, w którym przy tak mistrzowsko okrutnych schematach i rozwiązaniach fabularnych, niektóre takty są tak niepoważne? Co ciekawe, ostatecznie po seansie nie czułem, by elementy specjalnie się ze sobą gryzły. Fragmentów szczególnie wyrazistych jest całe mnóstwo, jak choćby ten, w którym Wong Chi-hang zostaje wrzucony do jednej celi z krewnym zamordowanej rodziny. Ponure tło na szczęście przykrywa swoim ciężkim brzmieniem niefrasobliwe elementy. A finał z rynsztokową przemocą rozrywa margines dobrego smaku, przy którym nawet najwytrwalsi muszą wziąć chłodny prysznic.