Luca Guadagnino dał wszystkim lekcję, jak opowiadać szczerze, intymnie i czule zarazem. Pokazał też jak powinno wyglądać dzieło niezwykle sensualne, gęste, ale też przedstawiające niezwykły czas i miejsce. To wakacje 17-letniego Elio (fantastyczny w tej roli Timothée Chalamet), niezwykle bystrego, oczytanego chłopaka, który mieszka na włoskiej prowincji w urokliwej posiadłości razem z rodzicami ze środowiska uniwersyteckiego. Jak co roku, do ojca profesora przyjeżdża gość z innej uczelni pomagać w pracy naukowej. Tego lata progi domu Perlmanów przestąpi Olivier (Armie Hammer). Przystojny, wysportowany Amerykanin, który kradnie czas i serca. Jednak nie od razu. To napięcie, podsycanie, spojrzenia, gesty stanowią o napięciu i intymnej sile tego filmu.
Ale nie tylko o budzącej się zmysłowości traktuje włoski romans, a o ciągłym życiu we własnym cieniu. Elio ma ogromne szczęście i tylko można zazdrościć mu sytuacji i tego, jaką miał swobodę w poznawaniu własnej tożsamości, jakim szacunkiem i zrozumieniem był otaczany przez rodziców. Ostatnia rozmowa z ojcem to jedna z najlepszych i najmądrzejszych przeniesionych na kinowy ekran. I nie chodzi tu przecież tylko o ten konkretny związek, konkretną miłość, a o umiejętność nazwania własnych potrzeb, jakiekolwiek by one nie były. Chodzi o wspieranie, zrozumienie, a nigdy o próbę negowania.
Luca Guadagnino nakręcił wspaniałą historię, ale i wspaniałe wakacje. Jego Włochy lat 80. to moja czysta zazdrość. Zazdrość o plener, spokój, gorące lato, ale i o muzykę, miejsca, przebogate kulturowo towarzystwo, mądrość, która płynęła z każdego spotkanego człowieka. Mają w sobie Tamte dni, tamte noce dużo z ulotności i są przez to obrazem bardzo nostalgicznym. Zmuszają do wspomnień, pochylenia się nad sobą, już nie tylko w odniesieniu do fabuły. Dramaturgia jak się okazuje nie dotyka tylko tego chłopaka, który wciąż szuka swojego „ja”, ale i człowieka dorosłego, tak zaskoczonego faktem, że być może po raz pierwszy będzie mógł swoje „ja” nazwać.
Wspaniale sfotografowany, często odważnie, pełen poezji, literackiej mądrości, przenikliwości jest nie tylko czułym melodramatem i filmem o dojrzewaniu. Tamte dni, tamte noce dostarczają wiele. Usłyszałem świetną muzykę, zobaczyłem piękne zdjęcia, zrozumiałem problemy bohaterów. Luca Guadagnino stworzył wyjątkową i niepowtarzalną historię o dorastaniu i chwili, której nie można zmarnować.
Nasze serca i ciała to jednorazowy podarunek.